Po 11 września 2001 r. islam kojarzy się większości ludzi Zachodu z ekstremizmem i terroryzmem muzułmańskim. Terroryści, którzy tego dnia zaatakowali Nowy Jork i Waszyngton, powoływali się na rzekomo zapisany w Koranie nakaz walki z niewiernymi. Ale czy rzeczywiście postępowali zgodnie z nauczaniem swojego proroka?
Od lat wśród teologów muzułmańskich toczą się spory, czy Koran rzeczywiście wzywa do świętej wojny, w której wszystkie metody walki z niewiernymi są dopuszczalne. Żeby zrozumieć problem pokoju i wojny w islamie, należy sobie uświadomić, że nie jest on jedynie religią, a raczej kulturą lub zbiorem przepisów na życie ponad miliarda ludzi na świecie. Islam nie jest też jednorodny. Już w VII w., niedługo po śmierci proroka Mahometa, podzielił się na dwa wielkie i wrogie odłamy: sunnizm i szyizm. Pierwszy jest najbardziej pierwotną i zachowawczą formą tej religii, drugi – kierunkiem reformowanym. W ramach dwóch wielkich nurtów teologicznych powstało wiele innych odłamów i ugrupowań odrzucających pierwotną formę tej wiary. Ich wspólnym mianownikiem jest odwołanie do Koranu, zbioru objawień proroka Mahometa. Święta Księga jest źródłem szarijatu – prawa, które nie tylko wyznacza relacje między muzułmanami, ale także nakazuje pokojowe stosunki między wyznawcami judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Koran wprowadza bowiem pojęcie „ludu Księgi" (Ahl al-Kitab), czyli wszystkich wyznawców tego samego Boga, objawiającego się prorokom i mistykom od czasów patriarchy Abrahama.
Symbioza trzech religii monoteistycznych wymagała od samego początku zgodnego współżycia. Pokój był też niezbędnym aspektem współżycia nomadycznych plemion arabskich. Stąd też jego arabska nazwa „salam" – podobnie jak w języku hebrajskim „szalom" – jest częścią wielu zwrotów, imion i pozdrowień. Zwrot powitalny „salam alejkum" – oznaczający „pokój tobie (wam)" – jest kierowany do każdego, niezależnie od wyznania. Poszanowanie dla życia ludzkiego jest ścisłym nakazem wszystkich trzech religii „ludu Księgi". Wzorując się na szóstym przykazaniu biblijnego Dekalogu, Mahomet zakazał przelewania ludzkiej krwi. W surze czwartej Koran nakazuje wyraźnie: „Nie zabijajcie się!". Dotyczy to zarówno zabójstwa innej osoby, jak i samobójstwa.
Dlaczego więc w kulturze arabskiej istnieje pojęcie dżihadu, które wciąż jest źródłem niepokoju całego świata? Po arabsku wojna znaczy „harb". Stąd też słowo „dżihad" jest błędnie interpretowane przez nas jako islamska święta wojna. Należy je tłumaczyć raczej jako „wysiłek" lub „staranie się". Dżihad nie jest nakazem wysadzania w powietrze domów wyznawców innych religii ani skrytobójczego mordowania „niewiernych". W nauczaniu proroka Mahometa dżihad jest przede wszystkim walką z samym sobą, pokonywaniem własnych słabości, przełamywaniem złych zwyczajów i nawyków oraz nieustanną odnową moralną. Haniebny czyn terrorystów z 11 września 2001 r. nie ma najmniejszego uzasadnienia w teologii muzułmańskiej. Wywodzi się on raczej z tradycji historycznej – z czasów, kiedy muzułmanie walczyli o przetrwanie swojej religii.
„Zwalczajcie na drodze Boga tych, którzy was zwalczają, lecz nie bądźcie najeźdźcami. Zaprawdę Bóg nie miłuje najeźdźców! I zabijajcie ich, gdziekolwiek ich spotkacie, i wypędzajcie ich, skąd oni was wypędzili" – głosi sura druga Koranu. To wezwanie wyraźnie określa, że wojnę przeciw wyznawcom innych religii można prowadzić tylko tam, gdzie muzułmanie są prześladowani. Należy przy tym pamiętać, że ten nakaz nie dotyczył chrześcijan czy Żydów zamieszkujących Arabię w czasach proroka Mahometa, ale obrony przed Arabami odrzucającymi jego przesłanie. Stąd też w tej samej surze jest napisane: „I nie zwalczajcie ich przy świętym Meczecie, dopóki oni nie będą was tam zwalczać". Żeby zrozumieć historyczny kontekst tych słów, musimy się cofnąć w czasie i przenieść do niewielkiej oazy na południowo-zachodnim krańcu Półwyspu Arabskiego.
Według tradycji muzułmańskiej 12. dnia miesiąca rabi al-awwal w arabskim Roku Słonia (570 lub 571 r. po Chrystusie), tuż przed ukazaniem się na niebie planety Wenus, w klanie Banu Haszim (Haszymidów) należącym do wielkiego plemienia Kurajszytów przyszedł na świat chłopiec o imieniu Mahomet, po arabsku Muhammad. Zestaw liter opartych na tych samych trzech spółgłoskach h-m-d oznacza czasownik „modlić się". Członkowie klanu Banu Haszim byli strażnikami niewielkiej przedmuzułmańskiej świątyni Bajt Allah al-Haram (Świętego Domu Allaha). Od swoich kształtów budowla ta jest nazywana Al-Kaabą (kostką), ale muzułmanie nazywają ją także Starożytnym Domem (Bajt al-Atik) lub Domem Boga (Bajt Allah). Arabowie wierzyli, że ta niewielka konstrukcja została wzniesiona przez pierwszego człowieka Adama. Każdy z narożników sanktuarium ma własną nazwę i znaczenie. W południowo-wschodnim prawdopodobnie jeszcze przed narodzinami Mahometa został wmurowany słynny Czarny Kamień (Hadżar al-Aswad), który miał spaść z nieba, aby wskazać pierwszemu człowiekowi miejsce, gdzie powinien zbudować swój dom.
Muzułmanie wierzą, że po wielkim biblijnym potopie budowla uległa zniszczeniu. Zachowały się jedynie fundamenty domu Adama. Czarny Kamień miał tak nadzwyczajne właściwości, że nie zatonął. Naukowcy spekulują, że mógł to być pumeks, który rzeczywiście spadł z nieba, ale w wyniku erupcji prawdopodobnie afrykańskiego wulkanu. Zniszczony przez wody potopu dom Adama miał odbudować dopiero Abraham wraz ze swoim pierworodnym synem Ismaelem. Jedyną relikwią po czasach Adama stał się ów tajemniczy Czarny Kamień, który Abrahamowi przyniósł archanioł Dżibril (Gabriel). Od wieków jest on troskliwie pielęgnowany przez ród proroka. Nasącza się go konserwującą mieszaniną kamfory i ambry oraz poleruje woskiem.
Muzułmanie mają swoje metafizyczne wytłumaczenie początków Mekki, ale większość historyków wskazuje, że przyczyną założenia osady w suchej, niegościnnej krainie Tiham, otoczonej ponurymi górami i oddalonej o 80 km od Morza Czarnego, było źródło Zamzam, przy którym zbudowano Kaabę. Arabska legenda głosi, że miało ono w cudowny sposób wytrysnąć z ziemi, aby uratować życie zagubionej Hagar i jej synowi Ismaelowi. Na pustyni woda stanowi największe i najdroższe dobro. Stałe źródło czyni nawet najbardziej niegościnne i ponure miejsce ogrodem życia. A przecież dolinę, w której leżała Mekka, przecinało także koryto rzeki okresowej, która od czasu do czasu wypełniała się życiodajną wodą, zmieniającą księżycowy krajobraz świętego miasta w oazę zieleni. Dochodziło wtedy do powodzi, które podniszczały fundamenty Kaaby.
Klan Banu Haszim głosił, że zapomniane źródło przy Kaabie odkopał dziadek proroka. W rzeczywistości czczone przez nomadów źródło istniało tu od niepamiętnych czasów i stało się obiektem sporów między wędrownymi plemionami. Pustynia była dla wszystkich. Arabowie nauczyli się po niej poruszać i poznali tajemnicę przetrwania w ekstremalnych warunkach.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.