Wielkie pożary

Ogień zmian

Ogień towarzyszy ludzkości od początku cywilizacji. Wydaje się boskim instrumentem stymulującym nieustanne zmiany i postęp gatunku Homo sapiens. Pożary, które zawsze budzą nasze przerażenie, bywały czasami bodźcem największych zmian, pretekstem do odbudowy i postępu.

Paweł Łepkowski
Hubert Robert: "Pożar Rzymu". Foto: Hubert Robert , Public domain, via Wikimedia Commons

Spalenie Świątyni Salomona w 587 r. przed Chrystusem przez wojska babilońskiego króla Nabuchodonozora II stało się czynnikiem spajającym jedność wyznawców Jahwe. Po powrocie z niewoli babilońskiej (536 r. p.n.e.) Izraelici zaczęli wznosić Drugą Świątynię Jerozolimską, która przez kolejne pół tysiąca lat przeobraziła się w jeden z cudów starożytnego świata. Wielki pożar Rzymu w 64 r. trwał zaledwie pięć i pół dnia, ale zmienił stolicę imperium na kolejne pół tysiąca lat. Dziesięć z czternastu dzielnic spłonęło niemal doszczętnie. Wydawało się, że Wieczne Miasto właśnie kończy swoją historię. Jednak kataklizm okazał się asumptem do wielkiej odbudowy. Wystarczy prześledzić ewolucję Forum Romanum od Forum Cezara do Forum Trajana, aby zrozumieć, jak istotnym czynnikiem rozwoju okazał się pożar z 64 r. i następujące po nim dwie kolejne takie katastrofy w 69 r. za panowania cesarza Witeliusza i w 80 r. za Tytusa. Kiedy w 406 r., za panowania Arkadiusza, płomienie trawiły domy i świątynie młodej stolicy cesarstwa wschodniorzymskiego, wydawało się, że miasto założone zaledwie osiem dekad wcześniej przez Konstantyna Wielkiego zniknie z kart historii. Jednak i w tym wypadku ogień okazał się siłą oczyszczającą. W 1041 r. wielki pożar strawił większość zabudowy niemieckiego miasta Brema. Spłonęła m.in. zbudowana z piaskowca romańska katedra. Na jej miejscu powstała jednak znacznie większa i piękniejsza świątynia gotycka, którą dopiero w 1943 r. częściowo zniszczyły alianckie bomby. 2 września 1666 r. we wschodnim Londynie, w niewielkiej piekarni przy ulicy Pudding Lane, wybuchł pożar. Zapewne byłby natychmiast ugaszony, gdyby miasto miało dostęp do jakiejkolwiek formy kanalizacji. Tymczasem wąskie uliczki drewnianego Londynu okazały się prawdziwą ucztą dla wygłodniałych płomieni. W ciągu zaledwie pół godziny silny wrześniowy wiatr, niczym wspólnik wielkiej zbrodni, rozniósł pożogę po słomianych dachach angielskiej stolicy. Mimo że ogień strawił ponad 13 tys. budynków, to zginęło zaledwie sześciu nieszczęśników. Pożar miał jednak w dosłownym tego słowa znaczeniu charakter oczyszczający. Zabił niemal wszystkie londyńskie szczury, które jeszcze niedawno roznosiły po mieście zarazki dżumy. Uchwalony przez parlament w 1667 r. podatek węglowy oraz program odbudowy miasta pod kierownictwem sir Christophera Wrena okazały się zbawienne dla rozwoju metropolii. Wren opracował pierwszy, starannie wykonany plan całego miasta, na którym zaprojektował promieniście rozchodzące się z głównego placu bardzo szerokie aleje. Zajął się też odbudową 51 kościołów i budową centralnej świątyni – londyńskiej katedry św. Pawła. Dla Londynu pożar okazał się zatem prawdziwym katharsis, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jednak nie wszystkie pożary w historii przyniosły pozytywne zmiany. Niezliczone pożogi zniszczyły wsie, miasta i bezcenne zabytki kultury na całym świecie. Większości nigdy nie zdołano odbudować. Tak było choćby z efeskim Artemizjonem, jednym z siedmiu cudów świata, który w 356 r. p.n.e. podpalił nieszczęsny szewc Herostrates, opętany pragnieniem wiecznej sławy. Wielką świątynię Artemidy chciał odbudować w tych samych proporcjach (130 m na 69 m) sam Aleksander Wielki, ale gigantyczny projekt przerósł nawet jego możliwości. Trzeba też zapłakać nad losem wspaniałej Biblioteki Aleksandryjskiej, której bezcenne zbiory częściowo strawił ogień w 48 r. p.n.e., podczas wyprawy Cezara na Egipt, a resztę bezcennych manuskryptów przypuszczalnie spalili fanatycy muzułmańscy kalifa Omara w 642 r.


Przeczytaj też:

Przygotowani na Apokalipsę

Pandemia Covid-19, lockdowny, ostatnie wybuchy wulkanu w Hiszpanii i zbliżająca się erupcja na Islandii oraz zapowiedź III wojny światowej przez Mateusza Morawieckiego nasunęły mi na myśl budowę własnego schronu w ogrodzie za domem. Piękne marzenie, tylko niestety niewiele by mi on pomógł w przyp...

Rewolucja białych kartek

Czy to tylko zamieszki, czy może już początek nowej chińskiej rewolucji? A w zasadzie „antyrewolucji”, jak nazywają wszelkie antyrządowe wystąpienia rządzący Państwem Środka komuniści. Jedno jest pewne, takie demonstracje były tam ostatni raz wiosną 1989 roku.

Homo destruktor

Nawet osoby mające dewocyjny stosunek do wegetarianizmu muszą przyjąć do wiadomości fakt stwierdzony naukowo: wszyscy, również zatwardziali jarosze, wywodzimy się od pokoleń bezwzględnych mięsożerców.

Australijskie inferno

Australijczycy mogą wreszcie odetchnąć, choć zaledwie na 5 miesięcy. Wraz z końcem australijskiej jesieni kończy się  sezon pożarowy. Teraz do października może być spokojniej, ale później znowu wróci australijskie piekło. Tegoroczne prognozy są niestety fatalne.

Dlaczego Jezus wyrzucił bankierów ze Świątyni Jerozolimskiej?

Kereszowie, czyli ludzie obsługujący 2000 lat temu transakcje walutowe w Jerozolimie, byli finansową potęgą. Co ciekawe, Żydzi byli wśród nich mniejszością.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę