– Kurs rubla umacnia się i w tym roku wykazuje najlepszą dynamikę spośród wszystkich światowych walut – ucieszył Rosjan Władimir Putin. W takim razie dlaczego rosyjski bank centralny nie jest zadowolony z takiego rozwoju sytuacji?
Sytuację wyjaśnił Andriej Mowczan, ekspert ekonomiczny Moskiewskiego Centrum Carnegie. Tuż po aneksji Krymu i rozpoczęciu otwartej wojny z Ukrainą trafnie przewidział konsekwencje agresji dla rosyjskiej gospodarki. Wskazał również „czarne łabędzie”, które pozbawią Putina władzy. Zaliczył do nich przede wszystkim spadek konsumpcji oraz katastrofy technologiczne, które wspólnie uderzą w społeczeństwo tak mocno, że na ulicach powie: dość! Oba procesy już się zaczęły, a ciąg dalszy to kwestia czasu. Skutki embarga handlowego oraz sankcji finansowych i technologicznych coraz mocniej osłabiają zaufanie Rosjan do Kremla.
Zdaniem Mowczana, kurs walutowy nie jest pierwotnym, lecz pochodnym parametrem. Zależy to od tego, co dzieje się w gospodarce, a nie odwrotnie. Zatem dlaczego rubel się umacnia? To skutek postępującej izolacji gospodarki, która sprawia, że rosyjska waluta staje się praktycznie niewymienialna. Dlatego na kurs rubla wpływają sztuczne ograniczenia w używaniu dolara i euro zarządzone przez bank centralny. Skoro zabroniono ich kupować, stały się tańsze, ponieważ spadł na nie popyt. Natomiast cała waluta, która trafia do Rosji ze sprzedaży surowców energetycznych, jest wprowadzana na rynek, ale wymieniona na ruble po zaniżonym kursie regulatora finansowego.
Mowczan wskazuje na inną okoliczność, która świadczy o rzeczywistej kondycji gospodarki. Do wybuchu wojny Rosja sprowadzała większość towarów konsumpcyjnych. Dlatego jednymi z największych konsumentów waluty byli importerzy. Tymczasem od 24 lutego rosyjski import zmniejszył się o ponad połowę, co fatalnie rokuje dla konsumentów. Bez względu na szaleńcze wysiłki Kremla, aby zamienić dostawy z Europy azjatyckimi, uruchomienie produkcji krajowej leży poza zasięgiem możliwości Rosji. Gospodarstwa domowe, przemysł i handel kupują o 50 proc. mniej niż przed najazdem na Ukrainę. Taka skala redukcji importu, a więc produkcji, handlu i usług świadczy, że gospodarka wpadła w spiralę katastrofalnego spowolnienia.
Koronnym dowodem jest gwałtownie rosnący udział eksportu ropy naftowej i gazu w podatkach wpływających do budżetu. Dziś wkład eksportu wzrósł do 70 proc. wpływów budżetowych. Ostatnio odnotowano taki poziom po kryzysie finansowym 1998 r. który postawił Rosję na granicy niewypłacalności. Pozostałe źródła podatkowe wysychają w szybkim tempie, bo inne działy gospodarki przestają funkcjonować.
Jak twierdzi Mowczan, zamiast rozwodzić się, ile warty jest obecnie niewymienialny rubel, właściwe pytanie brzmi: co dzieje się z gospodarką? A dzieje się ostry spadek dochodów Rosjan wywołany gwałtownym obniżeniem importu, który negatywnie wpływa na aktywności wszystkich działów gospodarki. Następstwem, które stanie się dobrze widoczne po wakacjach, będzie niekontrolowany wzrost bezrobocia i deficyt towarowy, które Kreml spróbuje wygasić programami osłonowymi i ręczną regulacją.
Dlatego pierwszym, co zrobi, będzie puszczenie w ruch maszyn drukujących pieniądze. W zamkniętej gospodarce z niewymienialnym rublem można to zrobić znacznie łatwiej. Rozwiąże na krótką metę problemy budżetowe, ale hiperinflacja wydrenuje portfele Rosjan. Wówczas minimalna konsumpcja ostatecznie pogrąży gospodarkę.