Wszyscy przy okazji najnowszej premiery Netflixa w reżyserii Michała Gazdy wspominają konkurencję z ekranizacją Jerzego Hoffmana z Jerzym Bińczyckim i Anną Dymną z 1981 r., która miała premierę wiosną 1982 r., a przecież nie była pierwsza.
Przed wojną popularność powieści Dołęgi Mostowicza zdyskontował popularny reżyser Michał Wyszyński, który nakręcił film z udziałem ówczesnej sławy Kazimierza Junoszy-Stępowskiego oraz Elżbiety Barszczewskiej. Film bił rekordy powodzenia, był wyświetlany jeszcze w czasie II wojny światowej, co warto wspomnieć przy okazji nadużywania powiedzenia „tylko świnie siedzą w kinie” wobec filmu Agnieszki Holland. Ekranizacja Wyszyńskiego zyskała popularność nie tylko w Polsce, Dołęga-Mostowicz był bowiem popularny nie tylko w naszym kraju.
Trzeba przypomnieć o społecznych kontekstach filmu. „Znachor” miał bardzo konkretną inspirację. W 1935 r. jeden z dzienników, z którym współpracował pisarz, donosił o lekarzu Ferdynandzie Dolaninie, sądzonym za znachorstwo na wsi. Okazało się, że wykwalifikowany doktor z dyplomem chwycił się mniej formalnej wersji swojej profesji, ponieważ w ten sposób więcej zarabiał.
Także w najnowszej wersji „Znachora” niesprawiedliwości społeczne mają swoje odbicie – w bardziej korporacyjnej formule. By nie zdradzać szczegół fabuły, wspomnę tylko, że powodzeniem profesora Wilczura nie jest zachwycony jego kolega ze szpitalnego oddziału i nie robi wszystkiego, by Wilczurowi pomóc, kiedy może stracić swoją pracę, a także zdrowie i życie. Można powiedzieć: jak to w korporacji!
Wątek społeczny wybrzmiewa także w części rozgrywającej się na wsi. W odbiegającym od książki i ekranizacji Hoffmana motywie jeden z chłopów zostaje ranny w majątku hrabiostwa Czyńskich. Marysia, córka profesora Wilczura, robi młodemu hrabiemu awanturę, gdy nie chce pomóc ofierze wypadku. Podkreśla, że majątek, jakim dysponuje, jest też wypracowany m.in. przez jego pracowników, dlatego nie należy im się tylko jałmużna, lecz także poważna opieka zdrowotna.
Film, w którym główne role grają Leszek Lichota i Maria Kowalska, czeka teraz odbiór w Polsce oraz za granicą, a także notowania w sieci.
Jak się dowiadujemy nieoficjalnie, najnowsza lista hitów Netflixa pod względem oglądalności ma się pojawić 3 października.
Wtedy dowiemy się, czy polski przebój ma tak dużą popularność na świecie, jak przedwojenna wersja Michała Wyszyńskiego, którego postać przeszła do historii światowej kinematografii także za sprawą ekranizacji „Dybuka”. Oby „Znachor” stał się równie znany.