Mieszkanie dla uchodźców

Pod jednym dachem... ale jak?

Odruch serca nakazuje nam nieść pomoc ukraińskim bliźnim uciekającym do naszego kraju przed piekłem wojny. I chociaż każdy, nawet najdrobniejszy gest nie pozostaje bez znaczenia, to osoby uprzywilejowane majątkowo dysponują niepowtarzalną szansą podzielenia się z uchodźcami tym, czego ci najbardziej potrzebują - bezpiecznym dachem nad głową.

Zofia Brzezińska
Foto: Alena Darmel | Pexels

Jak tego dokonać, aby obie strony czuły się w tej sytuacji możliwie najbardziej komfortowo? Przede wszystkim już na wstępie trzeba podkreślić, że choć decyzja o zaproszeniu świeżo poznanych ludzi do swego świata jest wysoce altruistyczna i szlachetna, to jednak pociąga za sobą szereg bardzo konkretnych form odpowiedzialności, a burza emocji – choć w pełni zrozumiała – jak zawsze jest złym doradcą. Wielu z nas z tak bezinteresowną formą pomocy oraz brzemiennymi w skutki decyzjami zetknie się pewnie po raz pierwszy w życiu. Nie ma jednak czasu, aby długo przyzwyczajać się do nowej rzeczywistości, snuć refleksje czy dywagować w nieskończoność – Putin postawił społeczeństwo przed faktem dokonanym, na zawsze zmieniając obraz otaczającego nas świata. Działać trzeba zatem już teraz... Ale, jak zawsze, z głową.

Skoro już wiemy, że mamy możliwość użyczenia schronienia uchodźcom i zdecydowani jesteśmy to zrobić, powinniśmy poważnie rozważyć, w jaki konkretny sposób chcemy tego dokonać. Czy zapraszając tych ludzi do zatrzymania się w naszej nieruchomości, planujemy zawrzeć z nimi umowę najmu, czy użyczenia?

Szukając odpowiedzi na to pytanie, należy przyjrzeć się przede wszystkim własnym pobudkom i motywacjom. Czy zależy nam wyłącznie na tym, by doraźnie pomóc, czy też liczymy na dłuższe związanie się umową z kimś, kto zamierza docelowo pracować w Polsce i przez to zagwarantować sobie stały dochód z tej współpracy? Nie ma w tym nic nagannego – pomimo szalejącej wojny nadal trzeba przecież z czegoś żyć oraz utrzymać rodzinę, tym bardziej, że przyszłość maluje się w coraz bardziej niepewnych i ponurych barwach. W zależności więc od tego, jak odpowiemy sobie na powyższe pytanie, możemy wybrać odpowiednio umowę użyczenia lub najmu.

Jak sama nazwa wskazuje, zgodnie z przepisami prawa cywilnego umowa użyczenia polega na umożliwieniu przez właściciela bezpłatnego używania rzeczy przez korzystającego. Użyczenie kończy się, gdy biorący uczynił z rzeczy użytek odpowiadający umowie lub gdy upłynął czas, przez który mógł to uczynić. Ta forma zawarcia umowy może być dopełniona ustnie – warto jednak pokusić się na może bardziej skomplikowaną, ale jednak bezpieczniejszą formę pisemną. Pomoże to w dokładnym określeniu konkretnych postanowień umowy. Zasadne jest zwłaszcza wskazanie oprócz danych stron, przedmiotu umowy, okresu związania umową (na czas określony lub  nieokreślony), czy też możliwości, przyczyny i okresu wypowiedzenia. Kluczowym jest na pewno zastrzeżenie zakazu przekazywania przedmiotu umowy osobom trzecim, jak również szczegółowe opisanie kosztów związanych z utrzymaniem użyczonego przedmiotu – koniecznym jest wymienienie wszelkich kosztów eksploatacyjnych oraz innych opłat z tytułu mediów jak gaz czy energia elektryczna, które biorący w używanie miałby obowiązek pokrywać. Przy całej bowiem empatii dla wojennych uciekinierów trzeba zachować z tyłu głowy świadomość, że tragedia Ukrainy jest pożywką dla wszelkiej maści wyzyskiwaczy i oszustów, którzy nie będą mieli skrupułów wykorzystywać i nadużywać cudzej dobroci. Musimy liczyć się i z taką możliwością, że osoby, które przyjmiemy chlebem i solą, nie odwdzięczą się nam tym samym – oby oczywiście przypadków takich było jak najmniej, ale jednak takiej opcji całkowicie wyeliminować, niestety, nie możemy. Dlatego należy pamiętać, że jeżeli biorący do używania używa rzeczy w sposób sprzeczny z umową użyczenia albo z właściwościami lub z przeznaczeniem rzeczy, jeżeli powierza rzecz innej osobie, nie będąc do tego upoważnionym przez umowę ani zmuszonym przez okoliczności, albo jeżeli rzecz stanie się potrzebna użyczającemu z powodów nieprzewidzianych w chwili zawarcia umowy użyczenia, użyczający może żądać zwrotu rzeczy, chociażby umowa była zawarta na czas oznaczony.

