Rosyjska inwazja coraz mocniej uderza w cywilów. Przewidział to już kilka dni temu generał Skrzypczak, który stwierdził, że Rosja traci możliwości ofensywne i w związku z tym skupi się na ostrzeliwaniu celów. W związku z tym najeźdźcy ostrzeliwują domy mieszkalne, osiedla, szpitale i szkoły, których od początku konfliktu zniszczyli już 59, a zaatakowali 400.
W geście wsparcia dla Ukrainy grupa Europejskich premierów, Słowenii - Janez Janša, Czech - Petr Fiala i Polski – Mateusz Morawiecki plus wicepremier Jarosław Kaczyński, udała się do Kijowa na spotkanie z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. To ważna wyprawa, która mówi, że Europa jest solidarna, niesie propozycje konkretnego wsparcia humanitarnego, zaopatrzenia w broń, zapowiedzi kolejnych sankcji wobec winnych bandyckiej napaści. Siła tego wsparcia jest tym większa, że słowa zostały wypowiedziane w Kijowie.
Wojna w Ukrainie zmierza w coraz bardziej niepokojącym kierunku. Rosyjska agresja przybiera na sile, ale jej ostrze nie jest skierowane w kierunku obiektów wojskowych, a przeciwko ludności cywilnej. Gina niewinni ludzie, w tym dzieci. W internecie bez trudu można znaleźć filmy, na których widać setki ofiar grzebanych w masowych grobach wykopanych przez buldożery. To koszmar. W tej sytuacji wyprawa, która z cała pewnością była niebezpieczna, staje się jeszcze silniejszym głosem wsparcia. Dla nas ma ona tę wagę, że zainicjowali ją i przeprowadzili politycy z naszego regionu. Byłaby jeszcze silniejszym głosem antywojennym, gdyby wzięli w niej udział także inni politycy Unii Europejskiej, którzy zostali o niej jedynie poinformowani i wydaje się, że nie dano im szans na zgłoszenie akcesu. Ukraińcy ocenią, jak bardzo to wsparcie im pomogło i podniosło morale.
Mimo bezdyskusyjnych pozytywnych stron wyprawy trzech premierów i wicepremiera, pojawiają się jednak pewne wątpliwości i niejasności. Wszyscy jej uczestnicy to eurosceptycy, nawróceni (?) na europejskie wartości. O Janša mówi się, że jest europejskim Trumpem, populistą skręcającym w stronę skrajnej prawicy, Fiala jest sympatykiem antyliberalnego konserwatyzmu, Kaczyński z Morawieckim – w zasadzie wiadomo – ale przypomnę, że na przykład w grudniu 2021 r. Kaczyński i Morawiecki w warszawskim hotelu Hyatt podejmowali Marine Le Pen, która jest opłacana rosyjskimi pieniędzmi. Spotkanie miało miejsce dwa tygodnie po informacji od USA, że rosyjska inwazja na Ukrainę jest realna. Po spotkaniu Le Pen oświadczyła, że Ukraina leży w rosyjskiej strefie wpływów. Dziwi, że nie wziął w wyprawie udziału proputinowski Orban i dobry kumpel trzech premierów i wicepremiera. Ponieważ wyprawa była przygotowywana od wielu dni, oznacza to, że jej skład nie był przypadkowy i nikt poza uczestnikami nie miał brać w niej udziału. Niby się odbyła, ale politycy z drugiego rzędu, niezbyt rozpoznawalni, za to o określonych poglądach na wspólnotę europejską.
Od wielu dni Rosja wydaje się sprawdzać, jak daleko posunie się NATO. Pojawiają się przecieki o możliwości zastosowania broni chemicznej i bakteriologicznej, a od początku napaści ukraińskie miasta ostrzeliwane są zakazanymi przez konwencje pociskami kasetowymi i bombami fosforowymi. Zaatakowali poligon w Jaworowie, który znajduje się ok. 20 km od granicy z Polską, strzelają w stronę Łucka, czy Iwano-Frankiwska. Według doniesień służb ukraińskich, nad terytorium Polski miał wlecieć rosyjski dron, kolejny spadł w Rumunii 100 km od ukraińskiej granicy. Najpoważniejszy incydent dotyczy jednak bezzałogowca, który przeleciał przez pół Europy i spadł w parku miejskim w Zagrzebiu. Ten ważył prawie 5 i pół tony.
W tej sytuacji wypowiedzi wicepremiera, który pojechał do Kijowa wraz z trzema premierami, o powołaniu misji pokojowej NATO, „ewentualnie szerszego układu międzynarodowego, ale taka misja, która będzie w stanie się obronić i która będzie działała na terenie Ukrainy”, wydają się co najmniej nieodpowiedzialne. Po prostu, w sytuacji stworzenia takiej misji NATO stałoby się trzecią stroną w wojnie na Ukrainie. Oznacza to aktywne przystąpienie do konfliktu z Rosją, czyli wojnę światową.
Misje pokojowe wprowadza się, gdy wojna w jakiś sposób dogasa, a podziały ziem się już dokonały. Wojska rozjemcze nie służą w walce, tylko pilnują przestrzegania warunków zawieszenia broni. Chronią one ludność cywilną i dążą do trwałości zawartych porozumień.
Na tle słów wicepremiera, trzej premierzy nie mieli nic do powiedzenia. W zasadzie stwierdzili tylko, że „Celem wizyty jest potwierdzenie jednoznacznego poparcia całej Unii Europejskiej dla suwerenności i niepodległości Ukrainy, oraz przedstawienie szerokiego pakietu wsparcia dla Ukrainy i Ukraińców”. Kaczyński natomiast po stwierdzeniu o konieczności powołania misji zwraca się do przywódców państw świata, aby nabrali odwagi i byli gotowi do czynów, bo ta misja pokojowa jest czymś, czego Europa i świat potrzebują.
Okazało się, że ta niebezpieczna wyprawa okazała się misją jednego wicepremiera na tle trzech premierów. Była niebezpieczna z powodu możliwości ostrzału, a nadal pozostaje niebezpieczna z powodu słów wypowiedzianych przez jej głównego uczestnika, który wyraźnie nawołuje do wojny prewencyjnej. Czy Kaczyński w swojej „jesieni patriarchy” chce wejść w buty Piłsudskiego, który do takiej wojny nawoływał w 1933r.? Czy to kolejna próba po fiasku sprawy przekazania Ukrainie migów z Polski, Słowacji i Bułgarii? Czy to nawrócenie na europejskie, amerykańskie, demokratyczne wartości jest prawdziwe? Czy oznacza rezygnację z promoskiewskich przyjaciół i ich rosyjskich interesów? A może wręcz przeciwnie – znakomicie się w nie wpisuje? Co ty knujesz, Jarosławie Kaczyński?
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.