Niech was nie zwiodą ekscentryczne zachowania argentyńskiego prezydenta-elekta. To ekonomista z dorobkiem, który napisał 10 książek. Zadanie przed nim stojące będzie jednak należało do kategorii „samobójczych”.
– Chcę powiedzieć Argentyńczykom, że pomimo problemów naszego kraju, Argentyna ma przyszłość, jeśli będzie libertariańska. Argentyna odzyska swoje miejsce na świecie, którego nigdy nie powinna stracić. W ciągu 35 lat znów będziemy światowym mocarstwem, jeśli przyjmiemy idee, które nas dotykają. Bez wątpienia, dzisiaj będziemy świętować, ale od jutra rana będziemy pracować nad tym, by przynieść Argentyńczykom rozwiązania, których potrzebują – mówił Milei podczas swojego przemówienia po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów. Stwierdził również, że w planowanych przez niego reformach „nie będzie miejsca na stopniowe działania i półśrodki”. Oczywiście łatwo to powiedzieć, ale dużo trudniej zrealizować...
Milei przejmie wkrótce władzę nad krajem, który jest pogrążony w głębokim kryzysie. Inflacja konsumencka sięgała w październiku w Argentynie 142,7 proc., a główna stopa procentowa 133 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że argentyński PKB spadnie w tym roku o 2,5 proc., a odsetek ubogich mieszkańców przekracza 40 proc. Nad krajem wisi też ryzyko kolejnego bankructwa, gdyż dotychczasowy rząd nie potrafił porozumieć się z MFW w sprawie dalszych losów wartego 43 mld USD programu pomocowego. Nie wiadomo, co zrobi w tej sprawie Milei. Zapowiadał on jednak wielokrotnie, że kwestię inflacji rozwiąże w sposób radykalny: porzucając peso i przyjmując dolara amerykańskiego jako środek płatniczy.
Dolaryzacja nie jest wcale tak „wariackim” pomysłem, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Zdecydowała się na nią już część państw Ameryki Łacińskiej, czasem zostawiając własną walutę w śladowych ilościach w obiegu (Salwador poszedł o krok dalej, gdyż za drugi oficjalny środek płatniczy obok dolara uznał bitcoina). Peso argentyńskie jest już praktycznie walutą bezwartościową. Od początku roku straciło około 50 proc. wobec dolara, a przez 10 lat zniżkowało o 98 proc. Gospodarka argentyńska została już w dużym stopniu oddolnie zdolaryzowana. Za pomocą amerykańskiej waluty płaci się tam czynsze czy kupuje nieruchomości. Bank centralny, który nie był w stanie temu zapobiec, można śmiało uznać za instytucję bezużyteczną.
Plany gospodarcze Milei są jak na razie dosyć mgliste. Podczas kampanii wyliczał, które ministerstwa zlikwiduje i zapowiadał, że zastąpi systemy edukacji publicznej oraz państwowej służby zdrowia mechanizmami, w ramach których obywatele dostawaliby bony na te usługi. Mówił też o likwidowaniu świadczeń socjalnych i cięciach podatków oraz ceł. Kto będzie realizował dla niego ten program? Tego nie wiadomo, bo Milei ogłosił, że przedstawi skład swojej administracji dopiero 10 grudnia, czyli w dniu inauguracji prezydenckiej. Jak na razie wiadomo tylko, że wiceprezydentem u jego boku będzie Victoria Villaruel, specjalistka od zwalczania terroryzmu, znana też z wybielania dawnej junty wojskowej. Wiadomo też, że prezydent nie będzie miał silnego wsparcia w parlamencie. W liczącej 257 miejsc Izbie Deputowanych, jego koalicja La Libertad Avanza ma obecnie 3 przedstawicieli, a w październikowych wyborach zdobyła 35 mandatów. Milei będzie na pewno miał sporo do myślenia w nadchodzących tygodniach. Na razie wybiera się on w „podróż duchową” do Miami i do Izraela.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.