Przejście Krzysztofa Iwulskiego na sędziowską emeryturę Sądu Najwyższego stanowi symboliczne zamknięcie pewnego rozdziału – braku rozliczeń sędziów z czasów PRL.
Sędzia Krzysztof Iwulski był najdłużej pełniącym swój urząd sędzią Sądu Najwyższego. Był ostatnim aktywnym sędzią SN, który orzekał i wydawał wyroki w okresie stanu wojennego. Jego postać stała się symbolem nierozliczenia z komunistyczną przeszłością. W połowie marca przeszedł na sędziowską emeryturę, kontynuując swoje obowiązki do samego końca mimo prowadzonego śledztwa IPN oraz orzeczenia, które kwestionowało jego etyczne walory jako sędziego Sądu Najwyższego.
W jego karierze, która rozwijała się w czasach PRL, wiele było wątków związanych z wojskiem. W latach 1978–1986, po ukończeniu aplikacji sądowej, pracował jako asesor, a następnie sędzia w Sądzie Rejonowym w Krakowie. Odbył również szkolenie w Szkole Oficerów Rezerwy przy Ośrodku Szkolenia Wojskowej Służby Wewnętrznej w Mińsku Mazowieckim. Decyzją Rady Państwa w 1976 roku został mianowany podporucznikiem, a następnie przeniesiony do rezerwy.
W okresie od 30 września 1982 roku do 21 marca 1983 roku oraz od 6 października do 30 grudnia 1986 roku uczestniczył w długotrwałych ćwiczeniach wojskowych na stanowisku sędziego Wojskowego Sądu Garnizonowego w Krakowie. 24 grudnia 1982 roku awansowano go na porucznika, a w 1987 roku na kapitana.
I właśnie wtedy zaangażował się w sprawy związane z wolnościową opozycją.
W latach 1982–1983 brał udział w co najmniej czterech składach sędziowskich, które zajmowały się sprawami politycznymi w okresie stanu wojennego. Z danych z archiwów i katalogów IPN wynika, że Józef Iwulski jako podporucznik wydał siedem wyroków dotyczących łącznie 16 opozycjonistów. W jednym z tych przypadków orzekał w sprawie karnego oskarżenia Leszka Wojnara, podejrzanego o prowadzenie nielegalnej działalności związkowej (NSZZ „Solidarność”). Opozycjonista został oskarżony o powielanie około 200 ulotek, w których wzywano m.in. do strajku powszechnego.
Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego na wyjazdowym posiedzeniu w Krakowie w dniu 21 grudnia 1981 roku skazał Wojnara na mocy dekretu o stanie wojennym na karę 3 lat pozbawienia wolności.
Później, już w okresie transformacji, Iwulski stanął przed moralnym wyborem, czy w wolnej Polsce kontynuować karierę sędziowską, czy też, jak wielu jego kolegów, porzucić sędziowską togę. Wybrał pierwszą opcję, zwłaszcza że okoliczności sprzyjały temu, aby kontynuować karierę.
W 1989 roku sędzia przeszedł pozytywnie weryfikację przez skrajnie upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa, złożoną w większości z członków PZPR, i trafił do odnowionego Sądu Najwyższego, pnąc się w górę po szczeblach sędziowskiej kariery, dochodząc wreszcie do najwyższych stanowisk w wymiarze sprawiedliwości. Od 1990 roku orzekał w Izbie Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych SN, a od 2014 roku zaczął nią kierować. Jako przedstawiciel SN w latach 1994–2002 był również członkiem KRS, a w latach 1998–2002 pełnił w niej funkcję wiceprzewodniczącego Rady.
Przez całe dekady nikt nie próbował rozliczyć jego aktywności sędziowskiej z czasów PRL. Dopiero w grudniu 2020 roku prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej złożyli wniosek do Sądu Najwyższego o uchylenie immunitetu Krzysztofowi Iwulskiemu pod zarzutem bezprawnego skazania 21-letniego robotnika za kolportowanie ulotek wymierzonych we władze PRL. Wniosek był efektem prowadzonego od października 2018 roku śledztwa w sprawie bezprawnego pozbawienia wolności działaczy demokratycznej opozycji w PRL. Zostało ono wszczęte po zawiadomieniu o przestępstwie złożonym przez Stowarzyszenie Związek Młodych Adwokatów i osobę prywatną. W ten sposób sprawa Leszka Wojnara wróciła po latach.
Prokuratorzy IPN ocenili, że postępowanie Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego przeciwko Wojnarowi było nierzetelne. „Zebrane dowody wskazują, że bezprawne skazanie Leszka W. na surową karę miało wyłącznie cel odstraszający i wpisywało się w represyjną politykę władz PRL wobec działaczy demokratycznej opozycji. Wyrok był zatem aktem państwowego bezprawia, a sędziowie, którzy go wydali, nie mogą korzystać z ochrony immunitetu”.
W lipcu 2021 roku Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego (której istnienie było kwestionowane) zezwoliła na pociągnięcie sędziego Iwulskiego do odpowiedzialności karnej. Mimo to po wydaniu wyroku nadal uczestniczył w rozprawach, choć został również zawieszony w pełnieniu obowiązków sędziego.
Batalia o jego immunitet trwała kilka lat, a środowisko starych sędziów Sądu Najwyższego stanęło za nim murem, nie widząc konieczności rozliczenia go za przeszłość w stanie wojennym. Co ciekawe, prof. Włodzimierz Wróbel, inny sędzia SN, pełnił funkcję pełnomocnika Iwulskiego przed Izbą Dyscyplinarną.
Ciekawostką jest też fakt, że w sprawie o uchylenie immunitetu na świadka został wezwany profesor Adam Strzembosz, który miał wystawić Iwulskiemu świadectwo moralności. Sam Strzembosz miał problemy z dostaniem się do Sądu Najwyższego po 1989 roku ze względu na swoją aktywność w „Solidarności”.
Sprawa Iwulskiego była tematem medialnym, wywołując skrajne reakcje. Dla części środowiska sędziowskiego było to jedynie polowanie na nieistniejące demony z przeszłości. Natomiast dla młodszego pokolenia stanowiła raczej sądowy spór lub efekt walki o Sąd Najwyższy z udziałem partii PiS, która ma obsesję na punkcie dekomunizacji. Niemniej jednak po kilku dekadach próby skutecznej dekomunizacji w sądach okazały się po prostu spóźnione.
Przeszłość nie została rozliczona, bo nie chciano rozliczyć sędziów, kiedy było to możliwe. Stenogramy okrągłego stołu, w tym słynny podstolik Adama Strzembosza, pokazują, że przedstawiciele opozycji wcale nie dążyli do takich rozliczeń.
W efekcie całe sądownictwo PRL, w którym blisko 70% sędziów było członkami partii komunistycznej, przeszło przez okres transformacji suchą stopą, konserwując stary system w nowej rzeczywistości. Ustrojowy reset nie opierał się na moralnych kanonach, lecz na zmazaniu grzechów z przeszłości, co wpłynęło na wymiar sprawiedliwości i na to, jak postrzegali go obywatele przez kolejne dekady.
Z informacji IPN wynika, że w latach 2015–2021 prokuratorzy Oddziałowych Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu skierowali do właściwych sądów dyscyplinarnych dwadzieścia wniosków o uchylenie immunitetów sędziów i prokuratorów.
Te dane pokazują, jak ułomny był proces rozliczenia z komunistyczną przeszłością w środowisku sędziowskim. Mimo istnienia IPN, Komisji oraz Izby Dyscyplinarnej nie udało się po trzydziestu latach rozliczyć nikogo.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.