Wybory parlamentarne 2023

Kolargol, Gucio i Maja do sejmu!

Donald Tusk szuka różnych sposobów wygrania z PiS w nadchodzących wyborach. Ale czy do realizacji tego celu potrzebne jest mu umieszczanie na listach wyborczych zużytych celebrytów i krzykaczy ulicznych?

Justyna Olszewska
Michał Kołodziejczak. Foto: Adrian Grycuk, CC BY-SA 3.0 PL, via Wikimedia Commons

Donald Tusk opublikował listy kandydatów do sejmu z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Zaskoczenie budzi wiele nazwisk, w tym między innymi Michała Kołodziejczaka, lidera Agrounii i rolnika z 20-hektarowym gospodarstwem spod Sieradza, który do 2015 roku był radnym Prawa i Sprawiedliwości w gminie Błaszki. W 2015 roku Kołodziejczak zorganizował protesty rolnicze w sprawie afrykańskiego pomoru świń i został wyrzucony z partii. Ot i jego zasługi. Jest bez wątpienia zdolnym organizatorem i chłopskim agitatorem. Jak to mówią „chłopem z jajami”. Na wsi ma uznanie i budzi podziw. „Ma gadane” – mawiają jego koledzy, nie boi się drzeć koty przed kamerami i ostro krytykuje rządzących. Coraz częściej nazywa się go drugim Lepperem. Ale to w zasadzie całość jego zasług. Pan Kołodziejczak ma wykształcenie średnie i jest pod względem zawodowym bardzo zajętym rolnikiem. Kiedy znajdzie czas na pracę w sejmie, skoro sam podkreśla, że praca na roli to ciężka harówka od rana do nocy, żeby nieustannie spłacać kredyty?

Założona przez niego organizacja – Agrounia – została zarejestrowana w 2018 roku jako fundacja. Sam założyciel podkreśla jednak, że to organizacja społeczna o charakterze agrarnym i socjaldemokratycznym. Pan Kołodziejczak niewiele zatem ma wspólnego ze sztandarową koncepcją Platformy Obywatelskiej budowy gospodarki wolnorynkowej. To zwolennik socjalu i dopłat do wszystkiego na wsi. Czy naprawdę zasługuje na miejsce na liście krajowej, skoro jeszcze kilka lat temu był zagorzałym zwolennikiem PiS-u? W zasadzie jaki jest sens być działaczem PO, który nie ma szansy, żeby lider wpisał go na listę partyjną, skoro znacznie lepiej być zbuntowanym politykiem partii przeciwnej? Najpierw skorzystać z koryta jednych, a potem jak zawieje wiatr historii przeskoczyć do drugich! „Podjęliśmy decyzję o starcie na listach wspólnie z innymi środowiskami” – oznajmił wczoraj Donald Tusk. To chyba mało powiedziane, skoro Agrounia może wprowadzić do sejmu nawet 6 posłów z ramienia KO. To już byłoby solidne koło poselskie. Czy wszyscy kandydaci są byłymi członkami PiS-u?

Tymczasem krytyczne wobec Tuska skrzydło PO z Grzegorzem Schetyną na czele zostało dość wyraźnie ukarane. Były lider Platformy może co najwyżej kandydować do Senatu, podobnie jak Małgorzata Kidawa-Błońska, Rafał Grupiński i Waldy Dzikowski. Zbuntowani PiS-owcy mają pod tym względem lepiej.

Ale to nie koniec ciekawych niespodzianek przygotowanych przez Donalda Tuska. Na „jedynkach” pojawiają się naprawdę ciekawe postaci. Na przykład Bogusław Wołoszański, którego wszyscy chyba bardzo lubimy i cenimy. Choć i tu pojawia się problem, który PiS zapewne wykorzysta. Wołoszański wystartuje na liście PO z Piotrkowa Trybunalskiego, skąd startować będzie także Antoni Macierewicz. Obaj panowie są związani z historią. Macierewicz jest historykiem, Wołoszański publicystą i dziennikarzem historycznym. Niestety historia ich prawdopodobnie nie połączy, a co najwyżej można podzieli, ponieważ jest niemal pewne, że Macierewicz wyciągnie Wołoszańskiemu, że współpracował z komunistycznymi służbami PRL. Już w Internecie pojawiły się pierwsze komentarze, że twórca „Sensacji XX wieku” był „tajnym współpracownikiem Pionu I Służby Bezpieczeństwa o pseudonimach Ben i Benio”. Pion I SB zajmował się wywiadem, stąd niektórzy sugerują, że red. Wołoszański mógł pracować dla wywiadu PRL w czasie, kiedy był korespondentem Telewizji Polskiej w Londynie.

Nasuwa się jeszcze jedno pytanie: po co w ogóle partia opozycyjna wystawia do walki wyborczej celebrytów, buntowników z PiS-u i tym podobnych? Przecież w przeszłości zaliczyła kilka wpadek, wprowadzając do sejmu i senatu piosenkarzy, aktorów, uczestników „Big Brothera” czy sportowców. O ich pracy jako ustawodawców lepiej nic nie mówić. Nie warto.

Donald Tusk chce wyrwać PiS-owi władze, słusznie szuka różnych metod, ale po co sięgać po te stare, które przyniosły fatalne skutki? Czy nie prościej byłoby wystawić na „jedynkach” KO bohaterów dobranocek z PRL-u: Misia Kolargola, pszczółkę Maję i Gucia, Kapiszona, Gucia i Cezara...?


Przeczytaj też:

Ta opozycja to żart

Wtorkowa debata w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, której głównym tematem był kryzys praworządności w Polsce, nie pozostawia złudzeń. Jesteśmy outsiderami wspólnoty europejskiej. Zaproponowana przez Grzegorza Hajdarowicza nazwa „polwykop” coraz bardziej pasuje do tego co nas może spotkać lad...

Ja jestem Kowalski!

Trudno powiedzieć, z których Kowalskich pochodzi Janusz Kowalski, ale wszystko wskazuje na to, że jego protoplastą był Roch Kowalski z Korabiów Kowalskich, o którym Sienkiewicz pisał, że „mógłbyś waszmość jego koniowi perswadować, bo dalibóg, nie wiem, który głupszy”.

Trzeci będą pierwszymi

Sondaż wyborczy wskazuje partie, które daleko w tyle zostawiły konkurentów, ale to nie one będą rządzić.

Dobre rady ojców narodu

W ogóle nie rozumiem oburzenia złotymi myślami polityków prawicy. Przecież to dla naszego dobra, dla dobra narodu złotouści wyrazili opinie. Opozycja oburzona rzuca gromy. Znowu nic nie zrozumieli...

Złość, gniew, irytacja to krew wyborów

W najbliższych wyborach programy nie będą miały znaczenia. Wygra ten, kto odpowiednio wkurzy elektorat.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę