67 miesięcznica smoleńska. Jarosław Kaczyński przemawia: „Polska musi sama dojść do prawdy o Smoleńsku i jestem przekonany, że powstały warunki po temu by do tej prawdy doszła”.
68 miesięcznica smoleńska: „Dzisiaj te kroki są już coraz dłuższe. Jesteśmy naprawdę blisko”.
70 rocznica smoleńska. Tym razem Jarosław Kaczyński przemawia z drabinki: „Dziś każdy z nas wie, że sprawy idą w dobrym kierunku. Będziemy zmierzali ku prawdzie”.
75 miesięcznica smoleńska: „Będzie prawda, będzie prawda, nie będzie kłamstwa smoleńskiego”.
80 miesięcznica smoleńska: „Będziemy dążyli i uczcimy pamięć tych, którzy zginęli. […] idziemy tą drogą i nikt nam nie zdoła przeszkodzić”.
Jak podkreślają Władysław J. Paluchowski i Krzysztof Podemski w pracy „Mowy miesięcznicowe Jarosława Kaczyńskiego jako spektakl władzy” z 2019 roku, „ważne miejsce w przemówieniach Jarosława Kaczyńskiego zajmuje retoryka „dochodzenia do prawdy”. Słowo „prawda” w różnych odmianach („prawda”, „prawdziwy”) i przypadkach w analizowanym materiale pojawia się 510 razy (w tym „prawdy” – 212 razy, „prawda” – 126 razy, „prawdę”– 138 razy). Najczęściej pojawia się ono w idiomach „do prawdy” (53 razy), „o prawdę” (32 razy, „prawdy o” (30 razy), „ku prawdzie (16 razy), „ta prawda” (18 razy), „prawda zwycięży” (12 razy)”. Przez następne lata Kaczyński nieustępliwie i bez przerwy szuka prawdy.
Aż tu nagle na 144 miesięcznicy (12 rocznica) znajduje prawdę: „Dzisiaj wiemy, co się stało, mamy tę odpowiedź, mamy tę odpowiedź po raz pierwszy pełną, konsekwentną, odpowiadającą na wszystkie pytania, a także zweryfikowaną przez wiele różnych, także będących poza Polską, ośrodków. I będzie w najbliższych dniach i tygodniach o tym mowa, będzie to przedstawione opinii publicznej. I to jest ta zmiana, ta wielka zmiana”.
A potem 12 kwietnia 2022 wchodzi Antoni Macierewicz, cały na biało, i mówi: mamy raport. Po czym dodaje: „materiały dotyczące błędów załogi zostały w dużej części zmanipulowane. Dotyczy to zarówno zapisów w rejestratorach parametrów lotu, jak i zapisów w rejestratorze rozmów, tak zwanym CVR. Gdzie stwierdzono liczne ślady ingerencji. Zostały one spreparowane dla potrzeb zafałszowanych teorii o pancernej brzozie” i na podstawie tych zapisów Komisja dowiodła, że były co najmniej dwa wybuchy, z których jeden zniszczył lewe skrzydło. Macierewicz dowodzi, że samolot nie uderzył w żadną brzozę. Bo czym miał uderzyć jak nie miał skrzydła, które odpadło 100 m przed brzozą? Brzoza po prostu sama się złamała. Ze strachu.
Tu możemy zakończyć analizę Raportu Macierewicza. Reszta również bardzo się kupy nie trzyma. Najgorsze jest to, że Jarosław miał dostać prawdę, a dostał baśń. Cóż, prawda nie musi stać na drodze dobrej opowieści. Mam nadzieję, że Kaczyński to zrozumie. Najgorsze, że „ciemny lud to kupi”, mit nadal będzie żył i wywoływał podziały, a Putin bił brawo i zacierał ręce.