Jak informuje oficjalny portal polskiego rządu: wszystkie osoby uciekające z Ukrainy przed konfliktem zbrojnym nie muszą się rejestrować ani martwić o formalności w punktach przyjmowania. Wszystkie osoby uciekające z Ukrainy, szukające schronienia w Polsce, nie muszą martwić się o legalność swojego pobytu. W najbliższych dniach nie ma również konieczności składania wniosków w Urzędzie do Spraw Cudzoziemców/urzędach wojewódzkich/Placówkach Straży Granicznej. To samo dotyczy obywateli Ukrainy przebywających w Polsce, których zezwolenia na pobyt wygasły. Podczas przekraczania granicy: wszystkie dokumenty potwierdzające Twoją tożsamość są przydatne. Jeśli dziecko nie posiada dowodu osobistego lub paszportu, przyda się akt urodzenia.
Jednak działania rządu to kropla w morzu ofiarności naszych rodaków, zwykłych ludzi, Nowaków, Kowalskich, Wiśniewskich, Wójcików, Kowalczyków... Polacy otworzyli serca przed ukraińskimi braćmi. Przyjmują ich pod swój dach, karmią, ubierają, pocieszają. Robią co mogą, aby choć na chwilę zapomnieli o traumie wojennej. Przecież część z nich straciła cały dobytek, a część bliskich.
Tymczasem na granicy Polsko-Białoruskiej mają miejsce kolejne próby nielegalnego wejścia na teren naszego kraju. Potwierdzają to doniesienia Grupy Granica, która ratuje uchodźców błąkających się po lasach. – Wiemy, że po białoruskiej stronie granicy wciąż przebywają setki ludzi: mężczyzn, kobiet i dzieci. [...] Tylko wczoraj mieliśmy kontakt z trzema rodzinami z małymi dziećmi, które były przepchnięte z powrotem do Bruzg przez polską Straż Graniczną. – opowiada w Oko Press Anna Alboth z Grupy Granica. Od Ukraińców uciekających przed wojną różni ich to, że są instrumentalnie wykorzystywani przez przemytników ludzi i reżim Łukaszenki. – Osoby, które doświadczyły wielokrotnych push-backów, nie chcą ryzykować po raz kolejny. Nie mogą wrócić do domów, nie chcą znów iść do Polski, a na pewno nie chcą stać się mięsem armatnim w ataku Rosji i Białorusi na Ukrainę. – mówi Alboth. Bo przecież jest możliwe, że znowu trafią do strefy walk, którą opuścili w swoich krajach. Przecież ci ludzie też stracili cały dobytek, a część bliskich. Od początku roku Straż Graniczna odnotowała ponad 2700 prób nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski. Biorąc pod uwagę, że te same osoby podejmują próbę wielokrotnie, możemy przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, że po zeszłorocznym kryzysie, tych uciekinierów została garstka.
Uchodźcy wojenni uciekają przed śmiercią, głodem, biedą. Nie ma znaczenia czy uciekają z Ukrainy, Syrii, Afganistanu czy Iraku. Ci z granicy białoruskiej nie rozumieją, czym różnią się od tych z granicy ukraińskiej. Jedni i drudzy uciekają przed tym samym. Różni ich to, że jedni dostają pełne wsparcie, a drudzy nic, jedni mają centra recepcyjne i noclegownie, a drudzy push-backi do lasu, jedni pełną opiekę medyczną, a drudzy doraźną, czystą wodę i żywność, albo tę z kałuży i ostatnie okruchy chleba. Jeszcze jedno ich różni: kolor skóry i religia.