Niemiecka degrengolada rozbija jedność Zachodu

Opłakane skutki Scholzingu

Kanclerz Niemiec wezwał do przekazywania zachodniej broni Ukrainie. W tym samym czasie według doniesień medialnych postawił Wołodymyrowi Zełenskiemu ultimatum, żądając zakończenia wojny do jesieni.

Robert Cheda
Olaf Scholz. Foto: Komisja Europejska

Całość dowodzi skrajnej nieodpowiedzialności Berlina. Jak dotąd kosztowała Ukrainę dziesiątki tysięcy zabitych. Europie niesie ryzyko wybuchu III wojny światowej. Niemcy pozbawia wiarygodności. Witajcie w rzeczywistości Scholzingu.

Uczestnicy monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa wpadli w szok po wystąpieniu niemieckiego kanclerza. Nie mogli wyjść ze zdumienia, gdy Scholz z nieskrywaną satysfakcją zaapelował do państw użytkujących czołgi Leopard o ich przekazywanie Ukrainie. Niewiarygodne, ponieważ kanclerz był dotychczas głównym hamulcowym wojskowej pomocy dla Kijowa.

Cudowną przemianę ostrożnego dotąd kanclerza skomentował dziennik „Die Welt”. Ocenił, że jeśli agresywna polityka Moskwy poważnie zaniepokoiła niemieckie szczyty władzy, to bać się powinien cały świat. A w związku z tym przyszła pora twardej retoryki i jeszcze twardszych decyzji. Jedynie portal „Politico” dostrzegł w mimice i apelu Scholza złośliwą premedytację.  

Przez rok od rozpoczęcia ruskiej agresji Olaf Scholz dużo obiecywał i mało robił. Jego pomocowy sabotaż rozumiany w sensie politycznym, ekonomicznym i militarnym doprowadził Zachód, a szczególnie Europę do opłakanych skutków. Pierwszym i kluczowym jest kompletna utrata zaufania do Berlina, co wykazują losy tzw. koalicji czołgowej, którą na gwałt usiłują sklecić Niemcy. Niby wszyscy użytkownicy Leopardów są za, ale nie w takim tempie oraz ilości, jakiej wymaga sytuacja. A w ogóle to koalicje są dwie, zatem do której się przyłączyć?

W tym samym czasie Berlin przestał być wzorem europejskiej solidarności. Stał się zaprzeczeniem dotrzymywania zobowiązań. Przykładem jest „realizacja” obietnicy kanclerza o 100 mld euro na dozbrojenie i powiększenie Bundeswehry. W imię bezpieczeństwa Niemców oraz sojuszników. Z szumnych zapowiedzi wyszło mniej niż zero. Okazuje się, że rząd RFN owszem wyda pieniądze, ale tylko jeśli najpierw prywatne koncerny wyprodukują na własny koszt cały potrzebny sprzęt. To przecież fantasmagorie. Poważny biznes oczekuje od poważnego państwa zamówień i gwarancji. Tak od II wojny światowej armię modernizują choćby USA.

Medialne i polityczne rozliczenie Scholza z obietnic dokonuje się na naszych oczach. Jeśli będą spełniane w dotychczasowym tempie, Putin może śmiało prowadzić wojnę jeszcze 10 lat, a ślimaczący się Berlin zachęca tylko zbrodniarza do eskalacji. Scholz, mamiąc Ukrainę, NATO i UE, rozbija euroatlantycką jedność. Ciągłe wahania prowadzą do skutków dramatycznych, na czele ze zmęczeniem Zachodu konfliktem pozbawionym perspektyw zakończenia. To dla Europy samobójcza polityka. Czy Scholz dostrzega, że w ten sposób jest aliantem Putina? Kreml może z ironią cytować Ericha Marię Remarque: "Na Zachodzie bez zmian” – wbrew intencjom autora.

Kanclerz dramatycznie wpływa nie tylko na europejską klasę polityczną. Rok Scholzingu fatalnie wpłynął na niemiecką opinię publiczną. Po szoku agresji, mimo apeli państw wschodniej flanki, Niemcy nie dojrzeli do wniosku, że najlepszym sposobem zakończenia rzezi jest możliwie największa pomoc wojskowa dla Ukrainy.

Wręcz przeciwnie, refleksja jest, ale w postaci radykalizacji źle pojmowanego pacyfizmu. Ukraino poddaj się, byle tylko Niemcy były syte! Tak brzmi sedno seryjnych już apeli niemieckich autorytetów moralnych o pokój za wszelką cenę. Oczywiście pacyfiści krytykują Moskwę, ale tak, jakby w duchu podzielali zbrodnicze motywy Putina. Grunt to zrozumienie dla Rosji.

Intelektualna perwersja? A może Scholz wcale nie przeżywa etycznych wahań, tylko jest politycznym cynikiem? Z pełną premedytacją hamletyzuje, wskazując coraz to nowe argumenty uniemożliwiające zdecydowaną zmianę postawy wobec agresora. W każdym razie kanclerz dokonał niemożliwego. Wprowadził Europę w klasyczne sprzężenie zwrotne. Puste obietnice Niemiec zdemoralizowały społeczeństwa państw NATO i UE. Zdemolowały kontynentalne bezpieczeństwo, a co gorsza przekonanie o moralnej racji Zjednoczonej Europy. Jak obywatele Niemiec mają nie wybrać sytego bezpieczeństwa kosztem innych? Najpierw Ukrainy, a potem zapewne Mołdawii, Polski, Litwy, Łotwy i Estonii.

Przecież Niemcy, Francja czy Włochy zawsze były przyjaciółmi Rosji. Są zbyt ważnymi dostawcami technologii i dóbr luksusowych. Kremlowskie elity chcą wygodnie żyć w Europie i to są realne płaszczyzny egoistycznego porozumienia.

Pora więc na morał. Trzy dni po rosyjskiej napaści Olaf Scholz wystąpił z orędziem na miarę papieskiego urbi et orbi. W Bundestagu pełnym dyplomatów i dziennikarzy z całego świata oświadczył, że Niemcy przeżywają „Zeitenwende” czyli punkt zwrotny najnowszej historii. Z pewnością nie mylił się, mówiąc, że świat nie będzie już taki sam.

Tak, po roku od rozpoczęcia barbarzyńskiej agresji mało kto wierzy deklaracjom Olafa Scholza, zdolnościom Niemiec do europejskiego przywództwa, a Europa za sprawą kanclerza osuwa się w III wojnę światową. 

Taką diagnozę stawia m.in Politico: – „Zeitenwende” mogło wejść do języka wspólnoty transatlantyckiej jako synonim przemiany i zdecydowania w trudnym czasie – skomentował portal. Dziś stało się jasne, że orędzie Scholza zasługuje na brutalne sprostowanie: to bzdura!


Przeczytaj też:

W co gra kanclerz Scholz?

Nie minął tydzień od napaści Rosji na Ukrainę, a kanclerz Olaf Scholz zapowiedział wielki zwrot („Zeitwende”) w polityce rosyjskiej Niemiec. Strategię swojej poprzedniczki Angeli Merkel, z ideą udemokratycznienia i usieciowienia Rosji, zastąpił marsowymi zapowiedziami: przyłączenia się do sankcji...

Adenauer się w grobie przewraca

Często słyszę, że krytyka Niemiec w czasie wojny na Ukrainie jest „podważaniem sojuszów” i „działaniem na rzecz Rosji”. Zgodnie z tą logiką rosyjskimi agentami jest wielu zachodnich analityków, którzy nie zostawiają suchej nitki na polityce rządów Olafa Scholza, Angeli Merkel i Gerharda Schroedera.

Natowska awantura o czołgi dla Ukrainy

Nie wiadomo, czym łechtał podniebienie premier Mateusz Morawiecki, kiedy w poniedziałek na przyjęciu w Berlinie skorzystał z zaproszenia na jubileusz 50-lecia zasiadania w Bundestagu Wolfganga Schaeublego. Badeńczyk z opozycyjnej CDU to instytucja pełną gębą: 14 razy z rzędu bezpośrednio wybieran...

Szpiegowski węzeł gordyjski Niemiec

Bez radykalnej rozprawy z rosyjską siatką szpiegowską Berlin nie wyrwie się z polityki uprzywilejowania Moskwy. Żeby jednak ukrócić hybrydowe wpływy Kremla, niezbędna jest zgoda wszystkich sił politycznych, a te są zinfiltrowane przez wywiad Putina. Czy jedynym rozwiązaniem jest czystka niemiecki...

Chocholi taniec wokół Ukrainy

Dlaczego Europa nie chce wyjść ze strefy komfortu, zmuszając Ukrainę do walki ze zmęczeniem Zachodu? Odpowiedź kryje się w fatalnym niezrozumieniu, że po Kijowie rosyjskie rakiety spadną na Berlin, Paryż i Rzym.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę