Premier Jacques Chirac na stanowisko ministra zdrowia powołał nieznaną szerszemu gronu 47-letnią prawniczkę Simone Veil, osobę pracowitą i odważną. Ta odwaga przydała jej się, kiedy 26 listopada 1974 r. weszła na parlamentarną mównicę, aby przedstawić nowe prawo dotyczące aborcji.
Wszyscy deputowani byli obecni, czyli 490 posłów, w tym... 12 kobiet, które stanowiły mniej niż 3 proc. całej izby. Oprócz posłów prasa również stawiła się w komplecie, nie licząc publiczności, w tym dużej grupy z ruchu MLF (publiczność nie mogła zakłócić obrad, miały wyłącznie status obserwatora). Simone Veil, przedstawiając projekt, musiała stawić czoła jednolitej masie mężczyzn. Ujawniła olbrzymią niesprawiedliwość i nierówność wobec prawa kobiet, szczególnie tych uboższych. Zaproponowała, aby zabieg przerywania ciąży był kontrolowany i został ostatecznością, a głównym zadaniem tej ustawy było szerzenie antykoncepcji. Z dużym zaangażowaniem i wzruszeniem opowiadała o nieszczęściu kobiet w niechcianych ciążach, które często zostawały same z tym problemem, a cały ciężar wychowania dziecka, tym bardziej jeśli dziecko było upośledzone, spadał na nie. W odpowiedzi na jej wystąpienie wielu konserwatywnych posłów brutalnie ją zaatakowało. Było to w pewnym sensie uprawnione, ponieważ byli to posłowie szczerze obrażeni w swoich uczuciach religijnych. Michel Debré, główny twórca konstytucji V Republiki, uważał to prawo za „monstrualną historyczną pomyłkę". Inny poseł, Jean Foyer, oskarżył panią minister o chęć stworzenia „młynów aborcyjnych", gdzie „ trupy małych dzieci będą zalegały na każdym kroku". Jednak najbardziej zajadłe i wstrętne wystąpienie miał poseł Jean-Marie Daillet (którego poznałem 20 lat później w Sofii; ten serdeczny człowiek z zasadami był ambasadorem, ja konsulem). Nie wiedząc wtedy, że Simone Veil jako żydowskie dziecko przeszła wraz z rodziną przez obozy koncentracyjne w Auschwitz, a potem Bergen-Bergen (ocalała po trzech latach piekła w obozach), Daillet zranił ją bardzo, rzucając jej prosto w twarz: „słyszę czasem, że zarodek jest agresorem; jeśli tak, akceptuje pani, że ten agresor, jak to się dzieje gdzie indziej, będzie wyrzucony do krematoryjnego pieca albo do śmietnika".
Po trzech dniach burzliwych obrad, argumentując bez wytchnienia mimo wielu jadowitych ataków ze strony posłów, Simone Veil dopięła swego. 29 listopada w nocy jej prawo zostało przegłosowane 284 głosami, przeciwko było 189 głosów. Podobnie jak z prawem posła Neuwirtha w 1967 r., prawo Veil mogło zostać zatwierdzone tylko dzięki głosom opozycji (socjalistycznej, komunistycznej i umiarkowanej lewicy), czyli naturalnych przeciwników urzędującego prezydenta Giscarda d'Estaing. Na zakończenie posiedzenia socjalistyczny poseł Jean-Pierre Cot podziękował Simone Veil, mówiąc: „Madame, pani odwaga i determinacja są pełne podziwu, mówię to w imieniu pani zwolenników, ale także adwersarzy". Kiedy nad ranem pani minister wróciła do domu, pod drzwiami czekał na nią olbrzymi bukiet kwiatów wysłany przez premiera Chiraca.
Prawo Veil liberalizujące aborcję, przyjęte 17 stycznia 1975 r. na pięć lat, było w dalszej kolejności kilka razy modyfikowane; wniesiono poprawki usprawniające jego działanie. W momencie głosowania ustawa przewidywała odpłatność za dokonanie aborcji, od 1982 r. ubezpieczenie w stu procentach pokrywa zabieg. W 1975 r. według prawa można było dokonać aborcji do 12. tygodnia ciąży, od 2001 r. – do 14. Przeciwnicy prawa Veil straszyli, że prawo to spowoduje spadek dzietności we Francji. Stało się inaczej. Już od lat 70. Francja ma jeden z najwyższych współczynników dzietności w Unii Europejskiej. Naturalnie do dziś istnieją ruchy przeciwników tego prawa, ruch „Dajcie im żyć" demonstruje przy różnych okazjach, lecz prawo Veil wydaje się dzisiaj niezagrożone i przeszło już do historii.
Autor jest byłym francuskim dyplomatą
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.