Polska scena polityczna

Ogólnokształcąca matematyka

Ile to jest jeden miliard? To dużo czy mało? Tak naprawdę zależy co mamy na myśli. Jeśli ziarna piasku, to niewielka kupka, jeśli mieszkania czy szkoły, które za ten miliard można by wybudować, to już całkiem sporo.

Tomasz Nowak
Foto: Pxhere.com (Creative Commons CC0)

– Na dzisiejszej lekcji – powiedziała pani od matematyki – przyjrzymy się działaniom na wielkich liczbach.

– Proszę pani – odezwał się ktoś z klasy – ale to strasznie trudne. Te wszystkie zera mylą się i łatwo o błąd.

– Musicie to umieć. – odpowiedziała pani – Powodów jest kilka. Po pierwsze, musicie umieć liczyć zera, bo świat jest pełen zer. Po drugie, na tegorocznej maturze minister może dopuścić tak ekstremalnie trudne dla was zadania. Po trzecie, gdy już wejdziecie w życie, z taką umiejętnością trudniej będzie wam wmówić, że czarne jest czarne, a białe –białe.
– Naprawdę do czegoś nam to będzie potrzebne? – dopytują uczniowie.
– Oczywiście. – odpowiedziała nauczycielka. Chodzi o waszą wyobraźnię. Weźmy liczbę siedemdziesiąt milionów. Co oznacza ta liczba?
– To siedem z siedmioma zerami. – odpowiedziała największa w klasie kujonka, nawet nie podnosząc ręki.
– To prawda. Ale czym innym jest siedemdziesiąt milionów osób – tyle liczy duży naród, czym innym jest siedemdziesiąt milionów milionów sekund. To w przybliżeniu 2 lata 2 miesiące 16 godzin 28 minut i 38 sekund...
– Skąd pani wie? – padło z sali.
– Policzyłam. To osiągalne także na waszym poziomie. Do rzeczy... czym innym jest siedemdziesiąt milionów złotych. Rozwiążemy zadanie: zakładając, że w Warszawie jeden metr kwadratowy mieszkania kosztuje 15 000 zł, a przeciętne mieszkanie ma 60 metrów kwadratowych, ile mieszkań można wybudować za 70 milionów złotych? To was dotyczy. Wkrótce zdacie, albo i nie, maturę, będziecie dorośli i będziecie tych mieszkań potrzebować, a że na rynku brakuje ich coś koło dwóch milionów, sprawa jest paląca. Sasin – do tablicy. Tylko zer nie pomyl.
– Znowu ja? – jęknął przeciętniak z ostatniej ławki i zaczął wolno gramolić się na środek klasy.
– Tak. Bo tobie ta nauka jest bardzo potrzebna Jacku. – Nie marudź, wypisz dane.
Uczeń podszedł do tablicy i zapisał cyfry w zgrabnym słupku. Po czym zaczął się zastanawiać. Jego myśli było wręcz słychać, ale wyraz twarzy pokazywał, że błądzi gdzieś szukając rozwiązania, które nijak będzie się miało do prawdziwej odpowiedzi.
– Policz ile kosztuje mieszkanie. – podpowiada nauczycielka.
Jacek przygryzł mięsiste wargi, spocił się lekko i zaczął pisać na tablicy: 60x15 000=... Tu zamarł. Nijak nie był w stanie policzyć w pamięci.
– Mogę użyć kalkulatora? – spytał.
– Tak. Policzenie tego ręcznie z całą pewnością przekracza twoje możliwości.
Chłopiec wyjął komórkę i zręcznie uzyskał wynik 900 000.
– Dobrze, a teraz ile można kupić mieszkań za 70 milionów złotych. Podziel...
Uczeń zapisał 70 000 000:900 000=77,777...
– Tego się nie da policzyć bo ułamek nie ma końca. – zauważył. Może przyjmijmy, że 77, a ta reszta zostanie na później, na inne wydatki.
– Faktycznie możemy tak przyjąć. Pamiętajcie jednak, że matematyka to nauka ścisła i nie zostawia miejsca na interpretacje. W tej sytuacji 77 całych mieszkań i w przybliżeniu 0,8 kolejnego. Możemy zatem przyjąć, że za 70 milionów, problem mieszkaniowy waszej klasy, klasy B i większej części klasy C zostałby rozwiązany.
– Pani profesor, ale nie możemy tu mówić o zmarnowanych pieniądzach tylko realizacji potrzeb demokracji. – wtrącił Sasin. – W tej sytuacji trudno mówić o zmarnowanych mieszkaniach, skoro wygrało państwo, wygrała konstytucja.
– Ale o czym ty mówisz Jacku? Jesteśmy na lekcji i mówimy o niezwiązanej z niczym liczbie siedemdziesiąt milionów, a nie na wiecu partyjnym. Nie rób dygresji, bo jak zaraz zaczniesz interpretować te siedemdziesiąt milionów w kategorii wpływów, wyjdzie ci, że mogliśmy za nie wybudować tysiące mieszkań, a resztę rozdać w formie bezzwrotnych kredytów dla członków rządu. Wstrzymaj konie, Jacku. To lekcja matematyki jest! Morawiecki. Teraz ciebie zapraszam.
Kolejny „tytan” uniósł się z ławki.
– Ty obliczysz, ile szkół o wartości trzydziestu milionów można wybudować za cztery miliardy.
– Pani profesor – obudził się uczeń – Niektórzy kpili sobie: o, inwestycja w elektrownie – miała być taka, a jest inna. Dzisiaj cały świat przestawia znowu wajchę w jedną stronę, trzy miesiące później w drugą. Tacy jesteście mądralińscy, eksperci z bożej łaski? A dzisiaj w Niemczech, a Austrii, w Holandii odtwarzają na powrót moce w elektrowniach węglowych, w tych elektrowniach, które miały być lada moment zamknięte.
– Mateusz! – zdenerwowała się nauczycielka – masz proste zadanie. Oblicz ile szkół za określoną kwotę, a ty jakąś propagandę tu stosujesz i odwracasz kota ogonem. Do roboty.
– Ale to wpływy czy straty? – próbował dopytywać uczeń.
– Mateusz!
– 133 – podał z pamięci Mateusz. – Resztę przesuniemy na tarczę węglową.
– Dokładnie jak w matematyce. – ofuknęła go pani. – W tej dziedzinie wiedzy nie ma miejsca na kreatywną księgowość. Widzę, że w algebrze jesteś dobry. Gorzej z logiką.
– Tak dokładnie, to trudno powiedzieć. Z wyliczeń wychodzi niby 133,33, ale nie uwzględniłem kosztów pobocznych, w które trzeba wliczyć wynagrodzenia zarządu. Myślę, że co najwyżej 50. Zresztą więcej szkół nasz naród nie potrzebuje, tym bardziej, że brakuje nauczycieli.

W tym momencie zadzwonił dzwonek. W klasie rozpoczął się szum. Nauczycielka zatrzymała ich uniesioną ręką.
– Jeszcze chwila. Praca domowa. Musicie poćwiczyć. Ponieważ wasi koledzy tak łatwo znajdują odniesienia liczb do sytuacji politycznej, będziecie musieli policzyć, ile mieszkań, przy założeniu, że jeden metr kwadratowy mieszkania kosztuje 15 000 zł, a przeciętne mieszkanie ma 60 metrów kwadratowych, można wybudować za 243 mln zł (to dotychczas wydane pieniądze na Centralny Port Komunikacyjny), 1,2 miliarda (o tyle więcej niż planowano wydano na przekop mierzei Wiślanej), 30 milionów (koszt komisji Macierewicza) i 1,6 miliona plus 23% vat – poćwiczycie procenty przy okazji (narodowe ławki patriotyczne). Bez żadnych interpretacji proszę. Czysta matematyka. Ułamek zaokrąglony do dwóch miejsc po przecinku. Wyniki zsumujcie.  Do widzenia państwu.


Przeczytaj też:

Zapomnij o Simsach. Życie to nie gra

Chociaż tytuł tego tekstu może wydawać się wręcz uosobieniem truizmu, to dla mojego pokolenia, wychowanego na tej fascynującej grze, może nie być to aż tak oczywiste. Któż z nas nie poświęcił godzin swego życia na projektowanie fantastycznych posesji, królewskich ogrodów, robienie zawrotnych kari...

Inwestycyjne miasto widmo

Wizja posiadania mieszkania w Warszawie przez młodego człowieka to wizja fantastyczna. Istnienie skrzących się świetle słonecznym wampirów w „Zmierzchu” było bardziej prawdopodobne niż uzbieranie na przyzwoite lokum w stolicy.

Dobre rady ojców narodu

W ogóle nie rozumiem oburzenia złotymi myślami polityków prawicy. Przecież to dla naszego dobra, dla dobra narodu złotouści wyrazili opinie. Opozycja oburzona rzuca gromy. Znowu nic nie zrozumieli...

Najdroższy nasz Prezes

Prezes przeżył chwile grozy, gdy nieznany osobnik rzucił w jego limuzynę jajkiem. To oczywiście uzasadnia konieczność utrzymania armii ochroniarzy i policjantów, którzy dbają o bezpieczeństwa naszego Dobra Narodowego. Tylko kto powinien za nich płacić? Podatnik, a może sam Kaczyński? I kto powini...

Kojce za ćwierć miliona

Ustawa o ochronie zwierząt określa minimalne wymiary kojców dla psów różnej wielkości. Kojec dla psa mającego poniżej 50 cm w kłębie nie może być mniejszy niż 9 m²; dla mającego 51–65 cm ma to być nie mniej niż 12 m². Dla większych psów to aż 15m². Pato-deweloperzy nie mają  jednak taki...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę