Kino: przedpremierowa moda na "Barbie"

Come on Barbie, let’s make money!

– Come on Barbie, let"s go party – śpiewał filuternie Ken w nieśmiertelnym przeboju AQUY. Wykreowany w piosence „Barbie Girl” świat powróci niedługo na ekrany kin w filmowym hicie tego lata „Barbie”. Jak się okazuje, sprytni przedsiębiorcy potrafią zamienić ludzkie sentymenty do minionej młodości w prawdziwą żyłę złota. Kolekcja wzorowana na filmie „Barbie” w sieci sklepów Pepco wyprzedała się w jeden dzień, a na Vinted interes kręci się z 2,5-krotnym (!) przebiciem.

Zofia Brzezińska
Margot Robbie & Ryan Gosling. Foto: Warner Bros. Pictures

Prężnie działająca reklama zbliżającej się premiery sprawia, że czasem możemy odnieść wrażenie, iż cofnęliśmy się do 1997 roku, kiedy to świat oszalał na punkcie „Barbie Girl”. Różowymi plakatami upstrzone są miejskie autobusy, tramwaje, przystanki i witryny sklepów. Nawet ludzie, którzy kompletnie nie interesują się uniwersum kultowej lalki, doskonale już wiedzą, jaki film będzie święcił triumfy tego lata.

Przedsiębiorczy internauci świetnie też orientują się, które kolekcje będą najbardziej dochodowe. Ponieważ raczej nie zanosi się na adaptację serialową „Barbie”, to okazja do zarobienia kokosów na tym filmie zdarzy się tylko raz. Kolekcja Barbie jest już praktycznie niedostępna, a produkty prawdopodobnie nie wrócą na półki sklepowe. Fanki i fani Barbie, którzy nie zdążyli więc załapać się na upragnione, różowe towary, lamentują, ale obrotnym internautom w to graj. Wiedzą, że zdesperowani miłośnicy Barbie są gotowi zapłacić każdą cenę, aby spełnić swoje marzenia. Już teraz różowy szlafrok z kolekcji Barbie możemy nabyć na Vinted za jedyne 160 zł, a więc zapłacimy tam 2,5 razy drożej, niż musielibyśmy uiścić w tradycyjnym sklepie.

Czy takie praktyki konsumenckie to coś nagannego? Bynajmniej. Oczywiście nie da się ukryć faktu, że internetowi sprzedawcy z premedytacją wykorzystują chwilowy powrót mody na Barbie i podbijają ceny związanych z nią produktów, ale nie jest to w żaden sposób zakazane. Prawo nie widzi przeciwwskazań, aby nawet całą sklepową kolekcję wykupiła jedna osoba, która z inwestowania w aktualne trendy uczyniła sobie sposób na życie. Od wielu lat na takich samych zasadach funkcjonują inwestorzy, którzy fundamentem swoich działań uczynili np. klocki LEGO i wypuszczane przez ich producenta limitowane kolekcje. Każdy bowiem element, który przywołuje u konsumenta wspomnienia beztroskiego dzieciństwa, jest potencjalnym kluczem do obiecującego zysku i sukcesu oraz katapultą do napędzania konsumpcjonizmu.

A sama Barbie? W jej historii wbrew pozorom kryje się więcej treści niż tylko opowieść o oszałamiająco pięknej dziewczynie żyjącej w bajkowym, różowym świecie. To przecież Barbie – która notabene jest już stateczną matroną, gdyż pojawiła się na świecie w 1959 roku – przypomina nieustannie dziewczynkom na całym globie, że mogą same decydować o tym, kim będą w przyszłości. To ona pierwsza zaczęła wykonywać wszelkie możliwe zawody, podróżować po świecie i ratować ludzkość w stopniu nie mniejszym niż wszyscy męscy superbohaterowie. Oczywiście malkontenci zaraz wytkną lalce, że od dziesięcioleci promuje ona nierealne standardy kobiecej urody, przez co może doprowadzić niektóre swoje fanki nawet do stanu anoreksji. Cóż, w myśleniu jednak nikt drugiego człowieka nie zastąpi, a każdy ponosi indywidualną odpowiedzialność za swoje zdrowie. Załóżmy zatem chociaż na chwilę różowe okulary i cieszmy się tym przebłyskiem dziecięcego zachwytu, w jaki wprawiał nas kiedyś magiczny świat Barbie.


Przeczytaj też:

Upadek amerykańskiego feminizmu?

W światowej historii ruchu feministycznego najważniejszą rolę obok Francuzek i Brytyjek odegrały Amerykanki. To one przyczyniły się szczególnie do powstania tzw. feminizmu drugiej fali – ruchów kobiecych lat 60. i 70. ubiegłego stulecia. Wydawałoby się więc, że nigdzie na świecie poglądy feminis...

Siła kobiecych złudzeń

Chrześcijańska prawica i część feministek chce zakazania pornografii, gdyż „miesza ona młodym ludziom w mózgach”. Jakoś nikt jednak nie myśli o zakazywaniu komedii romantycznych, które wywołują dużo większe szkody w umysłach kobiet niż pornografia w umysłach mężczyzn.

Ach ta Ameryka!

„Blondynka” o Marylin Monroe to kolejny po „Elvisie” i „Irlandczyku” Scorsese film o tym, jak ojczyzna ikon popkultury w czasie „zimnej wojny” była strasznym krajem. Coś jednak sprawia, że uważamy ją wciąż za ostoję wolności.

Niepoprawne politycznie kreskówki

W 20217 roku znany amerykański raper Jay-Z wydał teledysk pt. „The Story of O.J.", do którego użył fragmentów filmów rysunkowych z lat 30., wyprodukowanych m.in. przez Fleischer Studios, Warner Bros. i Disneya. Artysta chciał w ten sposób zwrócić uwagę, jak jeszcze kilka dekad temu portretowano c...

Być jak kura domowa

W angielskiej (choć nie tylko) modzie pojawił się nowy trend. Wygląda jak czarno-biały dubbingowany amerykański film z przełomu lat 50. i 60. Widzimy na nim uśmiechniętą panią domu, zawsze w pełnym makijażu, ubraną w fartuch, spódnicę i szpilki, podającą obiad zadowolonemu mężowi i dzieciom. Mężc...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę