Dla chrześcijan stanowi personifikację zdrady w najczystszej postaci. W naszej kulturze nie ma postaci tak mocno naznaczonej piętnem wiarołomstwa jak ten tajemniczy uczeń Jezusa, o którym nadal niewiele wiemy.
Jego imię stało się synonimem zdrajcy. Jest obłożone tak silną anatemą kulturową, że w niektórych krajach (np. w Niemczech) nie wolno go nadawać dzieciom. Tymczasem zdrajca z ogrodu Getsemani nie był jedynym Judaszem w gronie uczniów Jezusa. W dwóch starszych ewangeliach – Marka i Mateusza – występuje tylko jeden Judasz, ten z przydomkiem Iskariota. Natomiast Łukasz i Jan wspominają także o drugim Judaszu, bracie Jakuba. Ale tego ewangeliści Marek i Mateusz nazywają Tadeuszem. Być może uważali, że umieszczenie dwóch Judaszów w gronie 12 apostołów zdezorientuje czytelników i zmniejszy nienawiść do zdrajcy. Nadając „dobremu Judaszowi” imię Tadeusz, zmyli z niego hańbę noszenia tego samego imienia co renegat. Podobny zabieg zastosowali Łukasz i Jan, tyle że ich intencje były dokładnie odwrotne. Prawdopodobnie specjalnie podali prawdziwe imię drugiego Judasza, aby pokazać, że zdrajca niczym się nie wyróżniał wśród innych uczniów, nawet imieniem.
Mimo że Judasz Iskariota jest wspomniany w ewangeliach aż 24 razy, to tak naprawdę nie mamy dziś pojęcia, kim był i dlaczego przyłączył się do uczniów Jezusa. Mrok tajemnicy z lekka jedynie rozjaśnia przydomek Iskariota. Nie wiemy zresztą, czy było to przezwisko czy może drugie imię. Niektórzy językoznawcy uważają, że ten grecki przydomek pochodzi z języka hebrajskiego i oznacza męża z Kariotu, miasta położonego w południowej Judei. Hebrajski przedrostek „is” należy tłumaczyć jako „mężczyzna”. Ewangelista Jan podaje nawet ważną wskazówkę, że ojcem owego Judasza był Szymon Iskariota.
Wielu biblistów podkreśla jednak, że istnieje zasadnicza różnica między wyrazami Iskariota i Is-kariot. Brytyski badacz Geza Vermes jest przekonany, że słowo „kariot” pochodzi od hebrajskiego „qiryah” (miasto). Nie chodzi tu jednak o jedno z wielu miast Judei czy Samarii w tamtej epoce. Mieszkańcy prowincji tak nazywali tylko Jerozolimę. Jest to odpowiednik dzisiejszego określenia „stolica” lub „metropolia”. Innymi słowy, pochodzący z judejskiej prowincji apostołowie nadali Judaszowi łatkę „miastowego” lub „mieszczucha”. To może także tłumaczyć, dlaczego ten uczeń Jezusa od samego początku wędrówki z Mistrzem z Nazaretu był tak bardzo wyobcowany. Być może to także wyjaśnia jego intelektualny stosunek do nadzwyczajnych wydarzeń, których był świadkiem. Judasz „Mieszczuch” przemierzał prowincję w towarzystwie prostych „wieśniaków”, których Pan wyznaczył na głosicieli jego nauk. Ten wychowany w Jerozolimie „intelektualista”, który prawdopodobnie znał Torę i pisma proroków, mógł oceniać misję Jezusa przez pryzmat swojej wiedzy. Podobnie jak później uczynił to Tomasz Apostoł, Judasz „Mieszczuch” jawi się jako sceptyk, który nie do końca potrafi sobie wytłumaczyć, czego właściwie jest świadkiem.
Niektórzy bibliści uważają, że Kariot to zniekształcona nazwa starożytnego miasta Kerioth, o którym wspomina Księga Jozuego, lub miejsca zwanego Tel Qirrioth na pustyni Negew. Historyk James Robinson wspomina też o Askarocie lub Azkarze niedaleko kananejskiego miasta Shechem, wymienionego jeszcze w listach z Amarny.
Istnieje jeszcze jedno wytłumaczenie przydomku Iskariota. Niektórzy badacze Biblii kojarzą go z żydowskim stronnictwem sykariuszy, którzy w I w. n.e. byli zaciekłymi wrogami Rzymian i mieli ambiwalentny stosunek do reguł judaizmu świątynnego. Nazwa „sykariusze” (łac. sicarii) wywodzi się od łacińskiego rzeczownika „sica”, oznaczającego krótki sztylet. Można więc powiedzieć, że byli raczej sektą skrytobójców, którzy sztyletami zabijali Rzymian i żydowskich kolaborantów. W filmie „Jezus z Nazaretu” z 1977 r. włoski reżyser Franco Zefirelli ukazał Barabasza jako typowego sykariusza, mordującego rzymskiego legionistę przed wejściem do Świątyni Jerozolimskiej.
