Inwazja Rosji na Ukrainę

Czy Niemcy naprawdę chcą upadku Putina?

Od początku wojny w Ukrainie niepokój zachodniej opinii publicznej wzbudza postawa Niemiec. Z jednej strony kanclerz Olaf Scholz oficjalnie potępia rosyjską inwazję, ale pojawiają się też wypowiedzi, które bardzo zmiękczają to stanowisko. Trudno się dziwić, skoro dla Rosji gospodarka Niemiec była najważniejszym partnerem handlowym w Europie.

Justyna Olszewska
Foto: Markwaters | Dreamstime.com

Władimir Putin doskonale zna historię swojego kraju i wie, że rosyjska potęga wyrosła na bazie kontaktów Rosjan w Niemcami. W ciągu zaledwie kilku lat, właśnie przy współpracy z osadnikami niemieckimi, car Piotr Wielki przemienił Rosję ze średniowiecznego grajdołka na skraju Europy w liczące się imperium europejskie. Putin zawsze chciał być drugim Piotrem Wielkim.

Z kolei caryca Katarzyna II, nazywana przez Rosjan „Wielką” - twórczyni rosyjskiego imperializmu - była z pochodzenia  Niemką. W rzeczywistości nazywała się Sophie Friederike Auguste von Anhalt-Zerbst. Do końca życia mówiła po rosyjsku, ale z ciężkim niemieckim akcentem.

Oczywiście tych więzów między Niemcami i Rosją jest znacznie więcej, choć cieniem na nie rzucają się wojny z Prusami i dwie wojny światowe.

Od początku obecnego stulecia relacje handlowe obu krajów znacząco się zacieśniły. W 2019 roku Niemcy wyeksportowały do Rosji dobra o ogólnej wartości ponad 30 milardów dolarów, w tym przede wszystkim artykuły spożywcze, samochody i urządzenia AGD. Same tylko produkty farmaceutyczne sprzedano Rosjanom za blisko 3 miliardy dolarów, Rosyjski eksport do Niemiec jest znacznie niższy i wynosi 18 mld dolarów, w tym najważniejsza jest sprzedaż ropy naftowej za 9 miliardów dolarów. To dowodzi, że to Niemcom z czystej kalkulacji zysków i strat powinno zależeć na utrzymaniu dobrych relacji handlowych z Rosją. Rosja jest dostawcą podstawowego surowca paliwowego i poważnym klientem na niemieckie towary z górnej półki technologicznej.

Sankcje ekonomiczne nałożone na Rosję uderzają zatem w nie mniejszym stopniu w ekonomię niemiecką co w rosyjską. Oczywiście Niemcy mają znacznie bardziej zdywersyfikowane kierunki eksportu i importu, ale nie zmienia to faktu, że przez kolejny rok, zanim zdążą zdobyć nowe kontrakty zagraniczne, znacznie odczują przerwę w obrocie handlowym z Moskwą.

W Berlinie nie liczy się więc na szybki upadek dyktatury Putina. Być może Niemcy po cichu mają nadzieję, że rozwiązanie problemu przyniosą negocjacje pokojowe i szybkie przywrócenie dobrych relacji handlowych. Nikt w Berlinie, niezależnie od barw politycznych, nie zachwyca się perspektywą zmiany kierownictwa na Kremlu. Putin, wzorując się na Piotrze Wielkim, intuicyjnie chce współpracować z Republiką Federalną Niemiec. Doskonale zna język niemiecki, ma znakomite powiązania towarzyskie z niemieckimi przedsiębiorcami i jest człowiekiem generalnie zakochanym w niemieckim stylu życia.

Niemcy o tym doskonale wiedzą i widzą w Putinie naturalnego sprzymierzeńca. Wyraża się to choćby w bardzo zażyłych stosunkach prezydenta Federacji Rosyjskiej z byłym kanclerzem, rusofilem Gerhardem Schröderem, który nadal jest wpływowym politykiem SPD – partii obencego kanclerza Olafa Scholza.

Niemcy, choć protestują przeciw wojnie, nie mają żadnego interesu w upadku reżimu Putina. Musimy o tym pamiętać.


Przeczytaj też:

Niemiecka potęga i niemoc

Dla niemieckich elit dużo większym zagrożeniem niż Rosja są obywatele Niemiec, którzy buntują się przeciwko obostrzeniom pandemicznym. Przeciwko nim ściągane są armatki wodne i pojazdy opancerzone. Rosja może natomiast liczyć u niemieckich władz na wsparcie dyplomatyczne i sabotowanie pomocy wojs...

„Zła” Merkel

Polska polityka niemiecka i unijna za chwilę musi obyć się już bez dyżurnej „złej” Merkel. 

Rosyjska schizofrenia Europy. Gaz czy wspólnotowe wartości?

Od kilku tygodni jesteśmy świadkami rozdwojenia unijnej jaźni, którą wywołuje stosunek do Rosji. To kolejny przykład szybko postępującej dezintegracji Zjednoczonej Europy. Pod wpływem partykularnych interesów konsumentów gazu wali się fundament demokratycznych wartości, a Unia traci

Jak Unia zawodzi Ukrainę

Czym różni się Josep Borell, wysoki przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, od mokrej ścierki? Tym, że ścierka może się na coś przydać, a Borell jest totalnie bezużyteczny.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę