Francja - prawa kobiet

Legalizacja antykoncepcji we Francji

W 1956 r. katolicka ginekolog Lagroua Weill-Hallé założyła stowarzyszenie Szczęśliwe Macierzyństwo, przemianowane trzy lata później na Le Planning Familial. Ta organizacja istnieje do dziś. W tamtym czasie jej głównym zadaniem było propagowanie świadomego macierzyństwa i kontroli narodzin.

Alain Dubuy
Lucien Neuwirth. Foto: Fritz Cohen, Public domain, via Wikimedia Commons

Szybko szeregi tego stowarzyszenia zasiliła grupa około stu lekarzy, którzy odważnie sprzeciwiali się obowiązującemu prawu, sprowadzając z Wielkiej Brytanii środki antykoncepcyjne. Od 1961 r. Le Planning Familial, na który rząd przymykał oko pod warunkiem, że nie będzie on „reklamował" antykoncepcji, rozprzestrzenił się na całą Francję.

Następnym krokiem do przodu było zaangażowanie w sprawy kobiet posła Luciena Neuwirtha, zwolennika partii gaullistycznej. Mimo konserwatyzmu swojej partii w 1967 r., za zgodą ówczesnego prezydenta de Gaulle'a, przegłosowano w parlamencie legalizację antykoncepcji. Lata 60. to czasy, kiedy aby dokonać aborcji, Francuzki wyjeżdżały do klinik w Anglii czy Holandii, krajów, w których antykoncepcja i aborcja na życzenie były legalne. Mój ojciec, członek partii komunistycznej, miał poglądy polityczne bardzo różne od Neuwirtha, ale mimo to cenił go i podzielał jego zdanie w sprawach antykoncepcji. Dobrze się znali: Neuwirth był zastępcą mera naszego miasta Saint-Etienne. Otwarcie mówił, że jego przekonania w sprawach antykoncepcji były wynikiem jego osobistych doświadczeń, zyskał nawet w potocznym języku przydomek Lulu la pilule (w wolnym tłumaczeniu: „Lulu tabletka").

W 1944 r. Neuwirth przebywał w Londynie u boku generała de Gaulle'a i często spotykał się z „wyzwolonymi", jak na tamte czasy, młodymi Angielkami. Uświadomiło mu to, jak bardzo Francja w stosunku do Anglii jest opóźniona w emancypacji kobiet. Angielskie kobiety już wtedy swobodnie korzystały z antykoncepcji i aborcji. Tzw. prawo Neuwirtha po długich, burzliwych debatach między Kościołem, partiami politycznymi, lekarzami i mediami, zostało ostatecznie przegłosowane w grudniu 1967 r. Pamiętam, miałem wówczas 16 lat, że poseł Neuwirth zmuszony był zabrać swoją córkę ze szkoły obok mojego domu, ponieważ rodzice innych uczniów i dyrektorka college'u uważali, że „dziewczyna na pewno za dużo wie" i zagraża reputacji szkoły. Działacze ruchu pro-life, uważając to przegłosowane prawo za niemoralne, wymalowali na drzwiach domu Neuwirtha napis „Łajdak".

Lucien Neuwirth, który przez pół roku wraz z lewicowymi posłami walczył o to prawo, z przykrością musiał stwierdzić, że administracja celowo opóźnia sporządzenie dekretów wykonawczych. Zajęło jej to trzy lata. Wreszcie w 1970 r. tabletki antykoncepcyjne znalazły się w aptekach. Jednak sprzedaż była obwarowana wieloma obostrzeniami. Oprócz recepty farmaceuta żądał pisemnej zgody rodziców, jeśli kobieta miała mniej niż 21 lat, a także zapisywał jej imię, nazwisko i adres. W konsekwencji pokątne aborcje w dalszym ciągu były wykonywane i w 1970 r. osiągnęły liczbę 200 tysięcy, a 300 kobiet w ich wyniku zmarło.

27 marca 1971 r. na łamach gazety „Le Monde" ukazał się tekst „Laissez-les vivre" (tłum. „Dajcie im żyć"), którego autorami byli członkowie stowarzyszenia walczącego z prawem do aborcji. Natychmiastową odpowiedzią na ten tekst była publikacja, w atmosferze bardzo dużego rozgłosu w dwóch gazetach, „Politique Hebdo" i „Le Nouvel Observateur", tzw. Manifestu 343. Tekst, z celowo prowokacyjnym tytułem „Przerwałam ciążę", podpisały 343 kobiety, które przyznawały się do złamania obowiązującego wówczas prawa i nawoływały kobiety do nieposłuszeństwa, dopóki zakaz będzie istniał we francuskim prawie. Niektóre z sygnatariuszek manifestu były bardzo znane: aktorki – Catherine Deneuve, Jeanne Moreau, Marina Vlady, pisarki – Marguerite Duras, Françoise Sagan, Simone de Beauvoir czy przyjaciółka tej ostatniej Gisele Halimi, znana feministyczna adwokatka. Publikacja ta uderzyła rykoszetem w Kościół, a także partie konserwatywne. Znany z prześmiewczych tonów „Charlie Hebdo" pytał na pierwszej stronie: „Kto zapłodnił te 343 dziwki?". Opinia publiczna powoli zaczęła zmieniać zdanie, prawo zabraniające przerywania ciąży stało się obiektem kpin, do czego dzielnie przyczyniły się znane i wpływowe osobistości. Obrońcy tego prawa zdali sobie sprawę, jak ciężko będzie w tej sytuacji utrzymać status quo.

