Wiemy na pewno, że zakupu Pegasusa dokonało Ministerstwo Sprawiedliwości ze środków zgromadzonych na funduszu celowym (Funduszu Sprawiedliwości). Potwierdzenie tego faktu stanowi dokument z widniejącym podpisem sekretarza stanu MS, którym poświadcza on zrealizowanie przedmiotowej transakcji. I już tutaj mamy pierwsze poważne naruszenie prawa. Sfinansowanie zakupu Pegasusa ze środków Funduszu Sprawiedliwości złamało ustawę, gdyż środki z tego funduszu celowego mogą być przeznaczane wyłącznie na pomoc pokrzywdzonym przestępstwami i pomoc postpenitencjarną. W ten sposób dopuszczono się działania na szkodę interesu publicznego (poprzez uszczuplenie środków na pomoc beneficjentom tego funduszu). Ponadto prawo nie zezwala również na finansowanie służb CBA (czy jakichkolwiek służb specjalnych) ze źródeł innych niż budżet państwa. Rzecz jasna, nie może więc być mowy o tym, aby zasilać CBA środkami pochodzących z funduszu celowego. Ten zakaz ma w intencji ustawodawcy zmniejszyć ryzyko ewentualnych konfliktów interesów i nie dopuścić np. do sytuacji, w której Ministerstwo Sprawiedliwości mogłoby liczyć na „ulgowe” potraktowanie ze strony służb specjalnych przez wzgląd na to, że wsparło je dofinansowaniem.
Na chwilę obecną wydaje się więc, iż MS przyjdzie odpowiadać z tytułu nadużycia władzy, przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego, a także (prawdopodobnie) interesu osób szpiegowanych (art. 231 § 1 k.k.). Zwróćmy uwagę, że pod tym konkretnym paragrafem kryje się typ umyślny nadużycia władzy. I, logicznie rzecz biorąc, nie może być inaczej, gdyż trudno wyobrazić sobie sytuację, w której osoba nadzorująca Fundusz Sprawiedliwości nie wiedziałaby o tym, że zakup tego programu nie mieści się w zakresie możliwym do finansowania przez ten fundusz. Prawdopodobnie osoba taka wiedziała również o tym, że CBA może być finansowane tylko z budżetu państwa, a nigdy z funduszy celowych.
Nie jest wykluczona również odpowiedzialność karna dyrektorów Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w MS. Należy bowiem pamiętać, że wydawanie poleceń służbowych popełnienia przestępstwa nie zwalnia podwładnych z odpowiedzialności karnej za ich wykonanie, aczkolwiek stopień winy jest wtedy mniejszy ze względu na pewne ograniczenie swobody decyzyjnej wynikające z tego, że niewykonanie polecenia grozi odwołaniem ze stanowiska. Dyrekcja tego departamentu w wyniku decyzji ministra sprawiedliwości Adama Bodnara została już odwołana ze stanowisk.
Wszystkie te szczegóły poznamy, gdy działająca od 19 lutego komisja zakończy swoją pracę. Na razie jedno jest pewne: nowa afera mocno poróżniła nie tylko całe środowisko polityczne, ale również członków samego PiS-u. Czy opozycji uda się wyjść z tej kompromitacji z twarzą? Nie będzie to łatwe.