Inicjatywa wyszła od dyrektora artystycznego Macieja Nowaka. Dla jednych jest smakoszem i znawcą kuchni, dla innych jednym z ważniejszych twórców nowych teatralnych dań. Podczas dyrekcji w gdańskim Teatrze Wybrzeże zorganizował STM (w analogii do SKM), czyli Szybki Teatr Miejski, który dowoził publiczność w najdalsze rejony świata, gdzie nie można by było bez pośrednictwa teatru dotrzeć. Na Dużej Scenie Wybrzeża wystawił m. in. „Fantazego” Słowackiego, w którym pokazał skutki polskiego zaangażowania w wojnę w Iraku dla polskich rodzin.
Po zeszłorocznej agresji Rosji na Ukrainę Maciej Nowak zaproponował Saszy Denisowej, by zrealizowała spektakl o tym, co dzieje się w napadniętym kraju. Denisowa zaproponowała sąd nad Putinem w Hadze, gdzie mieści się Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości.
Biografia Denisowej dobrze pokazuje skutki rosyjskiego miru w kulturze. Najważniejsi ukraińscy twórcy po zwycięstwie Majdanu, nawet gdy wspierali antyrosyjskich przywódców, ciążyli ku Moskwie, jak ich rodak Czechow, który też zdecydował się na pisanie po rosyjsku ze względu na duży rynek odbiorców. Nie tylko Czechow: Zełenski też walczył o sławę niedaleko Kremla.
Denisowa była związana między innymi z teatr.doc, który dla rosyjskiej inteligencji był ośrodkiem opozycyjnym, pokazującym brudy kremlowskiej władzy. Mała, ale wpływowa scena okazała się dobrym punktem startu, jednak kolejne spektakle reżyserowała już w większych teatrach, gdzie trzeba było, tak jak u nas w PRL, posługiwać się aluzją lub kostiumem. Chcesz opowiedzieć o Putinie? Musisz użyć stroju epoki Breżniewa.
Zeszłoroczne wznowienie wojny z Ukrainą przez Rosję stanowiło dla ukraińskich artystów w Rosji punkt zwrotny: na przejęcie Krymu część z nich przymykała oczy. Barbarzyństwa w Buczy nie można było tolerować. Nie tylko Denisowa powiedziała, że Rosja przestała dla Ukraińców istnieć.
Denisowa ma mocny fundament w tradycjach rodzinnych. Jej mama urodziła się w kijowskiej piwnicy, gdy miasto Niemcy atakowali. Teraz ma ponad 80 lat i nie chce wyjechać ze stolicy Ukrainy, znów przebywa w piwnicy, gdy trwają ataki Rosjan. W przerwach piecze zrazy i mówi, że nie da się przegonić z miejsca, gdzie od wielu dekad żyła jej rodzina.
Tymczasem jej córka przygotowała dla Putina trudne do przełknięcia danie. Pewnie wolałby frykasy serwowane kiedyś przez Prigożyna albo sukcesy jego najemników z grupy Wagnera, jednak osąd Ukrainki jest bezwzględny.
Putin oraz jego kamraci – Patruszew, Kowalczuk, Kadyrow, Szojgu, Surowikin, Simonjan, Matwijenko, Surkow – na scenie Teatru Polskiego w Poznaniu siedzą zamknięci w holenderskim więzieniu. Wspominają, oburzają się, śpiewają i tańczą, ale proces trwa.
Denisowa poznała już hipokryzję Europy, dlatego skuteczniejszą oskarżycielką od cenionej adwokatki, która z obrońcą Putina jeździ na wakacje, jest ukraińska dziewczynka. Jedna z tysięcy półsierot lub sierot, która straciła dom, szkołę i szczęśliwe dzieciństwo. Denisowa zdaje sobie bowiem sprawę, że nawet jeśli kiedykolwiek dojdzie do procesu Putina – najsurowszy będzie wyrok jego ofiar, dla których nie miał litości.
W sądzie obowiązuje kodeks karny, zaś w teatrze, tak jak w średniowiecznym widowisku, nawet zwykli ludzie mogą z królem, a nawet carem zrobić to, co chcą. W tym sensie teatr jest nie tylko szybszy, ale i sprawiedliwszy. Oby był awangardą.