Poddani Filipa VI potrzebowali dobrych kilku stuleci, aby zacząć dojrzewać do troski o braci mniejszych. Rząd hiszpański przygotował interesujący projekt zmian w przepisach, które mają chronić zwierzęta. Jednym z postulatów jest wprowadzenie kar za wykorzystywanie czworonogów do żebrania. A kiedy koniec z barbarzyńską korridą?
Na razie debata toczy się nad projektem ustawy o ochronie i dobrostanie zwierząt. Wśród wielu nowości (uwagę zwraca m.in. pomysł wprowadzenia obowiązkowych, bezpłatnych szkoleń online, jakie będą musiały przejść osoby decydujące się na przygarnięcie zwierzęcia), najbardziej znamienną wydaje się być penalizacja wykorzystywania zwierząt do żebrania.
Czy to oznacza koniec swoistego szantażu emocjonalnego, w jaki wpędzają przechodniów wielkie, błagalne oczy słodkich psiaków, wiernie czuwających przy swoich żebrzących właścicielach? Pamiętajmy, że takie sytuacje nie są bynajmniej dla zwierząt obojętne. Chociaż pozornie może się wydawać, że stworzeniu nie dzieje się żadna krzywda, gdyż znajduje się pod opieką troskliwego, choć biednego opiekuna, to może być to niestety tylko złudzenie. Nierzadko bywa, że zwierzęta są przemęczone, głodne lub odwodnione, a także zmuszane do stałego przebywania w niesprzyjających warunkach atmosferycznych, takich jak mróz, deszcz czy upał. Odnotowywano też przypadki, gdy zwierzęta celowo okaleczano, aby szybciej i skuteczniej wywoływały empatię przechodniów. Nic zatem dziwnego, że prawo postanowiło zareagować na tak ewidentne przypadki uprzedmiotowiania żywej istoty.
Czy jednak recepta ustawodawcy okaże się skuteczna? Hiszpania zamierza zakwalifikować przedmiotowy czyn jako „drobne wykroczenie”, za które grozić będą bynajmniej nie najdrobniejsze kary – od 500 do nawet 10 tys. euro! Tylko… Jak niby takimi kwotami pieniędzy mają dysponować ludzie parający się żebraniem? I może ważniejsze pytanie: jak wyegzekwować karę? Nakazać komornikowi zająć konto lub mieszkanie żebrzącej osoby? Z dużym prawdopodobieństwem ani jedno, ani drugie nie istnieje. Chyba że wykroczenia dopuści się słynny bezdomny pan Stanisław z Warszawy, który pomimo swojej trudnej sytuacji życiowej podarował kiedyś dwa samochody dyrektorowi pewnej popularnej rozgłośni radiowej.
Potencjalny problem może stanowić także konieczność rozróżnienia, czy towarzyszący osobie żebrzącej pies służy tylko jako narzędzie podnoszące skuteczność procederu, czy też jest to po prostu autentyczny, otoczony dobrą opieką i zadbany przyjaciel takiego człowieka. O ile sprawca z psiakiem nie zostanie przyłapany na gorącym uczynku, to trudno będzie rozstrzygnąć tę kwestię ponad wszelką wątpliwość. A niesłuszne ukaranie dobrego, okazującego serce zwierzętom oraz i tak dotkliwie pokrzywdzonego przez los człowieka powinno być sytuacją niedopuszczalną w praworządnym państwie.
A jakie te przetaczające się obecnie przez Hiszpanię dywagacje znajdują odzwierciedlenie na gruncie polskiego prawa? Warto pamiętać, że polski kodeks wykroczeń przewiduje instytucję kary za żebranie w postaci aresztu lub grzywny wynoszącej nawet do 1500 zł. Jest to dość archaiczna koncepcja, wywodząca się z czasów słusznie minionego systemu, kiedy to wszyscy obywatele ustawowo wiedli przecież dostatnie i szczęśliwe życie (nie to, co na tym zgniłym, kapitalistycznym Zachodzie). Do tej pory nikomu jednak nie przyszło do głowy, aby ten przepis usunąć. Niewątpliwie racjonalne jest natomiast karanie żebractwa kwalifikowanego (natarczywego lub oszukańczego). Również przewidywane za takie żebractwo kary przyjmują bardziej realne formy, gdyż grozi za nie areszt lub ograniczenie wolności. W przeciwieństwie do kar na nieistniejącym majątku, kary związane z ograniczeniem lub pozbawieniem wolności są możliwe do zastosowania wobec każdego.
Wróćmy jednak na Półwysep Iberyjski. Trzeba przyznać, że sama idea otoczenia ochroną zwierząt wykorzystywanych do żebrania nie jest pozbawiona podstaw, a problem stanowi jedynie techniczna strona egzekwowania kary. Ustawodawca powinien rozważyć, czy w tym przypadku nie zrezygnować z kar finansowych na rzecz innej formy sankcji. Tylko wówczas regulacja może przynieść pożądane efekty, a nie stać się tylko kolejną zasadą figurującą jedynie „na papierze”.
Miejmy nadzieję, że zmierzające w dobrą stronę przepisy otworzą w końcu hiszpańskiemu społeczeństwu oczy na pilną konieczność wypowiedzenia wojny największemu w ich kraju przejawowi łamania praw zwierząt – okrutnej korridzie. Ten „sport”, będący de facto formą legalnego torturowania zwierząt pod płaszczykiem „tradycji” lub „sztuki” (!), nie powinien mieć prawa istnieć ani sekundy dłużej w jakimkolwiek państwie mianującym się członkiem cywilizowanej, europejskiej Wspólnoty, a kary za jego praktykowanie powinny być bezlitośnie wysokie.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.