Konstytucja 3 maja urosła w historiografii polskiej do rangi świętości narodowej, której w żaden sposób nie powinno się krytykować. Ale czy słusznie? Wczoraj ukazał się mój świąteczny artykuł, w którym gloryfikowałem pierwszą polską ustawę zasadniczą. Dzisiaj jednak chcę dosypać łyżkę dziegciu do tej beczki miodu. Historię należy bowiem rozpatrywać bez emocji i ze wszystkich stron.
Bez wątpienia obrady Sejmu Czteroletniego były najbardziej kompleksową próbą zreformowania ustroju I Rzeczpospolitej trawionej nieustanną korupcją, nepotyzmem, warcholstwem, bałaganem prawnym, anarchią magnaterii i impotencją monarchii. Przegłosowana głównie przez stronnictwo patriotyczne i królewskie pierwsza w Europie ustawa zasadnicza była radykalną próbą naprawy państwa osłabionego I rozbiorze Polski, w wyniku którego Polska i Litwa straciły 211 tys. km kwadratowych i 4,5 miliona ludności.
Należy jednak pamiętać, że ta reorganizacja ustrojowa tworzona była w desperacji i w obliczu lęku przed pełną utratą niepodległości, przez co jeszcze bardziej radykalizowała postawę środowisk konserwatywnych i rządów Niemiec, Austrii i Rosji. Przy całej swojej nowoczesności i innowacyjności konstytucja majowa bez wątpienia przyczyniła się do ostatecznego upadku I Rzeczpospolitej.
Jej uchwalenie wywołało reakcję łańcuchową wydarzeń, które ostatecznie doprowadziły do trwających 123 lata zaborów.
W jednym z wywiadów prasowych bardzo celnie podsumował te ponure konsekwencje uchwalenia majowej ustawy zasadniczej krakowski historyk, prof. Chwalba: ''Można sobie wyobrazić, że 3 maja 1791 r. nie uchwalono Konstytucji. Wówczas nie byłoby wojny w jej obronie i drugiego rozbioru. Nie wybuchłoby powstanie kościuszkowskie, które doprowadziło do trzeciego rozbioru i wymazania Rzeczpospolitej z mapy Europy. […] Konstytucja była kamieniem, który spowodował lawinę''.
Bez wątpienia Konstytucja 3 maja była jednym z najnowocześniejszych aktów prawnych epoki oświecenia, który z jednej strony utrzymywał dotychczasowy ustrój stanowy, ale z drugiej znosił liberum veto i wolną elekcję króla, znacznie wzmacniał władzę wykonawczą i osłabiał pozycję magnatów.
Należy jednak zadać sobie pytanie: czy te zmiany ustrojowe wymagały aż tak dalekiego kroku jak uchwalenia konstytucji, która została przecież odebrana przez środowisko konserwatywne jako rewolucja ustrojowa bezpośrednio zagrażająca ich sposobowi życia. To, co mogło być zmieniane w porządku państwowym małymi, wręcz niedostrzegalnymi dla Moskwy, Wiednia i Królewca krokami, zamieniło się w wielką demonstrację polityczną środowisk reformatorskich i patriotycznych. A to z kolei sprowokowało carycę Katarzynę II do wsparcia antyreformatorskiej konfederacji targowickiej, która wystąpiła przeciw zmianom ustrojowym pod hasłem „obrony zagrożonej wolności szlacheckiej”. Twórcy konstytucji – bez wątpienia ludzie światli i wybiegający myślami w przyszłość – zwyczajnie nie wzięli pod uwagę, że tak radykalna zmiana porządku prawnego całego państwa musi doprowadzić do gwałtownego oporu w kraju i zagranicą, a tym samym do wybuchu wojny domowej i interwencji zewnętrznej. Chcąc zapewnić lepsze funkcjonowanie państwa przez wprowadzenie monteskiuszowskiego trójpodziału władzy, reformatorzy wylali dziecko z kąpielą. Przyparci do muru wpływowi magnaci zawiązali 14 maja 1792 roku w niewielkim, kresowym miasteczku Targowica konfederację stronnictw pragnących obalić konstytucję. Konflikt natychmiast wykorzystali Rosjanie, którzy już 27 kwietnia 1792 w Petersburgu dłońmi generała Wasilija Popowa i szefa kancelarii księcia Grigorija Potiomkina napisali tekst aktu konfederacji. Sygnatariusze tego dokumentu uznali, że Konstytucja 3 maja jest zamachem stanu przeprowadzonym przez „warszawskich rewolucjonistów i radykałów”. Caryca Katarzyna II została ogłoszona gwarantką „zagrożonego” ustroju Rzeczpospolitej. Teraz, rzekomo w obronie starego porządku, mogła bez przeszkód wprowadzić do Polski swoje wojska, które pomimo polskich zwycięstw odniesionych pod Dubienką i Zieleńcami dotarły aż nad Wisłę. Przerażony sytuacją król Stanisław August Poniatowski przystąpił do konfederacji targowickiej i wydał rozkaz zaprzestania dalszych walk. Jego bratanek, książę Józef Poniatowski, Tadeusz Kościuszko i wielu innych dowódców na znak protestu podało się do dymisji. Wraz z ucieczką wielu oficerów do Saksonii rozpoczęła się epoka wielkiej polskiej emigracji politycznej.
Państwo, które można było reformować w sposób ewolucyjny, bez radykalnych rozwiązań na wzór konstytucji 3 maja, teraz było skazane na całkowity upadek.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.