Niemieccy policjanci mogą zazdrościć swoim kolegom z Królestwa Niderlandów. Oni bez żadnych przeszkód szczują uczestników protestów psami. Niedawno świat obiegły filmy pokazujące jak policyjny owczarek niemiecki wbija zęby w rękę osoby uczestniczącej w proteście wymierzonym w restrykcje pandemiczne. Oczywiście to ugryzienie wynikało z troski rządu Niderlandów o zdrowie demonstrantów. Przecież gromadząc się na świeżym powietrzu można złapać śmiertelnie groźnego wirusa – mutację Omicron, która miała według brytyjskich ekspertów z SAGE w styczniu zabijać w samym tylko Zjednoczonym Królestwie 3,5 tys. osób dziennie. (Ale jak na razie, na złość ekspertom, zabiła przez prawie dwa miesiące tylko około 50 osób.)
Oczywiście protesty covidosceptyków, które rozpędza policja w Niemczech i Niderlandach, są nielegalne. Legalne jest za to protestowanie w „szczytnym celu”, zbieżnym z poglądami zachodnich rządów i finansujących je wielkich korporacji. Można było więc zbierać się na manifestacjach wyrażających poparcie dla ruchu BLM czy dla ekologicznego zażynania gospodarek. Można było wówczas nawet bazgrać po murach i obalać pomniki takich „rasistów” jak Abraham Lincoln. Chiński wirus jest bowiem bardzo inteligentny i na takich protestach się nie pojawia. Omija też wszelkie konferencje poświęcone zmianom klimatycznym oraz zamknięte imprezy przedstawicieli elit.
Generalnie zachodnia demokracja jest równie wybiórcza jak COVID. Możesz w pełni korzystać z wolności słowa. No chyba, że napiszesz coś co kłóci się z mainstreamową linią polityczną. Nie wierzysz w to, że doktor Fauci czy Wielki Ptak z „Ulicy Sezamkowej” są ekspertami od pandemii, nie podzielasz zachwytu nad Gretą Thunberg lub wyniki wyborów z USA wydają ci się dziwne. Albo po prostu złośliwie wyśmiejesz jakąś feministkę. Wtedy kasują ci konta w mediach społecznościowych. W zachodniej demokracji możesz też dowolnie dysponować własnym ciałem – o ile chcesz zmienić płeć lub przeprowadzić aborcję. Ale spróbuj nie przyjąć milionowej dawki przypominającej szczepionki – wówczas jesteś niebezpiecznym ekstremistą. Oczywiście masz pełny wpływ na system polityczny. Możesz raz na kilka lat głosować na jedną z kilku niewiele różniących się od siebie partii z politycznego mainstreamu. Jeśli zagłosujesz na inną, to nie jesteś demokratą. Jesteś zagrożeniem dla demokracji, którą podważasz, głosując nie na te marionetki, na które każą ci media, celebryci, „eksperci” oraz inne nakręcane małpki.