Rosja

Czas generałów?

Od „buntu” Prigożyna światowe media ujawniają przypadki niesubordynacji kadrowych oficerów rosyjskiej armii. Czy niezadowolenie z systemu dowodzenia, zaopatrzenia i uzbrojenia naprowadzi generałów na myśl o przejęciu władzy? W historii Rosji dowódcy wojskowi nigdy nie rządzili samodzielnie, a ich polityczna aktywność wiodła społeczeństwo na skraj przepaści.

Robert Cheda
Foto: Kremlin.ru, CC BY 3.0, via Wikimedia Commons

Zachodnie wywiady uważnie monitorują wpływ „buntu” Prigożyna na spójność reżimu władzy oraz zdolność bojową rosyjskiej armii. Zbrodniczą grupę najemników szkolili rosyjscy generałowie. Oni też odpowiadali za jej dowodzenie i lojalność wobec Kremla. Znaleźli się w takiej sytuacji nie tylko z przyczyn wojskowych. Praca dla Prigożyna była rodzajem kary po konfliktach z ministerstwem obrony i sztabem generalnym. Ich tłem był zarówno dostęp do korupcyjnego żłobu, jak i odmienne wizje prowadzenia wojny.

O tym, że napięcie nie wygasło, a wręcz przeciwnie, świadczy usunięcie ze stanowiska dowódcy 58 armii, broniącej się przed ukraińską ofensywą. Generał Iwan Popow w ostrych słowach uznał stan swoich oddziałów za fatalny. Publicznie, a więc oficjalnie potwierdził, że rosyjskim wojskom brakuje wszystkiego. Od amunicji i żywności, po rezerwy ludzkie. Co ważniejsze, wskazał winnych. Chodzi o ministra obrony Siergieja Szojgu oraz jego biurokratyczną klikę. To główni beneficjenci wieloletniej korupcji. Związani z ministrem generałowie-klakierzy, okradając armię z funduszy na modernizację, szkolenie i uzbrojenie, ponoszą odpowiedzialność za klęskę rosyjskiej inwazji. Tym samym Popow uderzył pośrednio w Putina jako twórcę kleptokratycznego systemu.

Były dowódca 58 armii nie jest jedynym wysokim oficerem, któremu puściły nerwy. Z dowodzeniem elitarną 106 dywizją powietrzno-desantową pożegnał się gen. Władimir Seliwierstow. Według doniesień medialnych zbrojne ramie Kremla, czyli FSB, zatrzymała lub przesłuchuje co najmniej 26 wyższych wojskowych. Przedmiotem śledztwa muszą być ich polityczne aspiracje sprzeczne z interesami reżimu oraz ludzi stojących na jego czele. Wzorem innych despotów i satrapów Putin panicznie boi się własnych sił zbrojnych.

W tym miejscu należy wyjaśnić, że w historii Rosji zbuntowany korpus oficerski nigdy nie sprawował władzy. Owszem, podejmowano takie próby, ale żaden wojskowy nie zajął kremlowskiego tronu. Natomiast aktów motywowanej politycznie niesubordynacji było sporo. Od buntu dekabrystów, przez decydujący wpływ sztabu generalnego na abdykację Mikołaja II i pucz gen. Ławra Korniłowa, po domniemany spisek marszałka Michaiła Tuchaczewskiego, „napoleońskie zapędy” marszałka Gieorgija Żukowa i współczesny marsz gen. Lwa Rochlina na Moskwę.

Paradoksalne były za to rezultaty. Kierując się ideą modernizacji w celu wzmocnienia imperium i systemowej roli armii, wojskowi ponosili klęskę za klęską. W obawie przed buntem fundamentu despotii oraz narzędzia podbojów kolejne reżimy władzy zaostrzały represje, wzmacniały policyjną kontrolę nad siłami zbrojnym i dokonywały czystek korpusu oficerskiego.

Bunt dekabrystów zakończył się utworzeniem III oddziału tajnej kancelarii Mikołaja I, czyli policji politycznej. Abdykacja Mikołaja II doprowadziła do załamania imperium i samej armii. Pucz Korniłowa zadał decydujący cios raczkującej demokratycznej republice i utorował bolszewikom drogę do władzy. Pomny carskich doświadczeń Stalin za pomocą NKWD wykończył Tuchaczewskiego i dokonał czystek, które zniszczyły armię w przededniu II wojny światowej. W jego ślady poszedł Nikita Chruszczow, który zesłał Żukowa w polityczny niebyt. Udział sił zbrojnych w tzw. puczu Janajewa przyspieszył upadek ZSRS i zakończył byt imperialnej armii. Generał Rochlin oddał Rosję na żer funkcjonariuszy b. KGB, rodząc potwora, którym okazał się Putin.  

Dlaczego kierując się w swoim mniemaniu patriotycznymi przesłankami, rosyjscy wojskowi nie odnosili sukcesów? Dlaczego dekabryści i generałowie I wojny światowej obierając za cel westernizującą modernizację, ostatecznie przyczynili się do wzmocnienia reakcji i władzy motłochu?

Przyczyna leżała i leży w konfiguracji systemu władzy. Likwidacja lub choćby siłowa wymiana osobnika personifikującego ustrojowe status quo odbierała reżimowi prawomocność. Akty wypowiedzenia posłuszeństwa wojskowych inicjowały zazwyczaj krwawą wymianę elit i procesy nowego podziału własności. Następnie służyły jako pretekst dokręcania politycznej śruby przez jeszcze bardziej radykalną klasę rządzącą.

Z punktu widzenia Putina również dziś armia może zagrozić Kremlowi. Tyle że on sam, wydając rozkaz napaści na Ukrainę, zamiast zwycięstwa wzmacniającego system władzy prowadzi reżim do klęski. To idealne warunki dla generalskiej recydywy. Tym razem jednak na szali nie stoi przyszłość imperium, tylko samej Rosji.    

 


Przeczytaj też:

Rosyjska noc długich noży

„Bunt” prywatnej armii Jewgienija Prigożyna otwiera rozległą przestrzeń spekulacji. Jedno jest pewne, bez względu na cele organizatorów, skutki „puczu” będą większe, niż nam się w tej chwili wydaje.

Dokąd zmierza Rosja? Transformacja czy samobójstwo?

Demaskując słabość Putina i jego reżimu, Jewgienij Prigożyn uruchomił nieodwracalny proces. Sposób, w jaki będą następować nieuchronne zmiany, zależy w głównej mierze od porozumienia pomiędzy elitami starego reżimu i antysystemową opozycją.

Bunt Prigożyna. Skutki dla niewolniczej armii Putina

Zważywszy na powalającą korupcję i traktowanie rekrutów jak bydła rzeźnego, to cud, że armia Putina jest jeszcze zdolna do walki. Na pozycjach Rosjan nie trzyma nowoczesne uzbrojenie, dobre wyszkolenie, skuteczne dowodzenie ani tym bardziej świadomość, o co się ...

Dlaczego Putin boi się Surowikina?

Dwa tygodnie po puczu Prigożyna światowe media wciąż zadają pytanie: gdzie jest generał Surowikin? Szacują także potencjał i rozmiar ewentualnej czystki w rosyjskiej armii. Wygląda na to, że Putin boi się nielojalności własnej generalicji.

Bunt Prigożyna kartą przetargową Kremla?

To prawda, że pucz wagnerowców zaszokował Kreml, wyrządzając niepowetowane, a przede wszystkim długotrwałe szkody dla reżimu Putina. Jednak zarówno na arenie wewnętrznej, jak i międzynarodowej Rosja inicjuje właśnie grę swoją niestabilnością.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę