Algieria

Algierska droga ku niepodległości

Przez ponad 130 lat Algieria była francuską kolonią. Odzyskała suwerenność po krwawej wojnie z lat 1954–1962, ale do dziś nie wszystkie rany się zabliźniły.

Alain Dubuy
Żołnierze wojny algierskiej z 1958 r. Foto: Autor nieznany, Public domain, via Wikimedia Commons

Szukając w historii Francji epizodu mało znanego Polakom, a jednocześnie w miarę interesującego, takiego, którego byłbym świadkiem, wybrałem dramatyczny dla mojego kraju moment sprzed ponad 50 lat – uzyskanie niepodległości przez Algierię. Miałem 11 lat, kiedy w 1962 r. Francja z wielkim bólem zrezygnowała z kolonii, która była jej bardzo droga. Całe moje dzieciństwo gazety ciągle pisały o wojnie w Algierii, która zaczęła się w 1954 r., kiedy Francja po porażce w Dien Bien Phu wycofywała się z Indochin. Przez osiem lat wydarzenia w Algierii były tymi najbardziej gorącymi, rozdzierającymi serca czołówkami francuskiej prasy. Tym żyła cała Francja.

Oficjalny koniec wojny nastąpił w marcu 1962 r., lecz zamieszki trwały jeszcze długie miesiące, zmuszając do ucieczki prawie milion Francuzów. Musieli opuścić tę ukochaną przez nich ziemię, na której żyli od pokoleń i która była w pewnym sensie ich ojczyzną. Wszystkie te wydarzenia pozostawiły po sobie olbrzymią traumę po obu stronach Morza Śródziemnego.

Algieria częścią Francji

Jeszcze na początku lat 50. kolonialne imperium Francji było imponujące, ale ze wszystkich terytoriów zamorskich to Algieria była najbardziej bliska, to z niej Francja była najbardziej dumna. Wystawa Kolonialna, która odbyła się w Paryżu w 1931 r., zbiegła się ze stuleciem obecności Francji w Algierii. Wystawa ta nie dotyczyła tylko Francji, swoje pawilony miały tam także inne potęgi kolonialne: Wielka Brytania, Belgia, Włochy, Hiszpania. Francja miała 15 pawilonów odpowiadających jej 15 terytoriom kolonialnym. Jednak to pawilon poświęcony Algierii wzbudził największe zainteresowanie wśród 8 mln zwiedzających wystawę. Francuzi, którzy bardziej niż z innymi koloniami związani byli z Algierią, uważali, że jest ona naturalnym przedłużeniem francuskiego terytorium na południu Morza Śródziemnego. Integracja pod względem administracyjnym była bardziej zaawansowana niż w innych koloniach. Zdobyta w 1830 r. Algieria stała się na przestrzeni 50 lat (dzięki polityce osiedleńczej) ziemią zamieszkaną przez setki tysięcy Europejczyków. Oprócz Francuzów tę najliczniejszą kolonię zamieszkiwali Hiszpanie, Włosi, Maltańczycy.

W 1848 r. Francuzi, używając armii do stłumienia oporu lokalnych plemion, ostatecznie narzucili Algierii administracyjny porządek na wzór tego, jaki działał w metropolii. Trzy departamenty podzielone na kantony i gminy i zarządzone przez prefektów zostały utworzone wokół dużych miast na północy: Algieru, Oranu oraz Konstantyny. W 1903 r. Francja założyła sześć nowych tzw. terytoriów południowych do zarządzenia Algierią śródlądową i Saharą.

W czasie 130 lat okupacji Algierii władze centralne uważały ją za integralną część Francji. Zarówno w Algierii, jak i we Francji uczniowie uczyli się geografii z tych samych podręczników, które przynależność Algierii do Francji uznawały za oczywistą (żaden nauczyciel nie podawał tego w wątpliwość). Naturalne warunki życia Francuzów w Algierii znacznie odbiegały od tych w Bretanii czy Owernii: klimat, pejzaże, architektura były północnoafrykańskie. Lokalna ludność arabska i berberyjska zachowała swój styl życia, język, religię. Mimo celowej polityki integracyjnej (dzieci arabskie i europejskie uczyły się razem) lokalni mieszkańcy rzadko mieszali się z Europejczykami. Wysoki odsetek Europejczyków w takich miastach jak Algier, a zwłaszcza Oran, nijak się miał do bardzo niskiej ich liczby na prowincji (ledwo 100 tys., co stanowiło tylko 10 proc.). W 1959 r. Oran z 49 proc. Europejczyków był najbardziej europejskim miastem północnej Afryki. Mimo posiadania francuskiego obywatelstwa prawie połowę Europejczyków stanowili naturalizowani na mocy prawa z 1889 r. przedstawiciele innych nacji: Hiszpanie, Włosi, Maltańczycy. Mieszkający w Algierii przed kolonizacją Żydzi sefardyjscy, społeczność licząca ok. 150 tys. osób, zostali Francuzami na mocy dekretu z 1870 r.

