Niemcy

Niebezpieczne związki Olafa Scholza

Niemiecki kanclerz odwiedzał w latach 80. NRD i spotykał się z jej przywódcami. A w czasach nam bliższych dopuścił się co najmniej zaniedbań w wielkiej aferze finansowej mającej silny rosyjski wątek.

Hubert Kozieł
Foto: GladstoneHH, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

W latach 80. dni komunizmu wydawały się policzone, ale mimo to na Zachodzie wciąż byli ludzie, którzy patrzyli z fascynacją na Kreml. Zafascynowana marksizmem była m.in. młodzieżówka Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD), jednego z głównych ugrupowań politycznych kapitalistycznej RFN. Na czele tej młodzieżówki stał (i miał wówczas jeszcze bujną fryzurę) Olaf Scholz – obecny kanclerz Niemiec. W latach 80. wielokrotnie odwiedzał on Berlin Wschodni i spotykał się przywódcami NRD, takimi jak Egon Krenz, ostatni lider tamtejszej partii komunistycznej. Otaczano go tam co prawda dyskretną inwigilacją Stasi (wschodnioniemieckiej bezpieki), ale też traktowano go jak prominentnego gościa. Na oficjalnych spotkaniach chwalono go za organizowanie demonstracji wymierzonych w „amerykański militaryzm”, a podczas podróży zapewniano jego delegacji „maksimum ułatwień”. Tamte czasy co prawda już dawno minęły, NRD przestała istnieć, część jej przywódców odsiedziała po kilka lat w więzieniach, a Scholz jest uznawany obecnie za ofiarę Stasi. Ale czy od tamtego czasu coś się zmieniło w mentalności ludzi, którzy wówczas prowadzili „dialog” polityczny z Berlinem Wschodnim? I czy powiązania z tamtych czasów mogły dać o sobie znać w jednej z największych niemieckich afer finansowych?

Olaf Scholz w latach 2018–2021 był wicekanclerzem i ministrem finansów w rządzie Angeli Merkel. Wówczas doszło do afery Wirecard, na którą był on zadziwiająco „ślepy”.

Spółka Wirecard była najważniejszym niemieckim dostawcą systemów płatności elektronicznych i częścią indeksu giełdowego DAX. Od 2015 r. pojawiały się jednak doniesienia, że może ona fałszować swoje księgi finansowe na gigantyczną skalę. BaFin, czyli podległy Scholzowi urząd nadzoru finansowego, długo się tym nie interesował, a w 2019 r. ukarał nawet dziennikarza „Financial Times” piszącego o machlojkach tej spółki. Kontrolę dokumentów finansowych Wirecard zaczął dopiero latem 2020 r., gdy firma ta już bankrutowała.

Z Wirecard wyprowadzono 1,9 mld euro, a Jan Marsalek, dyrektor operacyjny tej spółki, uciekł na Białoruś. Obecnie prawdopodobnie ukrywa się w Moskwie. Niezależne rosyjskie media sugerowały, że prawdopodobnie od lat 90. pracował on dla GRU, czyli wywiadu wojskowego Rosji. Marsalek przyjaźnił się też z byłym szefem libijskiego wywiadu i twierdził, że pomógł Grupie Wagnera (rosyjskiej firmie wojskowej wysyłającej najemników w różne miejsca świata) uzyskać kontrakt w Libii.

Scholz w 2021 r. bronił się przed komisją Bundestagu (niższej izby niemieckiego parlamentu) przed oskarżeniami o zaniedbywanie obowiązków w sprawie nadzoru nad Wirecard. Twierdził, że nie jest odpowiedzialny za ten skandal, a BaFin w żaden sposób nie chronił Wirecard. Scholzowi zarzucano, że ukrywał maile dotyczące tej afery. Przywódca SPD jakoś jednak wybrnął z tych oskarżeń. I niespodziewanie doprowadził swoją partię do zwycięstwa w wyborach na jesieni 2021 r. Być może pomogły mu ataki internetowych trolli na Annalenę Baerbock, przywódczynię partii Zielonych, która wówczas ostro krytykowała Nord Stream 2.


Przeczytaj też:

Unijne cy­ber­bez­pieczeń­stwo? Nie rozśmieszajmy FSB

Dymisja stróża niemieckiego cyberbezpieczeństwa nie jest dobrą wiadomością dla NATO i całej Unii Europejskiej. Jeszcze gorzej brzmi powód dymisji. To związki z rosyjskim wywiadem. Jeśli macki Putina sięgają tak newralgicznych instytucji, potwierdza to chroniczną głupotę niemieckich elit polityczn...

Chińczyku, kup sobie niemieckiego polityka!

Czy obecny kryzys energetyczny czegoś nauczył polityków w Niemczech? Mogli się oni boleśnie przekonać, że uzależnienie gospodarki od rosyjskich surowców energetycznych bywa bolesne. Nie wyciągnęli jednak z tego wniosków, bo starają się uzależnić Europę od produkowanych w Chinach baterii do samoch...

Kabaretowy niemiecki pucz

Jeśli wierzyć policji i tajnym służbom RFN, w Berlinie miało dojść do powtórki z operacji „Walkiria”. Nie, kanclerz Scholz nie został ranny w zamachu. Nikt też nie wyprowadził na ulice Berlina Armii Rezerwowej. Za to grupa dziwaków chciała ponoć wskrzesić cesarską II Rzeszę. I planowała to zrobić...

„Zła” Merkel

Polska polityka niemiecka i unijna za chwilę musi obyć się już bez dyżurnej „złej” Merkel. 


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę