Na celowniku rządu znalazły się przede wszystkim ukazywane w reklamach suplementów diety wizerunki lekarzy obwieszonych stetoskopami, które mogą wywołać u odbiorcy mylne przekonanie, iż przedstawiany produkt jest lekiem. Wydaje się jednak, że prawdziwy problem leży znacznie głębiej. Planowane zmiany całkowicie pomijają bowiem najbardziej istotne kwestie, które bardzo bezpośrednio wpływają na bezpieczeństwo konsumentów. Suplementy pojawiają się na rynku bez badań, które mogłyby potwierdzić ich skład oraz wyeliminować ryzyko dla zdrowia. Nie wspominając już o tym, że czasami nielegalnie…
Jakie jeszcze zmiany czekają ustawę o bezpieczeństwie żywności i żywienia? Oprócz zakazu urozmaicania reklam wizerunkami hollywoodzko uśmiechniętych medyków nie wolno też będzie kierować takich reklam do osób poniżej 12 roku życia. Trzeba też będzie koniecznie zamieścić w nich uwagę, że: „Suplement diety nie ma właściwości leczniczych. Jest to środek spożywczy, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety”. Reklamy nie pojawią się w jednostkach systemu oświaty, aptekach i punktach aptecznych. Obowiązków przybędzie również właścicielom i pracownikom aptek, którzy – jeśli będą chcieli sprzedawać w swoich placówkach takie suplementy – będą musieli przeznaczyć na nie osobne miejsce, starannie opisane i wyraźnie odseparowane od prawdziwych leków. Doprecyzowane zostaną także procedury powiadamiania Głównego Inspektora Sanitarnego (GIS) o pierwszym wprowadzaniu na rynek przedmiotowego towaru. Podwyższeniu ulegną również kary pieniężne za naruszanie przepisów ustawy.
Daleko posunięta ostrożność ustawodawcy jest jak najbardziej uzasadniona. Obecnie suplementy przyjmuje prawie każdy Polak, a producentom – w to mi graj. Rynek suplementów od czasów pandemii przeżywa prawdziwy rozkwit i zawładnął niemal każdą przestrzenią rynku; nagminna jest już sprzedaż pozaapteczna oraz internetowa. Tymczasem lekarze podkreślają, że w rzeczywistości grupa osób, które powinny przyjmować suplementy, jest relatywnie wąska. Medyczne uzasadnienie dotyczy tylko małych dzieci do 3 roku życia, dla których wskazane jest przyjmowanie witaminy D, kobiet w ciąży oraz seniorów stosujących często ubogą i restrykcyjną dietę. Suplementacja ZAWSZE musi odbywać się w porozumieniu i pod kontrolą lekarską. Pacjenci, którzy uprawiają „samowolkę” w tym względzie, mogą narazić swoje zdrowie na przykre konsekwencje. Najwyższa Izba Kontroli (NIK) tylko na początku 2022 roku w otchłaniach internetu wykryła oferty sprzedaży 20 suplementów zawierających składniki, których stosowanie w przemyśle spożywczym jest niedozwolone i które, zdaniem GIS, mogą zagrażać bezpieczeństwu człowieka. Według informacji NIK, większość tych środków trafiła na rynek w sposób nielegalny.
Oczywiście sama idea suplementów nie jest zła. Z całą pewnością jednak szkodliwe jest sięganie po nie bez uzgodnienia tego kroku z lekarzem oraz – jak zresztą w każdym przypadku – nadużywanie. Pamiętajmy, że nadmiar szkodzi zawsze! Nawet witaminy czy proteiny, które w racjonalnych dawkach potrafią zdziałać cuda w organizmie, przedawkowane – zwyczajnie mu szkodzą. Zachowajmy więc umiar i rozsądek, wskazany w każdej dziedzinie życia. Nie przyjmujmy też bezrefleksyjnie każdej prezentowanej w reklamach treści. Miejmy na uwadze, że od samego początku istnienia reklamy jej główną rolą jest sprzedaż przedstawianego produktu w celu wygenerowania jak największego zysku. Dbanie o zdrowie społeczeństwa znajduje się w tej hierarchii na dużo niższej pozycji. I to się już raczej nie zmieni.