Skoro mowa o Barabaszu, drugim oskarżonym, który stanął obok Chrystusa przed sądem Poncjusza Piłata, to również on stanowi wielką zagadkę historyczną. Kim był i dlaczego w końcowym akcie dramatu Jezusa wzbudzał tak silne emocje Rzymian i Żydów? Prawdopodobnie nazywał się Jezus Barabasz. Żyjący na przełomie II i III w. n.e. grecki historyk Orygenes, jeden z najważniejszych ówczesnych komentatorów Pisma Świętego, podkreślał, że wiele manuskryptów opisywało Barabasza właśnie tymi dwoma imionami. Z tego faktu część współczesnych badaczy Biblii wysnuła dość kontrowersyjną hipotezę, że Jezus Barabasz i Jezus Chrystus byli tą samą osobą. Według nich przed rzymskim prokuratorem Poncjuszem Piłatem stanął człowiek, którego apostołowie nazywali Jezusem Synem Ojca – po hebrajsku: Joszua Bar Abbas. Ta zniekształcona forma znanego dzisiaj imienia Barabasz zachowała się w języku arabskim jako Abbas, czyli „syn ojca” lub „surowy”. W ten oto sposób historia Barabasza, jaką znamy z Ewangelii, może być wynikiem fałszerstwa dokonanego przez autora źródłowej opowieści, z której wiedzę czerpali ewangeliści Marek, Mateusz, Łukasz i Jan.
Jakie z tego płyną wnioski? Czy Jezus i Barabasz byli tą samą osobą uwiezioną za bunt i zabójstwo (Mk 15,7; Łk 23,19)? Jak to możliwe, by Jezus Chrystus Syn Ojca był Barabaszem, którego ewangelista Jan expressis verbis nazywa zbrodniarzem (J 18,40)? Czy ten trop prowadzi nas do wyjaśnienia zagadki postępowania Judasza Iskarioty, który być może wcale nie był mieszkańcem Kariotu ani Jerozolimy, ale skrytobójcą z sekty sykariuszy? Może więc czyn Judasza to forma zemsty na jednym z kompanów, który na przykład nie wypełnił zleconej mu misji?
Należy pamiętać, że sykariusze byli znienawidzonymi zamachowcami, którzy terroryzowali Jerozolimę. Mordowali ludzi w tłumie. Najczęściej kapłanów, pielgrzymów lub dostojników, których posądzali o kolaborację z Rzymianami. Potępiali ich faryzeusze i saduceusze, przedstawiciele elit i plebs. Ich radykalne metody były jawnie piętnowane przez kapłanów. Za to odrzucenie sykariusze zemścili się w 68 r. podczas oblężenia Jerozolimy przez Rzymian. Złamali wówczas starożytną tradycję i w drodze losowania wybrali na arcykapłana prostego kamieniarza Fanazesa (Fanniego), syna Samuela, którym pozostali kapłani wyraźnie gardzili.
Sykariusze byli więc w pewnym sensie rewolucjonistami, pragnącymi nie tylko wyzwolić lud Izraela spod rzymskiej niewoli, ale także stworzyć społeczeństwo wolne od krępujących go zasad prawa mojżeszowego czy podziału kastowego. Ich wizja Izraela przypominała pod pewnymi względami nauki Jezusa z Nazaretu. Odrzucała jednak miłosierdzie wobec wrogów. Idąc tym kontrowersyjnym tropem, znajdujemy wytłumaczenie, dlaczego Jezus został ukrzyżowany jak buntownik, a nie pospolity przestępca. Stosowana przez sykariuszy strategia walki skrytobójczej budziła przerażenie wśród elit żydowskich i rzymskich. Nikt nie mógł się czuć bezpiecznie. Skrytobójcy czaili się wszędzie i cechowali się bezwzględnością właściwą dzisiejszym zamachowcom ekstremistom.
Czy wolno nam powiązać z nimi Jezusa z Nazaretu lub Judasza Iskariotę? W pierwszym przypadku ta afiliacja jest zdecydowanie za daleka. Sugestia Orygenesa nie jest żadną podstawą, aby łączyć Jezusa z Barabaszem. Najlepiej różnicę między tymi dwiema postaciami wskazał kardynał Joseph Ratzinger, który stwierdził, że Barabasz robił wrażenie „sobowtóra Jezusa, który na inny sposób wysuwa te same roszczenia”.
Jednak w przypadku Judasza Iskarioty powiązanie z sektą sykariuszy jest zdecydowanie bardziej prawdopodobne. Być może to radykalne stronnictwo wyznaczyło Judasza jako obserwatora, którego zadaniem było wcielić się w ucznia Jezusa, aby poznać jego plany polityczne? Stąd też znajdujemy odpowiedź, dlaczego mimo wyraźnego niepokoju Mistrz z Nazaretu nie odrzucił jego prośby o udział w misji. Kto bowiem odrzuca propozycję zamachowca, terrorysty czy płatnego mordercy?
Oczywiście to czyste spekulacje. W ewangeliach nie znajdziemy żadnego potwierdzenia powiązań Judasza z sykariuszami. Brytyjski badacz Peter Stanford zwrócił uwagę, że do „eskalacji działalności sykariuszy doszło długo po śmierci Judasza, która nastąpiła w 33 r.”. Przeciwnicy hipotezy łączącej Judasza z sykariuszami podkreślają, że przydomek Iskariota nie pochodzi od łacińskiego „sicarii”, ale od aramejskiego słowa „sheqarya”, oznaczającego oszusta lub człowieka fałszywego. Być może więc to przezwisko zostało nadane Judaszowi przez ewangelistów już po jego śmierci. Dwunasty apostoł był zatem Judaszem „Fałszywym”, o czym Marek, Mateusz, Łukasz i Jan informują nas już na początku swojej opowieści. Stosują więc pewną formę ostrzeżenia – uważaj, czytelniku, nie daj się zwieść pozorom, mimo że jest uczniem naszego Pana, to człowiek z gruntu zły i fałszywy.
Poszukując tożsamości największego renegata w dziejach, badacze skupiają się głównie na jego przydomku, chociaż to nie przydomek, a pierwsze imię stało się w naszej kulturze synonimem zdrajcy. Czy słusznie? Imię Judasz – grecka forma hebrajskiego Jehuda lub Juda – było w I w. n.e. równie popularne jak dzisiaj Piotr, Paweł czy Jan. Judasz nie jest w Biblii jedyną postacią o tym imieniu. Nosi je także Juda, syn biblijnego patriarchy Jakuba i Lei, protoplasta jednego z rodów Izraela. Według Biblii jego potomkami byli król Dawid, jego syn Salomon i sam Jezus Chrystus. To imię nosi również wspomniany brat Jakuba, zwany w pismach kościelnych Lebeuszem, Judą Jakubowym lub św. Tadeuszem Judą.
Najwybitniejszym z owych biblijnych Judaszy jest Juda Machabeusz, naczelny dowódca żydowskich wojsk w czasie powstania przeciw dynastii Seleucydów (167–160 r. p.n.e.). Jego pamięć jest do dzisiaj czczona podczas Chanuki, nazywanej też Świętem Świateł. Innym Judaszem zapisanym na kartach historii Izraela był Juda z Gamali, zwany także Judą Galilejczykiem, przywódca powstania w 6 r. n.e. i współzałożyciel stronnictwa zelotów.
Choć tak wielu biblijnych bohaterów nosiło imię Judasz (Juda), to przez ostatnie 2 tysiące lat zostało ono naznaczone pogardą i nienawiścią. Stało się niemal synonimem największej podłości, jaką może wyrządzić jeden człowiek drugiemu. Stąd w światowej kulturze jest tyle negatywnych odniesień do tego imienia. Fatalna liczba 13 też jest kojarzona z Judaszem, który był trzynastą osobą wymienioną wśród uczestników Ostatniej Wieczerzy, chociaż akurat to skojarzenie zapożyczono ze starszego od chrześcijaństwa zaratusztrianizmu. W średniowiecznej Francji odrę nazywano chorobą Judasza, a w Niemczech 1 kwietnia obwołano „imieninami Judasza”, bo wtedy ludzie wzajemnie się oszukiwali lub robili sobie złośliwe psikusy. Dzisiaj jedynie Żydzi używają tego imienia.
Ale czy zasługuje ono aż na takie napiętnowanie? Chrześcijanie zapomnieli, że jednym z założycieli społeczności chrześcijańskiej w Jerozolimie był Judasz Barsabbas, o którego szlachetnej misji wspominają Dzieje Apostolskie. Podobnie zapomnianą postacią jest biskup Judasz, przywódca kościoła jerozolimskiego w latach 106–135. I w końcu opisany w Ewangelii Judasz lub Juda, jeden z czterech braci Jezusa. Kościół naucza, że byli to bracia przyrodni z poprzedniego małżeństwa Józefa. Oczywiście jest to zabieg mający na celu utrzymanie dogmatu o dziewictwie Marii, matki Jezusa. Nie mamy jednak najmniejszych powodów, aby taką interpretację uznać za bardziej wiarygodną niż fakt, że byli oni rodzonymi braćmi Mistrza z Nazaretu.
W Nowym Testamencie postaci Judasza Iskarioty poświęcono łącznie 1200 słów. Niby wiele, ale jakże mało nadal o nim wiemy. Ewangeliści wcale nie kryją swojego stosunku do tego człowieka. Marek, Mateusz, Łukasz i Jan przedstawiają go jako człowieka obłudnego, który w najbardziej dramatycznym momencie walnie przyczyni się do ukrzyżowania Jezusa. Judasz jest napiętnowany od początku, żeby czytelnicy ewangelii nie skusili się na jakieś własne wnioski. Niektórzy historycy i badacze Pisma Świętego uważają wręcz, że postać Judasza jest fikcją literacką, pewnym chwytem narracyjnym koniecznym do utrzymania dramaturgii wydarzeń Wielkiego Tygodnia. W 1997 r. brytyjski krytyk literacki Frank Kermode napisał: „Co do statusu historycznego Judasza, oczywiście nikt nie twierdzi, że nie istniał, lecz taki, jakim go znamy, istnieje wyłącznie w postaci fikcji ukształtowanej w I wieku”. Faktycznie, jeżeli przyjmiemy taki punkt widzenia, to należy uznać, że jedynymi postaciami potwierdzonymi przez inne źródła historyczne są Jezus z Nazaretu i Poncjusz Piłat. W żadnym pozaewangelicznym źródle historycznym z I w. nie pojawia się postać Judasza Iskarioty. Ale musimy też wziąć pod uwagę fakt, że ewangelie nie aspirują do roli kroniki czy traktatów historycznych. To opis życia Jezusa i zapis jego nauczania. Reszta była dla ewangelistów nieistotna. Należy przy tym pamiętać, że spoiwem i źródłem wszystkich ewangelii kanonicznych musiał być o wiele starszy przekaz nazwany ewangelią Q (od niemieckiego „Quelle” – źródło). Pozostałe starożytne opisy życia Jezusa, w tym 37 ewangelii apokryficznych, spisano najwcześniej 120 lat po ukrzyżowaniu Zbawiciela. Nie można więc ich traktować jako wiarygodnego źródła informacji.
Nie wiemy też do końca, kim byli autorzy wszystkich ewangelii, a w szczególności czterech ewangelii kanonicznych wchodzących w skład Nowego Testamentu. Możemy jedynie domniemywać, że pierwsza z nich – Ewangelia św. Marka – była dziełem człowieka o imionach Jan Marek. Był on prawdopodobnie kuzynem Barnaby oraz współpracownikiem samego Szymona Piotra. Nie należał więc do grona 12 wybrańców Jezusa, ale był jednym z pierwszych konwertytów, którzy przystąpili do działalności misyjnej. Pisma wczesnochrześcijańskie identyfikują go jako sekretarza i tłumaczą apostoła Piotra, który opowiedział mu swoje wspomnienia z czasów, kiedy przebywał z Jezusem.
Z kolei za autora Ewangelii św. Mateusza uznaje się nawróconego celnika Mateusza (hebr. Matanjah od Matan), którego imię można tłumaczyć jako „dar od Jahwe”. Badacze Biblii uważają jednak, że tę opowieść o życiu Jezusa musiał spisać ktoś, kto znał Mateusza i towarzyszył mu w wędrówkach. Także Łukasz nie był naocznym świadkiem wydarzeń opisanych w jego ewangelii. Prawdopodobnie był towarzyszem lub nawet lekarzem Pawła z Tarsu. Z kolei Jan, ostatni z autorów ewangelii kanonicznych, na pewno nie był uczniem, który stał pod krzyżem i którego Jezus „najbardziej kochał”. Gdyby tak było, w chwili spisywania swojej ewangelii miałby grubo ponad 100 lat. Fragmenty tej księgi powstały bowiem ok. 125 r. Poza tym Dzieje Apostolskie opisują Jana jako człowieka prostego i niedouczonego, który prawdopodobnie nie umiał czytać.
Nie wiemy zatem, kim byli ewangeliści, a przecież w naszej wędrówce śladami Judasza ich tożsamość ma ogromne znaczenie. Te cztery ewangelie kanoniczne stanowią bowiem główne źródło wiedzy o Judaszu i są napisane tak, jakby ich twórcy byli świadkami jego zdrady i samobójczej śmierci.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.