Inwazja Rosji na Ukrainę

Jak długo będziemy nieść pomoc

Skala pomocy, której udzielamy naszym ukraińskim sąsiadom nie ma precedensu ani w historii Polski, ani w historii świata. Miliony Polaków otwierają drzwi swoich własnych mieszkań i zapraszają obce osoby, aby udzielić im schronienia. Kolejne miliony zajmują się dostarczaniem żywności, odzieży, sprzętu medycznego, ochronnego, higienicznego. Jeszce inni koordynują działania, informują, wspierają, leczą. Poruszenie jest niebywałe. Nawet Jurek Owsiak nigdy nie był w stanie zmobilizować takich tłumów, takiego zaangażowania, takiej ofiarności. Żaden człowiek, żadna organizacja, powódź ani inne zdarzenie nie wywołało takiej odpowiedzi.

Tomasz Nowak
Ukraińscy uchodźcy wojenni w tymczasowym ośrodku pomocy w Krakowie, foto: Grzegorz Kozakiewicz | Dreamstime.com

Po prawej stronie sceny politycznej pojawiają się sugestie, że to chrześcijańska miłość bliźniego. Nie wiadomo jednak, gdzie była ta miłość, jak na białorusko-polskiej granicy ludzie umierali z wychłodzenia. Nawet prawica przestała bredzić o rzezi Wołyńskiej, która tak naprawdę była sprowokowanym przez Rosję i Niemcy efektem wielowiekowego konfliktu społecznego, a zwykli Ukraińscy sąsiedzi byli w niej tylko narzędziem. To dobrze, że przestali nasze narody konfliktować. Za to szefowie Konfederacji już nie ukrywają swojej miłości do cara Włodzimierza.

Fakty w mediach, czy to tradycyjnych, czy społecznościowych, żyją krótko. Obrońcy Wyspy Węży już spadli w naszej świadomości na dalszy plan, a przecież to wydarzyło się zaledwie kilka dni temu. Moskwa cały czas przemyca do naszej świadomości informacje mające na celu rozmycie tragicznych wydarzeń tej wojny. Czy jeśli potrwa ona jeszcze pół roku, nadal będziemy mieć siłę nieść pomoc? A co, jeśli lata? Nie wiemy, jak długo ta pomoc będzie potrzebna, ani jak długo będzie trwała walka, a ludzka energia dość szybko się wypala. Za kilka miesięcy uchodźcy mogą zacząć nam przeszkadzać. Przecież zajmują nasze mieszkania, a za chwilę mogą zająć miejsca pracy. Na jak długo starczy Polakom energii? Kiedy przyjdzie znużenie? Przecież dzięki mediom i bliskości konfliktu uczestniczymy w nim on-line.

Pomoc prowadzą zwykli ludzie, państwo uczestniczy w niej nienachalnie. Brakuje punktów recepcyjnych, informacji, koordynacji, pomocy finansowej. Osoby, które zaprosiły uchodźców do swoich domów wzięły za nich odpowiedzialność i finansują ich z własnych środków. W tej chwili nikt nie zastanawia się, na jak długo ich starczy, a przecież uchodźcy w większości są bez grosza. Nie mają pieniędzy na żywność, ale i na opłaty za udostępnione im lokale. Szaleje inflacja, a cena paliwa przekroczyła już 8zł. To przyspieszy znużenie pomocą. Rząd niby przyjął specustawę i oferuje uchodźcom po 300zł na początek, ale przy dzisiejszych cenach może im to starczyć na waciki, a tymczasem oni potrzebują wszystkiego. Takiej pomocy jak zwolnienie udostępniających mieszkania z opłat za prąd i gaz już nikt nie bierze pod uwagę.

Jedyna nadzieja w ukraińskiej armii, a także w Rosyjskich obywatelach, którzy mimo zagrożenia wysokimi karami więzienia nadal wychodzą protestować na ulicę. Być może gdy Rosja zobaczy swoich chłopców wracających w trumnach, otworzy oczy, bo w tej chwili nie wierzy nawet w to, że wojna ma miejsce.

Ukraina nie ma zamiaru się poddać, a Putin zaprzestać bombardowania miast i zabijania cywilów. Szanse na to, że ktoś go odsunie od władzy trudno nawet ocenić, bo tak naprawdę od lat nie wiemy, co dzieje się za murami Kremla. Nie wiemy nawet, kto prócz Putina pociąga w niej sznurki. Miny jego zausznych są niewyraźne, ale może to gra. Generał Waldemar Skrzypczak stwierdził właśnie w radio Zet, że Rosja zaangażowała już prawie wszystkie siły i że „Rosjanie gonią resztkami sił. Pododdziały rosyjskie już prawie utraciły zdolność bojową. Ich straty są na poziomie 30-40 proc.”. Według niego „wojna rozstrzygnie się w ciągu 2-3 dni, maksymalnie 5”. Oficer podkreśla, że „jeśli z głębi Rosji nie napłyną nowe siły, to Rosjanie tę wojnę przegrali”.  Oby przegrali jak najszybciej, zanim wyczerpią się fundusze, energia i chęć niesienia pomocy naszym sąsiadom z Ukrainy.


Przeczytaj też:

Putin wygrywa wojnę lodówki z telewizorem

Wprowadzając sankcje, cywilizowany świat chce zmusić Kreml do zakończenia agresji. Niestety wiele wskazuje, że przynajmniej szybko tak się nie stanie. Restrykcje to za mało. Zachód potrzebuje strategii dotarcia do Rosjan z prawdziwym przekazem wydarzeń. Tylko wówczas, gdy świat wyjaśni, kto jest ...

Koniec epoki Putina jest nieunikniony

W dniu wybuchu wojny ukraińsko-rosyjskiej napisałem artykuł pod tytułem „Koniec epoki Putina”. Znajomy zasugerował mi, że ma on zdecydowanie zbyt optymistyczny wydźwięk. Zmieniłem więc tytuł na „mniej optymistyczny”. Nadal jednak uważam, co potwierdza się coraz bardziej, że istnieją dwa scenarius...

To nie jest wojna Rosji z Ukrainą

Wiele wskazuje na to, że plany Putina są dalekosiężne i wykraczają poza zdobycie Ukrainy. Musimy być przygotowani, że ta wojna przyjdzie do nas.

Kolos na glinianych nogach 

Imperialna ekspansja i mocarstwowe aspiracje Rosji przez wieki szły ręka w rękę z cywilizacyjny zapóźnieniem. Ten melanż tworzy obraz Rosji jako mocarstwa na glinianych nogach, czego dowodzi przebieg bestialskiej inwazji Putina na Ukrainę.

Pod jednym dachem... ale jak?

Odruch serca nakazuje nam nieść pomoc ukraińskim bliźnim uciekającym do naszego kraju przed piekłem wojny. I chociaż każdy, nawet najdrobniejszy gest nie pozostaje bez znaczenia, to osoby uprzywilejowane majątkowo dysponują niepowtarzalną szansą podzielenia się z uchodźcami tym, czego ci najbardz...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę