Ludzie mówią wieloma językami, a kiedyś podobno mówili jednym. Pora wrócić do tych czasów – sugerują naukowcy – i budują automatycznego tłumacza, który zwolni nas z konieczności nauki języków obcych.
Księga Rodzaju wspomina, że w krainie Szinear wznoszono ogromną budowlę. Miała być ona symbolem, dzięki któremu ludzie „nie rozproszą się” po Ziemi. Nazwano ją Wieżą Babel. Jahwe miał niestety inne plany. W trakcie budowy pomieszał budowniczym języki. To uniemożliwiło porozumienie, a tym samy dokończenie budowy wieży. Ludzie podzielili się na narody, a ponieważ język jest elementem najsilniej integrującym grupę, w konsekwencji wszyscy mówiący inną mową stali się obcy. Co się zwykle robi z obcymi, wiemy z historii wojen.
W książce „Autostopem przez galaktykę” Douglas Adams znalazł rozwiązanie problemu pomieszanych języków. Była nim mała rybka, Babelfish, która po umieszczeniu w uchu symultanicznie tłumaczyła wszystkie języki, narzecza i dialekty. To dzięki niej bohaterowie książki, którymi są rozrzucone w kosmosie cywilizacje, porozumiewają się, przełamują bariery i nawiązują kontakty. To dzięki niej idee i przedsięwzięcia są możliwe do zrealizowania, a postaci książki mogą przeżyć swoje przygody. Chociaż życie to nie jest literacka opowieść, prawdziwi naukowcy też postanowili jakoś rozwiązać problem splątanych języków, abyśmy stali się sobie bliżsi. Pora poprawić błędy Jahwe!
Mamy już zupełnie niezłe narzędzia, które tłumaczą języki pisane, choćby Google Translator albo DeepL. Do niektórych można nawet mówić, a one sprawnie „ogarną” fonetykę, zapiszą literami i określą znaczenie słów, zwrotów czy zdań. Zrobią to zupełnie skutecznie i z całą pewnością zrozumiemy treść wypowiedzi. Dzięki tłumaczeniu maszynowemu (TM) odczytujemy ponad 100 mld obco brzmiących słów dziennie. Tłumacze-ludzie przekładają dwa razy więcej, ale rocznie. TM jest niestety powolne i trudne w używaniu podczas konwersacji.
Specjaliści od języków mówią wprawdzie, że te tłumaczenia automatyczne są AWFull, co z angielskiego znaczy okropny (AWFull to akronim od sformułowania „AlWays Full Automation” – zawsze pełna automatyka), ale to głównie dlatego, że grozi im, że wylecą z roboty. Albowiem świat zaangażował wielkie pieniądze i rozpoczął poważne prace nad urządzeniem wielkości telefonu komórkowego, które uwolni nas od konieczności uczenia się języków, a pozwoli na sprawną komunikację w czasie rzeczywistym. Rybkę Douglasa Adamsa będziemy mieli w kieszeni, a nie w uchu.
Tu pojawia się jednak pewna niepewność. Naukowcy z uniwersytetów Liverpool, Maastricht i King"s College Londyn ustalili bowiem, że po niewielkiej dawce alkoholu lepiej mówimy obcymi językami. Przeprowadzili oni próbę na 50 niemieckojęzycznych osobach, które studiowały na holenderskim uniwersytecie Maastricht i stwierdzili jednoznacznie, że uczestnicy, którzy spożyli alkohol, znacznie lepiej operowali językiem niderlandzkim, szczególnie bardzo poprawili wymowę. Mówili z większą swadą i bardziej ekspresyjnie. Co na to sztuczna inteligencja? Czym ona się odurza? Czy „pod wpływem” też będzie bardziej elokwentna w obcym języku? Jaka ilość środka odurzającego jest właściwa? Przecież świat zna wielu ludzi używających alkoholu, którzy nie zostali poliglotami i nawet we własnym języku z trudem bełkoczą niegramotne zdania.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.