„Miniony weekend był trudny i niestety tragiczny. Na terenie strefy przygranicznej znaleźliśmy zwłoki trzech migrantów w różnych miejscach i w różnych odległościach od granicy państwowej” – ogłosił rzecznik Straży Granicznej, gen. Tomasz Praga podczas konferencji z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego i ministra spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego. Czwartą ofiarą jest martwa kobieta znaleziona metr od granicy białorusko-polskiej.
„Wczoraj nasz patrol po stronie białoruskiej, w pewnej odległości od linii granicznej, zauważył grupę migrantów i obok leżącą kobietę. Powiadomiliśmy stronę białoruską, jednak Białorusini nie reagowali” – opowiadał podczas konferencji prasowej gen. Praga.
Inny przebieg wydarzeń, opublikowany przez białoruskie służby, pojawił się na komunikatorze Telegram, cytowany przez OKOPress. Według niego: „[...] znaleziono ciało kobiety o niesłowiańskim wyglądzie, bez śladów życia. W pobliżu tego miejsca, na pasie kontrolnym wyznaczonym na terenie Polski, stwierdzono wyraźne ślady wleczenia ciała z Polski do Republiki Białorusi. W pobliżu ciała znajdowało się troje dzieci, przypuszczalnie w wieku od 7 do 15 lat, a także mężczyzna i starsza kobieta. Teraz z pomocą dostarczonych tłumaczy wyjaśniają, co się stało. W tej chwili powiedzieli już, że polskie siły bezpieczeństwa pod groźbą użycia broni zmusiły ich do przejścia pieszo do granicy, a następnie zmusiły do przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Na miejsce zdarzenia przybyła grupa śledcza i operacyjna, która miała podjąć niezbędne kroki w celu wyjaśnienia wszystkich okoliczności incydentu.” Według generała Praga ciało kobiety nie zostało przeciągnięte przez polskie służby na stronę białoruską.
Minister Kamiński i premier Morawiecki nie potwierdzają incydentów wypychania uchodźców przez granicę na stronę białoruską, ale jednocześnie funkcjonuje stosowne rozporządzenie MSWiA, niezgodne zresztą z ratyfikowaną przez Polskę konwencją genewską, o „zawracaniu na granicę państwową”. OKOPress udowodniło już kilka tego typu zachowań służb.
Komu wierzyć? Białorusinom kierowanym przez Łukaszenkę za którego plecami stoi Putin, czy Mateuszowi Morawieckiemu, który delikatnie mówiąc, ma ambiwalentny stosunek do mówienia prawdy? Czy ci ludzie zmarli z wychłodzenia i wycieńczenia, jak twierdzi premier, a może z powodu nieudzielenia pomocy przez stronę polską? Może zostali pobici? A może mają dziury po kulach? Czy kobieta zmarła z tego samego powodu, a jej ciało zostało przeciągnięte na drugą stronę granicy? Czy polskie służby udzielają uchodźcom jakiejkolwiek pomocy humanitarnej? Odpowiedzi poznalibyśmy dzięki niezależnym dziennikarzom i organizacjom pomocowym, ale te grupy mają zamkniętą drogę do granicy. Dziennikarze pracujący, na przykład, w TVP Kurskiego są zupełnie niewiarygodni. Szkoda ich słuchać. W tej sytuacji wypowiedź rzecznika białoruskiej straży granicznej opublikowana na Telegramie wydaje się bardziej wiarygodna.
Nie ma co się oszukiwać. W najbliższych latach uchodźców będzie więcej. Niezależnie od tego czy Łukaszenko, czujący oddech Putina na plecach, będzie prowadzili „wojnę hybrydową”, czy nie. Ci ludzie będą uciekali ze swoich krajów nie tylko przed wojną i biedą, ale także przed katastrofą klimatyczną, która powoduje, że tam się nie da żyć. Przygotujmy się na to. Wszystkich z granicy nie cofniemy chociażby dlatego, że to nieludzkie. Musimy, czy chcemy, czy nie, znaleźć dla nich miejsce.