Po fali zasadnych uniesień nad ukraińskim oporem i krytyce ekspertów, którzy nie uwierzyli w wojnę, a po jej wybuchu nie dali Ukrainie żadnych szans, pora na wyważoną ocenę. Puenta jest krótka: nadal nie rozumiemy Putina. Niestety.
Oczywiście mamy rację, zachwycając się siłą i mądrością ukraińskiego oporu. Jednak facebookowe i twitterowe migawki rosyjskich czołgów i śmigłowców zniszczonych Javelinami oraz Piorunami to tylko część prawdy. W Donbasie i na froncie południowym toczą się regularne boje związków pancernych i zmechanizowanych, w których Rosja ma nad Ukrainą ilościową przewagę. W obecnej sytuacji to kluczowy atut Moskwy.
Nikt również nie anulował rosyjskiego panowania w powietrzu, ani zapasów broni, amunicji i potencjału ludzkiego. Zgoda, zawodzi logistyka ale rosyjskie rezerwy są nadal ogromne. Tymczasem Ukrainie poza dziesiątkami tysięcy odważnych obrońców kończą się czołgi, wozy opancerzone i posowiecka amunicja.
Rosjanie bardzo powoli i konsekwentnie realizują swoje cele, których tak naprawdę nie znamy. A że, podobnie jak w czasie II wojny światowej, robią postępy za cenę tysięcy trupów własnych żołnierzy zalegających ukraińskie stepy? Kto powiedział, że Putinowi zależy na ludzkim życiu?
Wiele krytycznych uwag dotyczy również słabego rozpoznania i błędnych analiz wywiadowczych poprzedzających agresję. Czy na pewno? Ogromnym problemem Ukraińców jest działalność rosyjskich siatek dywersyjnych. Sztab generalny w Kijowie informuje o codziennych obławach na V kolumnę, choć o egzekucjach czasu wojennego już nie. Agenturalna hydra wyrasta jednak od nowa, powodując wymierne straty obrońców, a przede wszystkim ludności cywilnej.
W tym sensie FSB i GRU okazały sprawność. Jeśli nawet nie powiódł się plan zdobycia Ukrainy przez agenturę wpływu, czyli zdradę na wysokim szczeblu, setki, a może tysiące tituszek za garść dolarów odwdzięczają się wiernie najeźdźcom. Ku naszej przestrodze, bo takich degeneratów jest dość także w Polsce i w innych krajach Unii Europejskiej.
Nie zawiódł także rosyjski wywiad strategiczny. Jakże inna, naprawdę silna byłaby dziś reakcja Zachodu, gdyby nie wieloletnia gra operacyjna w uzależnienie Europy dostawami rosyjskiego gazu i ropy naftowej. SWZ z ogromnym powodzeniem pracowało nad kreowaniem pożytecznych idiotów Putina. Oni wcale nie przycichli, kreują strach, o czym świadczy opór UE przed większą pomocą dla Ukrainy. A co powiedzieć o postawie europejskich korporacji, które dziś odmawiają opuszczenia Rosji?
Wizja mamony spływającej z rosyjskiego rynku zagrała w pełni. Korupcja polityczna też, bo Zachód został kompletnie zaskoczony. Natomiast Ukraina była 8 lat pozostawiona samej sobie, w zapomnianej wojnie toczonej od bezkarnej okupacji Krymu i części Donbasu. W tym samym czasie ukraińscy oligarchowie powiązani z Kremlem skutecznie torpedowali wewnętrzne reformy.
Co więc zawiodło w rosyjskim planie podboju Ukrainy? Sam Putin. Podjął decyzję polityczną bez oglądania się na raporty wywiadowcze, opinie analityków, ekonomistów, a nawet wojskowych. Służby specjalne i zaplecze eksperckie Kremla wypełniły swoje zadania. Tyle, że wojny chciał Putin.
Brutalna agresja zwana projekcją siły wysunęła na pierwszy plan rosyjską armię. Może więc zawiodły kremlowskie siły zbrojne? Również tylko po części. Mają niskie morale i słabo biją się z Ukraińcami, oceniają zachodnie media. Za to świetnie rabują, niszczą infrastrukturę i mordują cywilów. Swoim okrucieństwem budzą grozę Europy. W ten sposób armia realizuje zadanie, klasycznie rozmiękczając zachodnich polityków, a przede wszystkim opinię publiczną. Kto nie boi się wojennej pożogi i śmierci?
Sam mit niezwyciężonej armii konwencjonalnej również odegrał ważną rolę. Putinowi przez lata udawało się szantażować Zachód, a przede wszystkim prać mózgi Rosjan. Naprawdę rosyjska armia została przygotowana do pacyfikacji jednej ze zbuntowanych prowincji rosyjskiej strefy wpływów. W tym sensie jej działania spełniają cel wobec republik Kaukazu, Azji Środkowej, Białorusi czy Mołdowy. Rzeczywistą i jedyną siłą Kremla w świecie jest od początku do końca triada jądrowa.
Natomiast kluczowy błąd popełnił i popełnia Zachód. Liczy, że złamie Putina sankcjami ekonomicznymi. Fundamentalne niezrozumienie Kremla bierze się z intelektualnego racjonalizmu USA i Europy, także o wojnie i jej kosztach.
Putinowi nie chodzi o jakieś rozszerzenie NATO na Wschód. Kieruje się deterministyczną ideologią ruskiego świata. Albo wygra jego wizja rzeczywistości, albo świat może przestać istnieć. Winny jest Zachód? Niech znika z powierzchni Ziemi, tak samo jak Ukraina. To racjonalizm Putina.
Na wzór Hitlera, Stalina czy Pol Pota i Mao Zedonga, Putin widzi się demiurgiem realizującym misję zadośćuczynienia „krzywdom” wyrządzonym Rosji i ukarania sprawców. Znane powiedzenie mówi, że fanatyczna ideologia jest gorsza od faszyzmu. Putin to czystej wody fanatyczny nazista.
Niestety jest gotów poświęcić wszystko i wszystkich dla realizacji swojego celu. Jeśli trzeba będzie, wymorduje miliony ludzi, a z Ukrainy pozostawi zgliszcza. Potem przyjdzie czas na Polskę i Europę. Jeśli trzeba, użyje broni atomowej.
Putinem kieruje ideologia, a do tego nie potrzeba analiz wywiadowczych, ani dialogu ze światem. Po co? Jeśli już wszystko wie i o wszystkim zadecydował. Poświęci życie dziesięciu rosyjskich armii i setek tysięcy Rosjan. Ze swojego punktu widzenia działa racjonalnie, logicznie i nie zatrzyma się w połowie drogi.
Dlatego Zachód musi zdać sobie sprawę, że dziś trzeba powstrzymać Rosję ostatecznie i za wszelką cenę. Jedyną metodą jest eliminacja fanatycznego nazisty.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.