Militarny pat na Ukrainie, „zmęczenie” Zachodu oraz niewiadoma amerykańskich wyborów. Zbrodnicza bezkarność Moskwy i rosnąca siła globalnej koalicji dyktatur. Tak wygląda bilans 2023 r., który każe spojrzeć na nowy rok z obawą.
Parafrazując tytuł jednej z oskarowych produkcji, rok 2023 nie był czasem dla miałkiej klasy politycznej. Z ważną uwagą: niestety był, dlatego kolejny rok może być dla świata gorszy. Oczywiście nie całego, tylko dla jego demokratycznej części, bo dyktatury mają się dobrze.
Xi Jinping ukoronował swoją karierę. Zjazd Komunistycznej Partii Chin obwołał go nowym Mao Zedongiem, zapewniając dożywotnie sprawowanie urzędu. Towarzysz Xi jest tyranem w wersji 2.0. Na miarę XXI w. rzucił Chińczykom sen o potędze, wprowadzając ich na drogę każdej z możliwych, a więc także militarnej konfrontacji. Terytorialne roszczenia wobec Tajwanu to nic innego jak wyzwanie rzucone dotychczasowemu hegemonowi świata.
Jednak największym wygranym 2023 r. został rosyjski zbrodniarz Putin. W czerwcu bardzo chcieliśmy wierzyć, że zachwiał się pod nim tron, a dzieła upadku dopełni udana ofensywa armii ukraińskiej. Tyle że za sprawą operetkowego puczu Jewgienija Prigożyna moskiewski carzyk ujawnił wątpiących, ukarał zdrajców i po raz kolejny dokręcił śrubę represji. Nader sprawnie przywrócił własną bezalternatywność, zastraszając Rosjan scenariuszem chaosu wynikającego ze słabego przywództwa. Upadek Putna nie nastąpił, za to Kreml bez cienia sprzeciwu przestawił gospodarkę na tory wojenne. Bez jakiekolwiek oporu mobilizuje kolejne fale rekrutów, obiecując wojnę „aż do zwycięskiego końca”, bez względu na ludzkie cierpienia i ruinę ekonomiczną. Takim programem zapewnił sobie nie tylko kolejną „prezydenturę” („wybory” już w marcu), ale skonsolidował elity i społeczeństwo. Jego dokonania rzetelnie ocenił „The Moscow Times”, pisząc o gigantycznej manipulacji psychologicznej. Polega na odwróceniu norm społecznych w skali inżynierii społecznej. Putin uczynił życie Rosjan tak nienormalnym, że miliony ludzi uznały agresję, zbrodnie wojenne, grabieże i gwałty, wreszcie śmierć, za coś oczywistego. Nie wyjątkowego i przejściowego, a trwałą normalność, do której muszą się dostosować.
Z drugiej strony można śmiało powiedzieć, że we wszystkich sukcesach Putinowi dzielnie sekundował Zachód. Od 24 lutego 2022 r. wolny świat wysłuchuje kolejnych deklaracji czołowych reprezentantów własnej klasy politycznej. Pięknie brzmią słowa o wsparciu dla ofiary rosyjskiej agresji, o sojuszniczej obronie suwerenności i demokracji. Tyle że za deklaracjami nie podążają czyny, co każe myśleć o politycznych interesach oraz wyborczych kalkulacjach, a nie zobowiązaniach wynikających ze wspólnoty wartości.
Putin, Xi oraz globalna koalicja ciemnych sił odnoszą sukcesy dzięki miałkości naszych elit demokracji. Kropelkowa pomoc zbrojeniowa nie pomogła Ukrainie odnieść zwycięstwa. Wręcz przeciwnie, doprowadziła do nieudanej ofensywy, załamując ukraińskie społeczeństwo. Dziś to nie Moskwa, tylko Kijów znalazł się impasie, a więc w roli przegranego. Lecz kropelkowa pomoc to również rozgrzeszenie dla zachodnich liderów, którzy mogą umyć ręce, mówiąc, że zrobili wszystko, co należy. Skoro nie można pokonać Putina, trzeba usiąść z nim przy stole rozmów. Oczywiście uznając jego warunki.
Miałkie elity tłumaczą się zmęczeniem opinii publicznej, kosztami pomocy, która prowadzi do ubożenia własnych obywateli, a przede wszystkim groźbą wybuchu III wojny światowej. To nic innego jak zręczne wykręty. Dwa lata to dość, aby przeszkolić ukraińskich żołnierzy w obsłudze najbardziej skomplikowanego sprzętu, którym mogliby zadać Rosji decydujący cios.
Tyle że Zachód sam nie chce wyjść ze strefy komfortu. Brak wizji i przywództwa to prawdziwa tragedia wspólnoty demokratycznej. Wręcz dramatyczny jest wybór liderów wolnego świata pomiędzy Joe Bidenem i Donaldem Trumpem. Pierwszy jest zakładnikiem zimnej wojny, czyli groźby unicestwienia świata. Drugi ma mentalność komiwojażera, który traktuje wartości jak towar wymienny. Uważa, że wszystko można sprzedać za korzystną cenę. Cóż powiedzieć o europejskich politykach, którzy żądali wyłączenia z listy sankcji mokasynów, diamentów i limuzyn, tak chętnie kupowanych przez rosyjskich urzędników i oligarchów. Dlatego obecnie europejskim mottem staje się niestety polityka przyzwolenia dla Rosji.
Tyle że Putin szanuje tylko silnych. Jak dzieci będzie ogrywał naszych przywódców. Według zbrodniarza o mentalności sowieckiego bandyty umowy ze słabymi nie zobowiązują silnych do niczego. Można je wciąż łamać.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.