Dylematy związane z formą zawarcia umowy ominą nas, gdy zdecydujemy się na najem. Obwarowany ściśle przepisami kodeksu cywilnego oraz ustawą o ochronie praw lokatorów, najem musi być bezwzględnie zawarty w formie pisemnej. Naturalnie, w dokumencie muszą znaleźć się wszystkie szczegóły, które przy umowie użyczenia pozostają fakultatywne (podmiot i przedmiot umowy, okres obowiązywania itd.). Pamiętajmy jednak, że ustawodawca wymaga, aby stosunek najmu również konsekwentnie rozwiązać na piśmie… i tutaj już mogą pojawić się pewne problemy. Właściciel musi podać przyczynę wypowiedzenia - i bynajmniej nie jest tak, że ma w tej materii wolną rękę i może wypowiedzieć umowę z dowolnej przyczyny. Prawo przewiduje precyzyjne przesłanki, które muszą zaistnieć, aby właściciel mógł dokonać tego manewru. Zgodnie z art. 11 ustawy o ochronie praw lokatorów umowę można wypowiedzieć m.in. wtedy, gdy najemca nie płaci czynszu przez trzy pełne okresy płatności (najczęściej chodzi o trzy miesiące). Wcześniej jednak należy uprzedzić na piśmie lokatora o zamiarze wypowiedzenia i dać miesięczny termin na zapłacenie zaległości. Prawo do wypowiedzenia przysługuje również wówczas, gdy pomimo pisemnego upomnienia najemca nadal używa lokal w sposób sprzeczny z umową lub niezgodnie z jego przeznaczeniem. Zawarcie umowy najmu na zasadach ogólnych nie wymaga wizyty u notariusza.

Czy istnieje alternatywa dla tych, którzy chcą zaangażować się i pomóc, ale ani wizja najmu, ani użyczenia do nich nie przemawia? Prawnicy przypominają, że funkcjonuje jeszcze instytucja prekarium, definiowana jako stosunek faktyczny polegający na nieodpłatnym oddaniu pewnej rzeczy lub prawa innej osobie do używania z zastrzeżeniem każdoczesnej jego odwołalności. Prekarium jest stosunkowo mało znaną instytucją i niezbyt popularną, ale w obliczu aktualnej sytuacji może okazać się wysoce użyteczną. Prekarium różni się od użyczenia tym, że jest relacją czysto faktyczną, a nie stosunkiem prawnym i, co istotne z perspektywy właściciela, może on w każdej chwili odebrać rzecz osobie korzystającej gościnnie z jego mieszkania, której nie przysługuje ochrona prawna. Aby doszło do zawarcia tej niecodziennej umowy wystarczy, że właściciel oraz uchodźca podpiszą porozumienie. Obywatel Ukrainy oświadczy w nim, że z uwagi na agresję Rosji, której ofiarą padł jego kraj, niosącą  bezpośrednie ryzyko utraty życia i zdrowia dla ludności, uciekając przed wojną, dotarł do Polski. Zaś właściciel lokalu zaświadczy, iż  nieodpłatnie i z chęci niesienia czasowej pomocy udostępnił  lokal, z możliwością zażądania przez siebie jego zwrotu  w każdym czasie.  Udostępnienie lokalu w takiej formie nie podlega ochronie prawnej, a więc właściciel może być w zasadzie spokojny o to, że nieruchomość wróci do niego niezwłocznie na każde żądanie.

W dobie kryzysu humanitarnego, którego jesteśmy bezradnymi, ale wściekłymi świadkami, podstawą przetrwania jest wzajemna współpraca i zaufanie. Polacy, jak mało który naród świadomy prawdziwego, nieludzkiego oblicza wojny, ruszyli na pomoc ofiarom rosyjskiego barbarzyństwa z sercami pełnymi najlepszych intencji. Pamiętajmy jednak, że aby skutecznie i jak najdłużej pomagać innym, musimy dbać także o siebie, hiperbolizując trafne spostrzeżenie: „Dobry ratownik to żywy ratownik”. Pomagajmy zatem potrzebującym, jeśli wzywa nas do tego głos sumienia. Nie pozwólmy jednak na to, aby ktokolwiek świadomie i z premedytacją wykorzystał dramat wojny i nasze dobre serca, jednocześnie uniemożliwiając dalszą pomoc rzeczywiście potrzebującym. W  aktualnych okolicznościach rozważmy więc na poważnie rekomendowane rozwiązanie w postaci prekarium, podsuwane  nam przez specjalistów. Niezawieranie umowy obligacyjnej typu najem lub użyczenie, z którymi związane są daleko idące konsekwencje prawne pomoże nam zminimalizować ryzyko prowadzenia długotrwałej eksmisji, która nie tylko położy się cieniem na życiu naszym i naszych najbliższych, ale też na długo zablokuje możliwość dalszego użyczania nieruchomości naprawdę poszkodowanym ofiarom wojny.


Przeczytaj też:

Cywilizacyjna oferta Putina

Podczas wywiadów dla czołowych tytułów i telewizji świata Władimir Putin stale podkreśla, że Rosja jest wprawdzie samobytną cywilizacją, ale z racji bliskiego pokrewieństwa wniosła ogromny wkład w kulturę Zachodu, budując tym samym wspólny fundament jednej Europy. Dla Putina aksjomat konwergencj...

Co dalej? Lebensborn?

Przykre komentarze, niezrozumienie i zwyczajna dyskryminacja spotykają osoby bezdzietne na każdym kroku. Począwszy od imienin u cioci Jadzi, a skończywszy na zaciszu lekarskich gabinetów, które powinny przecież być ostoją profesjonalizmu i szacunku dla wolności wyboru pacjenta. Pozostaje zatem py...

Realne skutki wirtualnej rewolucji

Chociaż dziś nie potrafimy już sobie wyobrazić życia prywatnego oraz zawodowego bez internetu, to nie jest on bynajmniej stałym i niezmiennym bytem, czego dowodem są nieustanne próby „prawnego” ujarzmienia przez prawodawcę nieprzebytych głębin sieci.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę