Poznański Uniwersytet Medyczny nie patyczkuje się z żakami, którym podwinęła się noga. Regulamin placówki nakazuje obligatoryjne skreślanie z listy studentów tych osób, którym nie udało się zaliczyć zajęć na pierwszym roku studiów magisterskich lub studiów pierwszego stopnia. Jak prawo zapatruje się na tak radykalne rozwiązania?
Jest tajemnicą poliszynela, że uczelnie wyższe nie mogą ot tak wymyślać sobie powodów, które będą dla nich wystarczającą przesłanką do pozbycia się kłopotliwego studenta. Prawo roztacza bowiem nad studentami ochronę wynikającą z konstytucyjnego art. 70, stanowiącego o prawie obywatela do pobierania nauki. Zamknięty katalog możliwych przyczyn usunięcia z listy studentów został więc skonkretyzowany przez ustawodawcę i zamieszczony w art. 108 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Owszem, w przepisie tym znajdziemy wzmiankę o „braku postępów w nauce”, ale z wyraźnym zaznaczeniem, że jest to przesłanka fakultatywna: „1. Studenta skreśla się z listy studentów w przypadku: 1) niepodjęcia studiów; 2) rezygnacji ze studiów, 3) niezłożenia w terminie pracy dyplomowej lub egzaminu dyplomowego 4) ukarania karą dyscyplinarną wydalenia z uczelni. 2. Student może być skreślony z listy studentów w przypadku: 1) stwierdzenia braku udziału w obowiązkowych zajęciach; 2) stwierdzenia braku postępów w nauce; 3) nieuzyskania zaliczenia semestru lub roku w określonym terminie; 4) niewniesienia opłat związanych z odbywaniem studiów”. Czy zatem władze uczelni, próbując de facto samodzielnie rozszerzyć ustawowe przesłanki obligatoryjnego skreślenia z listy studentów, zanadto się nie zagalopowały?
Rzecznik Praw Obywatelskich jest przekonany, że w istocie w ten sposób właśnie należałoby ocenić takie działanie oraz że regulamin UM jest stanowczo zbyt surowy dla studentów I roku nie tylko z punktu widzenia prawnego, ale i czysto ludzkiego. Jakiekolwiek niezaliczenie oznacza dla kandydatów na lekarzy konieczność pożegnania ze studiami medycznymi, na które samo dostanie się jest już przecież obiektywnie trudne, wymagające ciężkiej pracy oraz wielu wyrzeczeń. Sami mamy jeszcze przecież świeżo w pamięci niełatwe początki studiów, kiedy wszystko wokół było nowe, fascynujące, ale i lekko przerażające. Czy naprawdę fakt, że w takich szczególnych okolicznościach komuś podwinie się noga, jest wystarczającym argumentem za tym, aby bezlitośnie przekreślać jego szansę na wymarzoną karierę?
Możliwe, że uczelnia kieruje się przekonaniem, iż w świecie medycznym nie ma miejsca na błędy, gdyż – mówiąc brutalnie – te najczęściej przykrywa ziemia. Zawód lekarza z całą pewnością obarczony jest wielkim ryzykiem i odpowiedzialnością za ludzkie życie oraz zdrowie. W zasadzie trudno byłoby nawet znaleźć inny zawód, który mógłby się z nim pod tym względem równać. Niewykluczone, że to jest właśnie źródło tak restrykcyjnego i bezwzględnego podejścia do nowicjuszy.
Oczywiście nie należy polemizować z faktami. W świecie lekarskim, przynajmniej w teorii, nie ma miejsca na błędy. W praktyce wiemy, że niestety jednak one się zdarzają – i to nieraz z bardzo tragicznymi konsekwencjami. Warto jednak wziąć pod uwagę, że każde początki bywają trudne i jest zupełnie naturalnym, iż świeżo upieczonemu studentowi może przytrafić się porażka. Potrzebuje on czasu, aby zaadaptować się w nowej roli i przywyknąć do specyfiki wybranego kierunku studiów. Fakt, że nie od razu da się poznać jako kandydat do nagrody Nobla z dziedziny medycyny i kolejne wcielenie prof. Zbigniewa Religii w jednym nie oznacza, że będzie niekompetentnym lekarzem. Jest wielce prawdopodobne, że po przejściowych trudnościach odnajdzie się on na uczelni zupełnie dobrze, może nawet szybko odkryje upragnioną specjalizację, a w przyszłości z pełnym poświęceniem będzie ratował ludzkie życie i zdrowie. Razi też fakt, że obligatoryjne skreślenie delikwenta z listy studentów praktycznie zamyka drogę do rozeznania, dlaczego właściwie studentowi nie udało się sprostać zadaniu. Może w jego życiu nastąpiły jakieś nadzwyczajne okoliczności, które stanowią dla niego ważną, ale chwilową przeszkodę w nauce, a dotychczasowe słabe rezultaty nie miały nic wspólnego z niechęcią do pracy czy lenistwem? Wreszcie miejmy też na uwadze, z jakimi problemami boryka się aktualnie polska służba zdrowia. Braki kadrowe zajmują na tej liście wysoką pozycję. Mówiąc wprost – Polska potrzebuje lekarzy, wysokiej klasy specjalistów. W kontekście aktualnej sytuacji demograficznej, której dominujące oblicze stanowi starzejące się społeczeństwo jest więcej niż pewne, iż zapotrzebowanie na nowych medyków pozostanie permanentne.
RPO zaapelował już do władz uczelni uniwersytetu o zmianę kontrowersyjnego przepisu i wydaje się, że reakcja ombudsmana ma dużą szansę przynieść pożądany skutek. Rektor zadeklarował, że rozumie motywacje RPO oraz rozważa przychylenie się do jego wniosku. A zatem, żacy – do boju! Nie taki UM w Poznaniu straszny, jak go malują.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.