Milei objął stanowisko prezydenta Argentyny 10 grudnia 2023 r. W ciągu pierwszych 30 dni swoich rządów skonsolidował 18 ministerstw w 9 resortów, na przykład przenosząc pięć z nich do Ministerstwa Kapitału Ludzkiego. Zwolnił też około 7 tys. pracowników administracji publicznej, podjął pierwsze kroki w kierunku prywatyzacji dziesiątek przedsiębiorstw państwowych i zniósł 350 regulacji. Nie zlikwidował jeszcze banku centralnego ani nie zastąpił narodowej waluty dolarem, ale jego ekipa zdewaluowała w grudniu peso aż o 54 proc. Kurs w dniu dewaluacji sięgnął 800 peso za 1 USD, ale od tamtego momentu jeszcze osłabł. W połowie zeszłego tygodnia za 1 dolara płacono 822 peso.
Pod koniec grudnia prezydent skierował natomiast do Kongresu liczącą ponad 350 stron ustawę dotyczącą dalszych reform gospodarczych. Jest w niej mowa o prywatyzacji, ale także o ograniczeniu prawa do protestów. Ustawa daje prezydentowi nadzwyczajne uprawnienia co najmniej do końca 2025 r. Oznacza to, że Milei będzie mógł faktycznie rządzić dekretami z pominięciem Kongresu. Czy ta przebudowa ustrojowa dojdzie jednak do skutku? Musi ona przecież zostać przyjęta przez parlament. To może być trudne. Jego koalicja, La Libertad Avanza, posiada tylko 15 proc. miejsc w izbie niższej oraz mniej niż 10 proc. miejsc w Senacie. Co więcej, Milei mierzy się także z opozycją sędziowską. Na początku stycznia sąd anulował reformy prawa pracy z grudniowego dekretu nadzwyczajnego. Skutkiem tego część programu Milei raczej nie ujrzy światła dziennego.
Akurat zakwestionowane przez sąd zmiany w prawie pracy były mocno kontrowersyjne i obejmowały m.in. zmniejszenie urlopu macierzyńskiego i dwukrotne wydłużenie okresu zatrudnienia próbnego. Podobnie kwestionowane mogą być jednak też inne zarządzenia nowego prezydenta. Choćby wprowadzone w grudniu przepisy pozwalające na rozliczanie kontraktów w dowolnie wybranej walucie, kryptowalucie lub na zasadzie barterowej. Jak napisał Milei, pozwoli to na przykład na to, by osoba wynajmująca mieszkanie zapłaciła za nie czynsz mięsem i mlekiem wartymi tyle, co miesięczna stawka wynajmu.
Inflacja konsumencka w Argentynie przyspieszyła ze 160,9 proc. w listopadzie do 211,4 proc. w grudniu. Jej skok był mocno związany z dewaluacją peso. I prawdopodobnie dane za styczeń będą jeszcze gorsze. Media donosiły, że po objęciu władzy przez Milei cena benzyny skoczyła w Argentynie o 60 proc. Ricardo Quintela, gubernator prowincji La Rioja, zdenerwowany tą dewaluacją i cięciem federalnych funduszów dla władz lokalnych, zapowiedział, że stworzy lokalną walutę, w której będzie wypłacał pensje. Milei stwierdził, że nie będzie przeszkadzał władzom prowincji w podobnych inicjatywach, bo wolny rynek zweryfikuje, która z nich ma sens. – Ci, którzy będą otrzymywali wynagrodzenia od nieodpowiedzialnych gubernatorów w tych quasi-walutach, odczują jednak spadek swoich dochodów. To, co nie zostało im zabrane w wyniku dostosowań budżetowych, będzie im odebrane przez inflację – ostrzegł prezydent.