Na szczęście ów najnowszy cud chińskiej techniki jeszcze nie skanuje zdalnie umysłów „wrogów ludu”. By zadziałał, trzeba założyć specjalną opaskę na głowę potencjalnego konsumenta pornografii. Sztuczna inteligencja ma bowiem czytać w umysłach… cenzorów.
Skąd wziął się pomysł na stworzenie takiego ustrojstwa? Z niedoskonałości sztucznej inteligencji. Chińska cenzura próbowała bowiem wykorzystać AI do zwalczania niepożądanych treści, do których należą zarówno wypowiedzi rzucające cień na Komunistyczną Partię Chin, jak i pornografia. Sztuczna inteligencja jest jednak dopiero w stosunkowo wczesnej fazie rozwoju. Dopiero się uczy cenzorskiej pracy i często zdarzało się jej, że usuwała z internetu nie te obrazki, co trzeba, a pornografię pomijała. Jak bowiem wytłumaczyć sztucznej inteligencji, co jest podniecające seksualnie? Chińscy naukowcy postanowili więc połączyć siły człowieka i maszyny. Cenzorzy mający na głowach specjalne opaski będą przeglądali odmęty chińskiego internetu w poszukiwaniu wrogich treści, a sztuczna inteligencja będzie czytała ich fale mózgowe. Jeśli wykryje podniecenie seksualne, usunie daną treść z internetu. Kolejne zwycięstwo chińskiego komunizmu!
Ta chińska koncepcja ma jednak jeden poważny mankament: trudno zdefiniować, co jest pornografią. Jeden cenzor będzie się podniecał, widząc fotki nagich biuściastych kobiet, innego bardziej zainteresują umięśnieni mężczyźni. Są ludzie, którzy znudzeni oglądają twarde porno, są też tacy, którzy podniecają się przy najmniejszym impulsie. Prawdziwe niebezpieczeństwo może się jednak kryć w miłości towarzyszy cenzorów do wielkiego przywódcy – towarzysza Xi Jinpinga. Co jeśli podniecą się, widząc jego zdjęcia na paradzie wojskowej, a sztuczna inteligencja wrzuci je do jednego worka z twardym porno? Co jeśli podniecą się, czytając o sukcesach Chińskiej Republiki Ludowej lub o planach "reunifikacji” Tajwanu? AI jest co prawda inteligencją sztuczną, ale jednak inteligencją. Jako byt inteligentny powinna być więc nastawiona antykomunistycznie.