Ustawodawca chyba zbyt dosłownie rozumie przysłowie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Przepisy przygotowywanej właśnie nowelizacji Kodeksu pracy ujawniają, że dodatkowego urlopu opiekuńczego nie będzie można wziąć ze względu na chorobę wszystkich członków najbliższej rodziny… o ile nie są oni członkami gospodarstwa domowego.
Z pewnością niepokojącym jest fakt, że cała nowelizacja jest już w zasadzie gotowa i czeka na podpis prezydenta. Poza tym jednak, że wyraźnie upośledza ona członków rodziny innych niż dzieci, małżonkowie oraz rodzice, to oferuje pracownikom szereg uprawnień. Czyżby nasz ustawodawca wziął sobie w końcu do serca sprawę polepszenia warunków pracy milionów Polaków? Bynajmniej. Nowelizacja jest tylko i wyłącznie efektem wdrożenia na polski grunt dwóch unijnych dyrektyw: w sprawie przejrzystych i przewidywalnych warunków pracy w Unii Europejskiej oraz tzw. dyrektywy rodzicielskiej. Jakie nowości forsują te dwa akty prawne?
Przede wszystkim na mocy regulacji zostanie wprowadzony m.in. nieprzenoszalny 9-tygodniowy urlop macierzyński dla mężczyzn (tym samym cały urlop rodzicielski wydłuży się do 41 tygodni przy jednym dziecku i 43 tygodni przy porodzie mnogim). Oprócz tego, pracownicy zyskają prawo do zwolnienia od pracy z powodu siły wyższej (w wymiarze 2 dni lub 16 godzin w ciągu roku) oraz dodatkowego urlopu opiekuńczego (w wymiarze 5 dni w roku kalendarzowym). Pracownicy będą mogli z niego skorzystać w razie konieczności opieki nad chorym członkiem rodziny lub domownikiem.
Mylą się jednak ci, którzy sądzą, że nowe prawo otworzy im pełną furtkę do komfortowego i bezpiecznego zajmowania się chorymi bliskimi. Diabeł tkwi bowiem w szczegółach i tak właśnie okazuje się, że dodatkowy urlop opiekuńczy będzie można wziąć na opiekę nad małżonkiem, dzieckiem czy rodzicami, ale już nie nad rodzeństwem czy dziadkami.
Absurdalna luka została zauważona i szybko zgłoszono potrzebę jej uzupełnienia, którego to zadania podjął się Senat. Organ zaproponował nawet odpowiednią poprawkę, która miałaby uwzględnić rodzeństwo pracownika, ale jak się jednak okazuje – politycy partii rządzącej uznali ją za całkowicie zbędną i zgodnie odrzucili, tym samym skazując braci i siostry niebędących członkami gospodarstwa domowego pracownika na chorowanie w samotności. Doprawdy trudno doszukać się racjonalnego uzasadnienia takiego stanowiska. Jaką różnicę czyni pracodawcy, czy przebywający na urlopie pracownik zajmuje się osobami mieszkającymi z nim w jednym domu, czy też osobno? Efekt jest przecież identyczny: pracownik nie pojawia się w miejscu pracy i nie świadczy jej, pochłonięty obowiązkami rodzinnymi. Kwestia organizacji i logistyki tych obowiązków zaś z pewnością nie powinna interesować ani pracodawcy, ani ustawodawcy. Czyżby niewstający z klęczek przedstawiciele partii PiS zapomnieli o jednym z wymienianych przez Katechizm Kościoła Katolickiego uczynków miłosiernych względem ciała: chorych nawiedzać? Biorąc pod uwagę, jak szybko „zapomnieli” o innych głoszonych przez kościół poglądach na temat rodziny, jak choćby o tym dotyczącym świętości i nierozerwalności sakramentu małżeństwa, nie można wykluczyć takiej opcji.
Mówiąc wprost: nie rządowi oceniać, który z członków rodziny jest najbliższy pracownikowi, któremu on chce najbardziej pomóc, któremu najbardziej powinien i kto na tę pomoc najmocniej zasługuje. Tego typu wartościowanie i hierarchizowanie chorych, cierpiących bliskich pracownika jest nieludzkie, niehumanitarne i nieetyczne. Czy jednak tego rodzaju argumenty mają jakiekolwiek znaczenie dla miłościwie panujących „katolików”, gdy w grę wchodzą pieniądze? Wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed otwarcie przyznał, że „jeśli chcielibyśmy mieć pełnoprawne urlopy, musielibyśmy mieć kilkanaście miliardów złotych w budżecie państwa”. W innym wypadku koszt spadłby na pracodawców, a jak zadeklarował wiceminister – litościwy rząd nie chce składać na ich barki takiego ciężaru. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by przyznanie prawa do dodatkowego urlopu opiekuńczego w razie choroby rodzeństwa kosztowało budżet aż kilkanaście miliardów złotych rocznie. Nawet jeśli jednak rzeczywiście miałoby tak być, to ośmielę się wyrazić przypuszczenie, iż podatnicy chętniej przeznaczyliby te środki na realną pomoc potrzebującym obywatelom niż na kolejne daniny ładowane w propagandową telewizję oraz interesy biznesmena z Torunia.
Sejm odrzucił również jeszcze jedną poprawkę Senatu, która rozszerzałaby uprawnienie pracownika do elastycznej organizacji pracy. Senatorowie sugerowali, by z nowego uprawnienia skorzystali rodzice i opiekunowie dzieci do 12. roku życia. Ostatecznie jednak poprawka nie została przyjęta, a wniosek o elastyczną organizację pracy (czyli m.in. pracę zdalną czy obniżony wymiar czasu pracy) będą mogły składać jedynie osoby zajmujące się dziećmi do lat 8.
No, młodzi, zacznijcie szybko uczyć się życia! Zapewne w Polsce nie będzie ono łatwe...
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.