...to czy trzeba go zrobić jak najprędzej? A jeśli tak, to w jaki sposób, aby faktycznie, tak jak w ponadczasowej piosence Andrzeja Dąbrowskiego, był to tylko „jeden, jedyny krok, nic więcej?”
Każde rozstanie jest, dla ludzi silnie zaangażowanych w związek i do niedawna planujących wspólną, świetlaną przyszłość, prawdziwym trzęsieniem ziemi – i to nie tylko dla osób pozostających w związku małżeńskim. Tego typu bolesne doświadczenie na pewnym etapie życia spotkało prawdopodobnie każdego z nas. Skoro więc rozstanie wiąże się przede wszystkim z tak znacznym bagażem emocjonalnym, warto byłoby zadbać o to, aby móc w jak najmniejszym stopniu martwić się dodatkowo o prawną stronę tego smutnego przedsięwzięcia.
Tutaj z pewnością ułatwione zadanie mają pary pozostające w związku nieformalnym – ich rozstanie nie pociąga wszak za sobą żadnych zmian w otaczającej ich rzeczywistości prawnej. Nie ulegają rewolucji ich prawa majątkowe, status cywilny i nie muszą przez najbliższe lata bez końca tłumaczyć się paniom w urzędzie z powrotu do starego nazwiska. Na tego typu komfort nie mogą jednak liczyć osoby, które zdecydowały się zawrzeć związek małżeński.
Małżonków czeka przede wszystkim obowiązek podjęcia brzemiennej w skutki decyzji o formie zakończenia ich małżeństwa oraz szereg trudnych ustaleń związanych z podziałem majątku, a często też opieki nad dziećmi. Pół biedy, jeśli dwoje ludzi zachowuje się, jak na dorosłych przystało i, odkładając na bok wzajemne animozje i żale, współpracuje w celu osiągnięcia akceptowalnego kompromisu prowadzącego do jak najmniej bolesnego i najbardziej korzystnego dla wszystkich poukładania wspólnych spraw. Niestety, nierzadko jednak przepełnione żądzą odwetu emocje jednej lub obu stron biorą górę, w konsekwencji zamieniając etap kończenia związku w ponure widowisko bezpardonowej i niestroniącej od ciosów poniżej pasa walki między dwiema osobami do niedawna jeszcze żarliwie deklarującymi, że nie mogą bez siebie żyć.
Smutną prawdą jest to, że nie mamy żadnego wpływu na zachowanie i decyzje drugiego człowieka. Na pocieszenie warto jednak uzmysłowić sobie, że dysponujemy za to pełną kontrolą nad własnymi działaniami i możemy świadomie wybrać tę alternatywę rozstania, która jest najbardziej zgodna z naszym sumieniem, oczekiwaniami, a także z zaistniałymi okolicznościami towarzyszącymi. Czy nam się to bowiem podoba, czy nie, to one odgrywają zasadniczą rolę w tej sytuacji – nieraz większą niż nasze własne odczucia czy emocje.
Rozchodzenie się małżonków może przebiegać stopniowo. Pierwszym krokiem jest tzw. separacja faktyczna. Na takim etapie prawo rodzinne jeszcze nie ingeruje, a sama separacja faktyczna polega na tym, że małżonkowie po prostu się rozchodzą bez dokonywania zmian w dziedzinie statusu prawnego ich małżeństwa. Kolejnym etapem może być „separacja prawna” lub też środek najdalej idący – a więc rozwód, kończący małżeństwo w sposób definitywny i nieodwracalny.
Skutki separacji są zbliżone do skutków rozwodu. Można się na nią zdecydować na pewien okres - na przykład wówczas, gdy istnieje potrzeba ponownego przemyślenia kwestii więzi między małżonkami. I chociaż może być ona zaledwie etapem poprzedzającym rozwód albo alternatywą dla osób niechętnych mu np. z przyczyn religijnych, to również do jej orzeczenia konieczne jest zaistnienie określonych przesłanek. Wymienione są one w art. 61 k.r.o („zupełny” rozkład pożycia między małżonkami - ale nie jest on „trwały”, jak przy rozwodzie!, brak sprzeczności orzeczenia separacji z dobrem wspólnych małoletnich dzieci małżonków, brak sprzeczności orzeczenia separacji z zasadami współżycia społecznego). Separacja jest bardzo popularnym środkiem, często wybieranym przez ludzi, którzy zdeterminowani są jeszcze zawalczyć o swoje małżeństwo. Jest także regulacją nieporównanie starszą od samego rozwodu. Przez setki lat, gdy samo napomknięcie o „rozłączeniu tego, co Bóg złączył”, sprawiało, że ludzie już czuli zapach piekielnej siarki, separacja ratowała tysiące kobiet z koszmaru przemocy domowej, dając im możliwość uzasadnionej ucieczki od męża tyrana np. do domu rodziców, krewnych, przyjaciół czy klasztoru. Jeszcze obowiązujące w XIX wieku austriackie prawo, funkcjonujące również na terenie będącej pod zaborami Polski, zabraniało rozwodów katolikom, na otarcie łez oferując im właśnie opcję separacji. Co ciekawe, przedmiotowa Powszechna księga ustaw cywilnych (1811 r.) zezwalała na udzielanie rozwodów chrześcijanom innego wyznania niż katolickie.