Ruch Wyzwolenia Kobiet

Początek lat 70. to także złoty okres dla MLF (Ruch Wyzwolenia Kobiet). Ruch, który z właściwym tylko kobietom tupetem, a jednocześnie bardzo skutecznie, domagał się emancypacji kobiet, organizował marsze uliczne, zakłócał wszystkie spektakle i imprezy, na których dostrzegał „tę nieznośną dominację mężczyzn". W październiku 1972 r. w sądzie w podparyskim Bobigny rozpoczęła się rozprawa dotycząca nielegalnego przerwania ciąży, która odbiła się szerokim echem w opinii publicznej. Działaczki ruchu MLF zorganizowały manifestację pod oknami sądu. W środku sąd miał orzec w sprawie czterech kobiet: matki Michele Chevalier, jej córki Marie-Claire, zgwałconej w ciąży siedemnastolatki, i dwóch koleżanek matki, które pomogły nastolatce w dokonaniu aborcji. Czy sędziowie chcieli surowo ukarać winowajczynie? Z pewnością nie, ale Marie-Claire za aborcję, a trzy pozostałe kobiety za pomoc podlegały osądzeniu na podstawie 317 artykułu francuskiego kodeksu karnego. Obrończynią kobiet została Gisele Halimi, wspomniana wcześniej sygnatariuszka „Manifestu 343". W czasie tego pokazowego procesu adwokatka wykazała się olbrzymią silą perswazji i skutecznością. Poza salą sądową, na ulicach, kobiety z ruchu MLF wykrzykiwały hasło: „Anglia dla bogatych, więzienie dla biednych". Sam proces toczył się za zamkniętymi drzwiami, ale wyrok został ogłoszony na jawnym posiedzeniu. Sąd uniewinnił Marie-Claire, matka została ukarana symbolicznym mandatem, a dwóm pozostałym kobietom sprawa została umorzona.

„Prawo Neuwirtha", „Manifest 343" czy „proces kobiet z Bobigny" stały się w latach 70. XX wieku kolejnymi decydującymi etapami w zmianie sposobu myślenia społeczeństwa na temat emancypacji kobiet. Zaczęto rozumieć, że gra toczy się o wielką stawkę, to znaczy o prawo kobiet do decydowania samodzielnie o swoim ciele, o liczbie posiadanych dzieci, o planowaniu, kiedy te dzieci będą rodzić. Dążenie do większej swobody seksualnej, które było jednym z żądań studentów podczas olbrzymiego kulturalnego, społecznego i politycznego ruchu maj '68, nabierało coraz większego rozpędu. Nawet prezydent Giscard d'Estaing, który w 1974 r. zwyciężył z François Mitterrandem, musiał się z tym faktem liczyć, tym bardziej że przedstawiał się w kampanii jako ten, który zrozumiał Francuzów.

Autor jest byłym francuskim dyplomatą.


Przeczytaj też:

Panteon dla Simone Veil

Była wybitnym politykiem i orędowniczką praw kobiet we Francji. Zmarła 30 czerwca 2017 r. w Paryżu, rok później spoczęła pośród największych francuskich sław.

Prawo Veil

Premier Jacques Chirac na stanowisko ministra zdrowia powołał nieznaną szerszemu gronu 47-letnią prawniczkę Simone Veil, osobę pracowitą i odważną. Ta odwaga przydała jej się, kiedy 26 listopada 1974 r. weszła na parlamentarną mównicę, aby przedstawić nowe prawo dotyczące aborcji.

W czerwieni jest Ci do twarzy

Kobieta w społeczeństwie jest nieprawdziwa i nie istnieje. Została skonstruowana według schematów ideologicznych, pozlepiana z założeń, paradygmatów, które kreują także przestrzeń, w której się porusza.

Pierwszy feminista Rzeczypospolitej

W trakcie XIV Kongresu Kobiet we Wrocławiu organizatorki przyznały nagrodę Donaldowi Tuskowi. Przy wszechobecnych wiwatach i oklaskach powinniśmy zadać sobie pytanie: Czy możemy przestać chwalić go za dobre chęci?


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę