Pierwsi chrześcijanie nie przywiązywali wagi do miejsca i czasu narodzin Jezusa Chrystusa. Dla nich najważniejszym wydarzeniem było odkupienie świata przez śmierć i zmartwychwstanie Zbawiciela. Pierwsze obchody Bożego Narodzenia miały miejsce dopiero 300 lat po jego ziemskiej wędrówce.
Jeszcze późniejsza jest polska tradycja obchodów świąt, która narodziła się dopiero w XV w., kiedy prawdopodobnie z Czech dotarł do naszego kraju zwyczaj budowania szopek świątecznych i śpiewania kolęd. W 1424 r. została spisana zapomniana już dzisiaj pierwsza polska kolęda zaczynająca się od słów „Zdrów bądź, Królu Anielski". Znacznie większą popularność zdobyła pochodząca z kancjonału Jana z Przeworska XIV-wieczna kolęda „Chrystus się nam narodził". Historycy nie znają jej autora, ale domyślają się, że musiał on zapożyczyć treść z łacińskiej kolędy „Christus natus est nobis".
To właśnie śpiewanie kolęd jest jedną z najstarszych tradycji bożonarodzeniowych w Polsce i na świecie. Samo słowo „kolęda" pochodzi od rzymskiej nazwy pierwszego dnia nowego miesiąca – calendae. Stary rok kończył się w średniowieczu 24 grudnia, a nowy zaczynał się 25 grudnia. Stąd też koniec starego i początek nowego roku był świątecznie sławiony pieśniami o narodzeniu Pana, zwanymi kolędami. Zygmunt Gloger, autor m.in. „Encyklopedii staropolskiej", uważał też, że polska nazwa „kolęda" może mieć związek ze starofrancuską nazwą „la calenda" – oznaczającą pogańskie święto Kolady, zwane w Polsce „godami", podczas którego radośnie żegnano stary rok i witano nowy. Do tych zwyczajów nawiązuje też polska nazwa miesiąca stycznia, oznaczająca styk starego i nowego roku. Jeszcze do XVII w. okres Bożego Narodzenia był nazywany przez lud polski właśnie „godami". Wiele obyczajów pochodziło z czasów pogańskich i nie miało żadnego odnośnika w tradycji chrześcijańskiej. Jak wspominał Zygmunt Gloger, „gody" trwały od wigilii Bożego Narodzenia aż do Trzech Króli, a każdy wieczór w tym okresie miał charakter świąteczny. Przez te dwa tygodnie należało się wystrzegać ciężkich prac, jeść smacznie i suto, zapraszać gości, bawić się i śpiewać. Te pogańskie pieśni i zabawy zostały zastąpione przez duchowieństwo katolickie pastorałkami i kolędami o narodzeniu Jezusa Chrystusa. W języku Słowian słowo „god" oznaczało rok, a „gody" i „godowanie" stały się z czasem synonimami wspaniałej uczty, biesiadowania i zabawy. Stąd też pochodzi słowo „gość", oznaczające uczestnika biesiady świątecznej, przybywającego do nas w odwiedziny w czas godów.
Zygmunt Gloger pisał: „W Polsce, gdy przyszły gody, nie było końca najrozmaitszym zabawom, powinszowaniom, podarkom, przebieraniu się za żydów, cyganów, niedźwiedzi, kozy, tury, chodzeniu po domach ze śpiewem kolęd, z wilkiem żywym, a w braku takowego z chłopcem przebranym w wilczą skórę". Ten piękny zwyczaj kolędowania po wsiach i miasteczkach przetrwał do dzisiaj, chociaż jego ludowy, spontaniczny charakter jest coraz częściej zastępowany komercyjną tandetą.
Kolędy i ich nieskrępowane śpiewanie miały także wydźwięk polityczny i społeczny. To były jedyne pieśni religijne, których treść nie była cenzurowana przez duchowieństwo. Stąd też niektóre miały wydźwięk bardzo poufały. Mówiły o zwykłych pasterzach i prostym ludzie, który jako pierwszy dostąpił łaski bycia przy nowo narodzonym królu królów. Pouczały, że Zbawiciel nie narodził się w pałacu ani w komnacie szlacheckiego dworu, ale w stajence, niczym najniższy z parobków. Polscy chłopi nie musieli znać zawiłości teologicznych Nowego Testamentu, nad którymi deliberowali ojcowie i doktorowie Kościoła, mieli natomiast pewność, że Chrystus rozpoczął swoją ziemską wędrówkę wśród takich jak oni biednych i ciężko pracujących włościan, a dopiero później przed jego boskie oblicze przybyli królowie jako przedstawiciele klasy panującej.
Od XVIII w. szczególne miejsce w polskim kalendarzu świątecznym zajmowała Wigilia. Choć sama w sobie nigdy nie była oficjalnym świętem kościelnym, to stanowi chyba najważniejszy dzień w kalendarzu większości Polaków. Jednym z najstarszych zwyczajów wigilijnych jest stawianie snopów zboża w rogach izby. Wbrew powszechnie przyjętej opinii nie był to wcale zwyczaj chłopski, ale tradycja wszystkich klas społecznych. Zygmunt Gloger w „Encyklopedii staropolskiej" podkreślał, że jeszcze na początku XIX w. w każdej komnacie pałacowej, jak i w każdej izbie chłopskiej, musiał stać snopek zboża. Bez niego nikt nie ośmieliłby się zasiąść do wigilijnej wieczerzy.
Z kolei zwyczaj ubierania choinki, czyli ustrojonego świerku lub jodły, przynieśli do Polski na przełomie XVIII i XIX w. niemieccy protestanci. Choinka, tak powszechnie znany i lubiany symbol Bożego Narodzenia, jest więc atrybutem niepolskim i niekatolickim. Wielkim zwolennikiem stawiania choinki i wieszania na niej ozdób z papieru i owoców był Marcin Luter. Ojciec reformacji, który potępiał rozpustę świątecznych biesiad, sam zalecał spędzanie czasu przy domowym drzewku i kontemplowanie piękna zbliżających się świąt.
Inną tradycją przejętą od naszych przodków jest zwyczaj stawiania nieparzystej liczby potraw na wigilijnym stole. W dawnej Polsce wigilijna wieczerza chłopska składała się z dziewięciu dań, a pańska z jedenastu. Trzeba było spróbować każdej potrawy, ponieważ istniał przesąd, że za każde pominięte danie można stracić jakąś przyjemność w nowym roku. Od XV w. w bogatych domach szlacheckich istniał zwyczaj rozdawania podarków czeladzi, a na dworze królewskim monarcha obdarowywał służbę, która brała udział w świątecznych zabawach i kolędowaniu. Każda wigilia kończyła się uroczystym śpiewaniem kolęd oraz hucznym wyjazdem całego dworu do kościoła na mszę pasterską, którą odprawiano zawsze o północy. Zwyczaj odprawiania pasterki przyszedł do Polski prosto z Italii. Pierwsze pasterki były odprawiane przez papieży w IV w. w najstarszym rzymskim kościele – bazylice Matki Bożej Większej na Eskwilinie. Niestety, zwyczaj mszy pasterskiej rozpoczynającej się o północy z 24 na 25 grudnia został zmieniony przez papieża Benedykta XVI. Obecnie msza ta jest odprawiana w Watykanie dwie godziny wcześniej niż nakazuje istniejąca od 1700 lat tradycja.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.