Powód, dla którego tak gorączkowo broniono latami każdego małżeństwa – choćby nawet, ze względu na przemoc i wzajemną nienawiść, przypominało ono jedynie parodię tej instytucji – jest oczywisty: chęć ochrony patriarchalnego systemu społecznego poprzez utrzymanie kontroli mężczyzn nad swoimi żonami. Separacja nie kończyła wszak małżeństwa, a oznaczała jedynie jego swoistą „przerwę” – i tak jest do dziś. Główna różnica między separacją a rozwodem wciąż polega na tym, że przy separacji stosunek małżeństwa nadal trwa. Rozwód powoduje ustanie małżeństwa, ale sama separacja również nie pozostaje bez wpływu na życie par. Przede wszystkim, będąc w separacji, nie można zawrzeć kolejnego małżeństwa (art. 614 § 2 k.r.o.). Należy więc skonstatować, że w separacji nadal istnieje obowiązek wierności. Separacja może być też zniesiona i z tą chwilą ustają jej skutki (art. 616 k.r.o.). Ponadto separacja prowadzi też do powstania ustroju rozdzielności majątkowej między małżonkami, ustania ustawowego dziedziczenia pomiędzy nimi, utraty prawa do zachowku po współmałżonku oraz prawa do tzw. ustawowego zapisu naddziałowego, ustania solidarnej odpowiedzialności małżonków za zobowiązania zaciągnięte w celu zaspokojenia zwykłych potrzeb rodziny, ustania wzajemnej reprezentacji małżonków, ustania, po upływie 300 dni od uprawomocnienia się orzeczenia separacji, domniemania pochodzenia dziecka od męża matki, a także wygaśnięcia uprawnienia małżonka do korzystania, w celu zaspokojenia potrzeb rodziny, z mieszkania, do którego prawo przysługuje drugiemu małżonkowi. W uzasadnionych przypadkach sąd może ustanowić obowiązek alimentacji pomiędzy małżonkami. Jak więc widać, wachlarz skutków separacji jest niemal tak samo bogaty, jak rozwodu, a jego materię regulują nie tylko przepisy kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, ale także kodeksu cywilnego. Warto więc pamiętać, że separacja powinna być traktowana poważnie, a nie jako kaprys czy groźba rzucana bezmyślnie przy pierwszej lepszej, mało znaczącej sprzeczce.
Pomimo wszystko jednak nie ulega wątpliwości, że istnienie tego mniej inwazyjnego środka daje ulgę wielu ludziom, zmagającym się z niesłychanie ciężką decyzją o zakończeniu bądź podtrzymaniu swojego małżeństwa i rodziny. Psychologowie zgodnie umieszczają rozwód bardzo wysoko w hierarchii stresogennych wydarzeń w życiu człowieka – pomiędzy utratą pracy, a śmiercią kogoś bliskiego. Jednocześnie specjaliści zaznaczają, że separacja nie powoduje aż tak druzgocących efektów dla samopoczucia i zdrowia psychicznego. Oczywiście czasem lepiej jest oderwać plaster od rany jednym, szybkim ruchem, niż męczyć się, robiąc to powoli i fragmentarycznie. Oczywiście jeśli partner stosuje przemoc fizyczną lub psychiczną wobec dzieci, to nie wolno już nigdy więcej narażać zdrowia i życia istot, za które wzięliśmy odpowiedzialność, powołując je na świat. W niejednoznacznych przypadkach jednak może warto zatrzymać się na chwilę i nie pozwolić, by o naszym życiu zdecydowały emocje. Podobno „prawdziwa miłość jest wieczna”, a zatem może warto podjąć próbę swoistego „zakochania się” na nowo w osobie, poza którą swego czasu nie widzieliśmy świata? Coś nas przecież do niej przyciągnęło. Spróbujmy zatem (nie tylko w walentynki) na nowo odnaleźć to „coś”, a może się okazać, że statuujące o rozwodach i separacjach kodeksy przydadzą nam się jedynie w roli ozdobnika regału z książkami we wspólnym, pełnym miłości i szacunku domu.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.