Tak: mało brakowało, a Jon Fosse, niezwykle popularny dramatopisarz i prozaik, znalazłby się w Polsce w roli egzotycznego autora, jacy są zmorą dziennikarzy działów kultury, gdy Akademia Szwedzka przyznaje Nobla literackiego komuś, o kim mało kto słyszał. W naszym kraju – dodajmy.
Ten dodatek jest niezwykle ważny, ponieważ ostatnio sytuacja na polskim rynku książki jest taka, że ważne pisarki i pisarze są jak potiomkinowska wioska uznanych oficyn. Wydają kilka dobrych książek dla zachowania dobrego mniemania o sobie, a generalnie mydło i powidło, byle się sprzedało, z trudem decydując się na promowanie ambitnej i wymagającej literatury. W pewnym sensie odpowiadają na zachowanie rynku, ostatecznie jednak pogłębiają negatywne tendencje.
Właśnie dlatego mało brakowało, a książek kogoś tak uznanego w Europie, jak Jon Fosse w polskich księgarniach byśmy nie uświadczyli, bo jest za skomplikowany, a w dodatku pisze bez kropek i przecinków. Nie ma znaczenia zdanie fachowców, którzy uważają, że da się tak nie tylko pisać, ale też czytać, a nawet jest to klarowne i przyswajalne. Dodajmy, że Fosse może tak pisać, nie ulegając „dyktaturze ciemniaków”, ponieważ rząd norweski w uznaniu zasług dla kraju i kultury (w Norwegii to jest tożsame) przyznał pisarzowi dożywotnie stypendium, a nie biedę, tak jak to się robi w Polsce.
Nie zmienia to faktu, że napuszony polski rynek książki 5 października 2023 r. uratowała nie jedna z największych, bogatych oficyn, która zarabia na dotychczasowych noblistach, żywych i zmarłych, lecz niezależne wydawnictwo ArtAge.
Entuzjaści ambitnej literatury miarkują zachwyty nad ich odwagą bądź intuicją, skromnie tłumacząc, że obawiali się wydać Norwega na polskim rynku, a skłonił ich do tego fakt, że za kolejne części „Septologii” Fosse był nominowany do Międzynarodowego Bookera w latach 2020 i 2022. Nagrody dźwignią handlu!
Teraz wydawnictwo zamawia dodruk i rozważa wznowienie wyboru dramatów, ponieważ ukazały się w pierwszej dekadzie naszego stulecia (prawda, że to podkreśla prehistoryczny wydźwięk określenia?) i dawno się rozeszły. Również dlatego, że Fosse był kilkanaście lat temu bardzo popularny w polskich teatrach. Jego sztuki najpierw publikowano w miesięczniku „Dialog”, a potem zostały wydane przez oficynę ADiT.
Dramaty rodzinne Norwega wystawiały najlepsze reżyserki, m.in. Izabella Cywińska i Agnieszka Glińska. To już jednak historia, a gdybyśmy chcieli zobaczyć sztukę noblisty na scenie – jesteśmy bez szans.
Nie ułatwia sprawy TVP. Teatr Telewizji w dobrych czasach zaprosił do reżyserowania sztuk Norwega cenionych reżyserów Stanisława Różewicza i Pawła Miśkiewicza, ale w VOD TVP spektakli noblisty nie zobaczymy. Trzeba więc sobie urządzić teatr wyobraźni i czytać.
To też bardzo dobre rozwiązanie!