Nierówności społeczne

Populacja Algierii dzieliła się na dwie nierówne części: Francuzi i muzułmańscy Algierczycy, nazywani również tubylcami. Nierówne nie tylko liczebnie, ale także pod względem prawnym. Tubylcy (90 proc. mieszkańców kraju) nie posiadali tych samych praw cywilnych co Francuzi, byli też bardzo słabo reprezentowani w parlamencie. Tak więc ich ocena czasów kolonialnych różniła się od oceny Francuzów. Ci ostatni do końca wierzyli, że ich obecność w Algierii była bardzo korzystna dla tego kraju, zapewniała postęp ekonomiczny i dużą poprawę w dziedzinie infrastruktury, administracji, zdrowia i szkolnictwa. Do 1945 r. francuska opinia publiczna (z wyjątkiem zwolenników partii komunistycznej) popierała politykę kolonialną, uważając ją za niosącą postęp cywilizacyjny.

Tymczasem nierówności między Europejczykami a Algierczykami widoczne były niemal gołym okiem. W 1939 r. Albert Camus, urodzony w Algierii, wtedy młody dziennikarz gazety „Republikański Algier”, napisał na ten temat obszerny reportaż. Osiem lat po euforii wielkiej Wystawy Kolonialnej przyszły laureat Nagrody Nobla, który wyruszając w głąb kraju, obiecywał sobie „opisać to wszystko, co było dobre”, musiał zweryfikować swoją opinię i opisać jakże inną rzeczywistość. Ujrzał bowiem „przerażającą biedę, dzieci, które wydzierały psom resztki ze śmietnika, arabskich robotników, którzy pracowali jak niewolnicy za niewspółmiernie niskie pensje”. Camus ubolewał nad bardzo małą liczbą lekarzy (jeden na 60 tys. mieszkańców), nad niskim wskaźnikiem skolaryzacji (jedno dziecko na dziesięć chodziło do szkoły, a nauka odbywała się w klasach liczących do 80 uczniów). Takie były realia w regionie Kabylii. W 1955 r. wszyscy ekonomiści zgodnie twierdzili, że ludność lokalna stanowiąca 90 proc. ogółu społeczeństwa dysponowała tylko 53 proc. globalnego dochodu. W miastach Europejczycy monopolizowali dobrze płatne prace, nie dotyczyło ich bezrobocie, podczas gdy 33 proc. tubylców nie miało pracy, a jeśli już pracowali, to za czterokrotnie niższe wynagrodzenie. Nie należy jednak z tego wyciągać wniosku, że wszyscy Europejczycy żyli na wysokim poziomie. Przeprowadzone w 1954 r. badania dowiodły, że robotnicy i urzędnicy, który stanowili 50 proc. wszystkich Francuzów w Algierii, zarabiali średnio o 20 proc. mniej niż ci mieszkający we Francji. Z miliona Europejczyków w Algierii tylko ok. 50 tys. żyło na wysokim poziomie, reszta raczej skromnie.


Przeczytaj też:

Panteon dla Simone Veil

Była wybitnym politykiem i orędowniczką praw kobiet we Francji. Zmarła 30 czerwca 2017 r. w Paryżu, rok później spoczęła pośród największych francuskich sław.

Legalizacja antykoncepcji we Francji

W 1956 r. katolicka ginekolog Lagroua Weill-Hallé założyła stowarzyszenie Szczęśliwe Macierzyństwo, przemianowane trzy lata później na Le Planning Familial. Ta organizacja istnieje do dziś. W tamtym czasie jej głównym zadaniem było propagowanie świadomego macierzyństwa i kontroli narodzin.

Prawo Veil

Premier Jacques Chirac na stanowisko ministra zdrowia powołał nieznaną szerszemu gronu 47-letnią prawniczkę Simone Veil, osobę pracowitą i odważną. Ta odwaga przydała jej się, kiedy 26 listopada 1974 r. weszła na parlamentarną mównicę, aby przedstawić nowe prawo dotyczące aborcji.

Francja: Kraj wielu kultur

Jeszcze w latach 70. Francuzi mieli bardzo tolerancyjny stosunek do imigrantów z Maghrebu i innych krajów afrykańskich. Powszechne było przekonanie, że imigracja nie tylko nie zagraża kulturze francuskiej, ale wręcz ją wzbogaca.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę