Aż mi się przypomniały pierwsze dni pandemii w Polsce. Ludzie masowo wówczas rzucali się do sklepów po to, by wykupywać konserwy, makaron, wodę mineralną i papier toaletowy. W internecie pojawiały się wpisy anonimowych dowcipnisiów/prowokatorów o tym, że „mają zamykać Warszawę” i że jest to potwierdzone przez wujka/ciocię/pradziadka pracującego w rządzie/ABW/u św. Mikołaja. W wyciągnięte z internetowego rynsztoka panikarskie wpisy uwierzyły tabuny idiotów. Oraz ludzie, wydawałoby się, poważni i wykształceni.
Po wybuchu wojny na Ukrainie mieliśmy kolejną falę kreowanej paniki. Różne barany ustawiały się przed bankomatami, by wyciągać z nich gotówkę. Nalewanie przez nich paliwa w kanistry na stacjach benzynowych nie było już jednak takie nieracjonalne – w kontekście późniejszego wzrostu cen paliw, ale było ono wywołane przez całkiem nieracjonalny impuls, czyli przez wpisy różnych internetowych idiotów o tym, że paliwo będzie dostępne tylko dla wojska.
Wydawać by się mogło, że sztuczka z wywołaniem paniki nie powinna się udać trzeci raz z rzędu. A jednak się udała. Idiotów ślepo wierzących różnym internetowym anonimom mamy w naszym kraju zatrzęsienie. Cieszą się z tego sieci handlowe. Przed buraczanymi żniwami udało się im upłynnić stary cukier, który zalegał u nich przez wiele miesięcy w magazynach, a przy okazji podbić jego ceny.
Co będzie panicznie wykupywane w następnej kolejności? Może podpowiem. Mam znajomego, który pracuje w ABW i on twierdzi, że za kilka tygodni wejdzie w życie ustawa przewidująca reglamentację żwirku dla kotów. Wykupujcie więc żwirek już teraz – kupując najlepiej po 50 worków na raz. Jeśli nie macie kota, to będziecie mogli później ten żwirek sprzedać po dużo wyższej cenie. Żwirek dla kotów będzie nowym bitcoinem. Notka dla idiotów: oczywiście to żart. A na serio: wkrótce może zabraknąć rozumu w sklepach. Wykupujcie go czym prędzej.