Zmarł papież-emeryt. Jego ciało wystawiono w Watykanie. Na stronach internetowych i w gazetach natychmiast pojawiły się głośno krzyczące tytuły: „Wystawili ciało Benedykta XVI. Można zobaczyć papieża” („Fakt”); „Ciało Benedykta XVI wystawione w bazylice. Tłumy wiernych w Watykanie” (RMF24); „Ciało Benedykta XVI wystawione publicznie. Za wszystkim stoi średniowieczna tradycja” („Wprost”).
Zupełnie niedawno na widok publiczny wystawiono zupełnie inne ciała i wówczas nagłówki były równie głośne: „Najliczniej odwiedzana wystawa świata już w Warszawie” (Radio Kolor); „W Pałacu Kultury wystawiono martwe ciała. Kontrowersyjna wystawa Body Worlds” (Metro Warszawa); „Barbarzyństwo” („Tygodnik Powszechny”).
Jak to jest z tą naszą fascynacją śmiercią? Czy musimy zobaczyć martwego papieża, aby uwierzyć, że umarł? A może to jest jak u Dostojewskiego w Braciach Karamazow? Musimy się upewnić, czy śmierdzi trupem. Jeśli nie śmierdzi, znaczy Bóg uznał jego świętość i jego nauki były coś warte, jeśli jednak śmierdzi, to cóż...
Wydaje się jednak, że to tradycja rodem ze średniowiecza. Wystawiennictwo zwłok pozwalało nie tylko pożegnać się i pogodzić ze śmiercią, ale też dawało czas na organizację uroczystości, przybycie gości, ustalenie procedur, a przy okazji szansę na manifestację siły i bogactwa. Na pogrzebie papieża Benedykta XVI spodziewanych jest 60 tys. gości, a kościół do biednych nie należy i ma szansę to pokazać. Tyle że średniowiecze dawno się skończyło.
Objazdowa wystawa Body Worlds przedstawia ciała ludzkie obdarte ze skóry i wyeksponowane w codziennych czynnościach. Jedno ciało biegnie, inne gra na saksofonie, gra w szachy, a inne kopie piłkę nożną. Projekt stworzył Gunther von Hagens. Konserwuje on tkanki ludzkiego ciała za pomocą plastynacji, modeluje i wystawia na widok publiczny.
Ciała stały się dla Hagensa materiałem rzeźbiarskim, który ma nieść za sobą wartość edukacyjną. Jego sztuka jest jednak dokładnie tym, co uwieczniona na obrazie Rembrandta „Lekcja anatomii doktora Tulpa”. To nie jest zapis zajęć akademickich z głodnymi wiedzy adeptami wiedzy, a fragment pokazu dla ludzi żądnych mocnych wrażeń, ciekawych widoku rozczłonkowanych zwłok. Na obrazie bowiem autor umieścił ciało Adriaana Arisza, złodzieja straconego za kradzież płaszcza, i gapiów, którzy za kilka groszy mają pokaz. Wystawę Body Worlds do dziś odwiedziły dziesiątki milionów ludzi, obraz widziało setki milionów.
Co łączy martwego papieża (którego w poniedziałek zobaczyło 65 tys. osób zamiast spodziewanych 30 tys.) i wystawę Hagensa? To samo, co tych uwiecznionych na obrazie Rembrandta gapiów. Ciekawość. Ciało papieża i ciała na wystawie to elementy jarmarcznego pokazu, który przyciąga gawiedź do namiotu wystawcy. Naprawdę można oddać hołd człowiekowi leżącemu w zamkniętej trumnie i nie trzeba go ostatecznie poniżać po śmierci, pokazując jego martwe ciało pielgrzymującym gapiom oraz tłumom kolejnych na milionach ekranów komórek, komputerów, telewizorów.