Polska scena polityczna

Bajka o pucybucie, co został milionerem

I to jest dopiero „życie jak w Madrycie”! Milion złotych rocznie za brak kompetencji i jakiegokolwiek merytorycznego przygotowania. Wystarczy być użytecznym partyjnym bojówkarzem, żeby zrealizować dewizę życiową Ferdynanda Kiepskiego: „Tak robić, żeby się nie narobić, ale porządnie zarobić”.

Paweł Łepkowski
Foto: Adrian Grycuk, CC BY-SA 3.0 PL, Wikimedia Commons

Jacek Olgierd Kurski ukończył w 1997 roku studia na Wydziale Ekonomicznym Uniwersytetu Gdańskiego. Zdawałoby się, że jest zatem osobą mającą teoretyczne przygotowanie do pracy w banku. Każdy pracodawca wie jednak, że istnieje zasadnicza różnica między wykształceniem formalnym a zdobytym doświadczeniem zawodowym pracownika. Historyk Mateusz Morawiecki ma zapewne większe doświadczenie w kierowaniu bankiem niż magister handlu zagranicznego Jacek Kurski. W każdym razie ekonomista Kurski z ekonomią miał przez kolejne lata tyle wspólnego co Luciano Pavarotti z zawodowym futbolem. Ja także, podobnie jak kolega Kurski, mam formalne wykształcenie ekonomiczne, ale od ponad dwóch dekad pracuję w zawodzie dziennikarza. Nie widzę siebie zatem w roli księgowego czy stratega bankowego.

Jacek Kurski całe swoje życie zawodowe związał z dziennikarstwem i działalnością polityczną. Od dnia, kiedy uzyskał dyplom, minęło 25 lat. Przez te ćwierć wieku oblicze gospodarcze naszego kraju zmieniło się nie do poznania, a bankowość w niczym nie przypomina tej z ostatnich lat ubiegłego stulecia.

Od tamtego czasu Jacek Kurski – który w 1993 roku zabłysnął w środowisku Porozumienia Centrum realizacją filmu „Nocna zmiana”, poświęconego rzekomemu zamachowi gabinetowemu na rząd Jana Olszewskiego – związał się zawodowo jedynie z prasą i telewizją. Gdybym był dyrektorem banku, nie zatrudniłbym go nawet na stanowisku kasjera.

Ale w polityce dzieją się cuda, o jakich nie śniło się filozofom. Okazuje się, że były wiceprezes ZChN, który był oskarżany o sfałszowanie listy wyborczej tej partii, ma wszelkie kwalifikacje, by być ekspertem w Banku Światowym. To jest dopiero kariera w stylu amerykańskim: od wielokrotnie przegrywającego wybory kandydata na urząd prezydenta Gdańska i  posła, przez prezesa TVP, aż po Alternate Executive Director w Banku Światowym.

Czy to nie jest prawdziwy cud świąteczny? Teraz pan Jacek, który jeszcze kilka lat temu głowił się, jak spłacić kredyty zaciągnięte przed kampanią wyborczą do europarlamentu, teraz będzie zarabiał 226 480 dolarów rocznie. A do tego po przejściu na emeryturę na tym stanowisku będzie mu przysługiwać świadczenie w wysokości ok. 42,5 tys. dolarów rocznie.

Wiedział jak się ustawić? Wiedział! Warto przy tym podkreślić, że stanowisko Alternate Executive Director szwajcarsko-polskiej konstytuanty w Grupie Banku Światowego w Waszyngtonie obsadza Narodowy Bank Polski, czyli najbardziej błyskotliwy kapitan polskiej polityki pieniężnej prezes Adam Glapiński.

Jaka zatem puenta dla dzieci z tej bajki o pucybucie, co został milionerem? Studia są ważne, ale jedynie jako podkładka. Doświadczenie zawodowe? A po co to komu? Szkoda czasu. Trzeba wstąpić do partii, która ma wielki apetyt polityczny i czekać w spokoju, aż wskoczy ona na dobre miejsce przy korycie. W międzyczasie trzeba się wykazać przed kierownictwem partyjnym, garściami czerpiąc mądrość od naszego wieszcza narodowego:

Ot tak: bez odwłoki
Buty i nory oddawszy czartu
I łajdackich po polu wyrzekłszy się świstań,
Idź między ludzi — i na służbę przystań!
Lecz w tej służbie co robić?”, wilk znowu zapyta.
Co robić?„Dziecko jesteś! Służba wyśmienita:
Ot, jedno z drugiemu, nic a nic!
Dziedzińca pilnować granic,
Przybycie gości szczekaniem głosić,
Na dziada warknąć, żyda potarmosić,

Panom pochlebiać ukłonem,
Sługom wachlować ogonem.
A za toż, bracie, niczego nie braknie:
Od panów, paniątek, dziewek
Okruszyn, kostek, polewek,
Słowem czego dusza łaknie”.


Przeczytaj też:

Nadmiarowe zyski?

Mateusz Morawiecki krytykuje Norwegów, że zarabiają na ropie. Zapomniał jednak skrytykować polskie firmy, które robią to samo. Zapomniał też o sobie.

„Dziady”. A może rzeczywiście „dziadostwo”?

Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy, puszczę sobie wodze fantazji. A może zaprezentuję pewne fakty. Może ułożą się one w pewną zastanawiającą całość. A może tylko w jej pozory? Decyzja należy do Was.

Pierwszy Ikar IV RP

Marszałek Kuchciński odszedł w niesławie po aferze samolotowej, ale wrócił. Ktoś jednak musiał ponieść konsekwencje przepuszczenia na przyjemności 4 milionów złotych. Oczywiście nie jest to marszałek.

Umowa społeczna

Aby należeć do pewnej grupy społecznej, należy spełniać pewne warunki. Zawiera je, zwykle w formie przekazu ustnego, pewna umowa społeczna. Jeśli jej nie respektujemy, musimy z grupy odejść.

Najdroższy nasz Prezes

Prezes przeżył chwile grozy, gdy nieznany osobnik rzucił w jego limuzynę jajkiem. To oczywiście uzasadnia konieczność utrzymania armii ochroniarzy i policjantów, którzy dbają o bezpieczeństwa naszego Dobra Narodowego. Tylko kto powinien za nich płacić? Podatnik, a może sam Kaczyński? I kto powini...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę