Populizm penalny

Hammurabi się mylił

Kodeks karny stał się orężem politycznym w rękach populistów i nie o walkę z przestępczością tutaj chodzi.

Tomasz Pietryga
Foto: Alexa | Pixabay

W grudniu ubiegłego roku radykalnie zaostrzono kodeks karny, wprowadzając m.in. wyższe kary więzienia za przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu. Była to największa zmiana w prawie karnym od lat, systemowo zmieniająca prowadzenie polityki karnej w kierunku bardziej restrykcyjnym wobec przestępców. Nie byłoby w tym nic niepokojącego, bo wszyscy pragniemy jak największego bezpieczeństwa, a jeżeli przestępcy wystraszą się surowych kar – to tym lepiej. Problem w tym, że to nie działa.

Przestępczość spada

Obserwując trendy przestępczości, od 20 lat w Polsce mamy tendencję spadkową. Jeżeli popatrzymy na statystyki policyjne w głównych kategoriach pospolitych przestępstw, widać wyraźnie, że Polska stała się krajem bezpieczniejszym niż przed dwiema dekadami. Przykładowo od lat notuje się systematyczny spadek liczby zabójstw. Poczynając od 2001 roku, kiedy liczba zabójstw była najwyższa i wyniosła 1325, w 2015 spadła już ponad trzykrotnie – tego rodzaju przestępstw stwierdzono wtedy już 495. W kolejnych latach trend uległ spłaszczeniu i utrzymywał się na podobnym poziomie. W 2021 roku nastąpił lekki wzrost liczby zabójstw – 625 (524–2020 r.). To mogło być spowodowane zmianą zachowań społecznych wywołaną pandemią COVID-19. W wyniku izolacji i kwarantanny wzrosła liczba zabójstw w rodzinie związanych z przemocą domową.

To samo dotyczy gwałtów. W tej kategorii przestępstw spadek był jeszcze bardziej zdecydowany. Liczba zgwałceń w latach 1999–2021 osiągnęła swój szczyt w 2000 r., statystyki KGP pokazują 2399 tego typu przestępstw. Następnie od 2003 r. mamy do czynienia z wyraźną tendencją spadkową. W 2020 r. i 2021 r. liczba stwierdzonych zgwałceń osiągnęła najniższy poziom w tym okresie, kolejno 1034 i 1081. Gwałtowny spadek przestępczości odnotowano również w kategorii bójki i pobicia. Wysoki poziom tej przestępczości utrzymywał się szczególnie w latach 2001–2005. Ten ostatni rok okazał się szczytowy, stwierdzono wtedy 14 396 tego rodzaju przestępstw. Od 2006 roku mamy do czynienia z gwałtowną tendencją spadkową, która trwa do 2015, w którym odnotowano 4708 przestępstw. W kolejnych latach spadek tej kategorii przestępstw utrzymywał się, chociaż nie był już tak gwałtowny, jak we wcześniejszym okresie. W 2021 r. stwierdzono najniższy poziom bójek i pobić, 2450.

Dlaczego tak się dzieje?

Wpływ na długotrwały spadek przestępczości w Polsce miało co najmniej kilka czynników, takich jak: podniesienie stopy życia i wzrost zamożności Polaków, kryzys demograficzny i emigracja, a także czynniki związane z większą świadomością prawną społeczeństwa, w tym negatywną reakcją na próby przestępcze.

Paradoks polega jednak na tym, że mimo ewidentnych tendencji spadkowych przestępczości, w Polsce permanentnie zmienia się kodeks karny i zaostrzają przepisy. Od 1999 r. kodeks nowelizowano ponad 80 razy, przygotowano również blisko 100 projektów zmian, które nigdy nie weszły w życie. To wszystko mogłoby wskazywać, że w Polsce zachodzą jakieś gwałtowne zjawiska społeczne, a państwo nie radzi sobie z zapewnieniem bezpieczeństwa obywatelom. Tymczasem tak nie jest.

Populizm penalny

W nauce już dawno temu sformułowano definicję populizmu penalnego. To, w skrócie, działanie, w którym politycy, zaostrzając prawo karne, liczą na polityczne zyski. Nie ma przy tym znaczenia, jaki jest rzeczywisty poziom przestępczości i czy kategorie przestępstw, dla których zaostrza się kary, zagrażają bezpieczeństwu publicznemu, bo państwo sobie z nimi nie radzi. Charakterystyczne jest natomiast to, że sygnałem uruchamiającym działania legislacyjne są jednostkowe przypadki przestępstw. Np. dochodzi do wyjątkowo brutalnego zabójstwa, gwałtu czy wypadku na drodze, w którym giną piesi – jednym słowem spraw, które bulwersują opinię publiczną. Poczucie bezpieczeństwa w społeczeństwie nagle ulega zachwianiu, wykorzystują to politycy, szybko w świetle reflektorów przedstawiają prostą receptę na poprawę bezpieczeństwa, a jest nią prawie zawsze pomysł na szybie zaostrzenie kar za popełnione właśnie przestępstwo. Ma to być sygnał dla opinii publicznej, że rząd panuje nad sytuacją i szybko reaguje na niebezpieczne zjawiska.

Problem w tym, że populiści nigdy nie opierają swoich inicjatyw legislacyjnych na rzeczywistych danych, badaniach, czy postulatach środowisk naukowych i praktyków. Wystarczy im, że dana sprawa, wyolbrzymiona przez media, urośnie do rangi niebezpiecznego problemu. Nikt też nie zadaje sobie trudu, aby sprawdzić, jak zaostrzenie danej kary rzeczywiście wpłynie na marginalizację określonej grupy przestępstw. Ważne jest, co dzieje się tu i teraz, bo kiedy ustawa zostanie uchwalona, wszyscy o niej zapominają i nikt nie interesuje się już jej rzeczywistymi skutkami.

Czasami są one dość opłakane. W 2006 r. zaostrzono kary dla pijanych rowerzystów, wprowadzając obligatoryjną karę więzienia w przypadku recydywy. W ciągu następnych lat na bezwzględne kary więzienia skazywano rocznie po kilka tysięcy osób, w 2012 r. w więzieniach siedziało już ponad 6 tys. rowerzystów. Każdy miesiąc pobytu takiej osoby w zakładzie karnym kosztował podatników 2,5 tys. zł. Za kratki trafili pijani rolnicy czy młodzi ludzie, których zachowania miały znikomy wpływ na bezpieczeństwo publiczne. Czy wyszli z więzień lepsi? To wątpliwe. Faktem jest, że nasz system penitencjarny nie resocjalizuje, a raczej jest fabryką przestępców.

W 2016 r. uchwalono ustawę o IPN, która miała być skutecznym sposobem na walkę o prawdę historyczną. Zakrzywiający naszą historię mogli być ścigani przez polskich prokuratorów. Pomysł był populistyczny, wpisywał się w oczekiwania społeczne, ale był kompletnie niewykonalny. Śledczy nie mogli nikogo ścigać za granicą, a sama perspektywa, że mogło chodzić o zagranicznych dziennikarzy, wywołał fale krytyki na świecie. Z przepisów się wycofano, ale straty wizerunkowe były olbrzymie.

Takich przykładów zaostrzania prawa pod opinię publiczną są dziesiątki. Kodeks karny zaostrzono np. po brutalnym gwałcie na Polce na plaży w Rimini w 2017 roku, mimo że polskie przepisy nie mają zastosowania we Włoszech. Po głośnym zabójstwie policjanta Andrzeja Struja dźgniętego nożem na jednym warszawskim przystanków tramwajowych. Po tragicznych wypadkach drogowych w Kamieniu Pomorskim czy na ul. Sokratesa w Warszawie, kiedy szalony kierowca BMW zabił na pasach ojca rodziny. Przepisy karne próbowano zaostrzyć również tuż po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, po porwaniu Olewnika czy głośnej sprawie „matki małej Madzi”.

Pomysły zawsze szły w tym samym kierunku. Dziś właściwie każda sytuacja przestępcza, która powoduje wzburzenie opinii publicznej, jest traktowana jako sposób na zdobycie politycznych punktów. Kiedy emocje społeczne opadają, nikt nie pamięta i nie chce sprawdzić, czy kolejne zaostrzanie prawa miało sens. Nie pamięta też, że nie o wysokość, ale skuteczność egzekucji sankcji tutaj chodzi. Przestępca, który wie, że nigdy nie zostanie złapany, wysokich kar się nie boi. Dlaczego mimo drastycznego zaostrzenia prawa na drogach statystyki pijanych kierowców są niezmienne, a nawet rosną w niektórych miesiącach? Bo ludzie ci dobrze zdają sobie sprawę, że aby trafić na kontrolę drogową, trzeba mieć dużego pecha.

Szkoda, że ciągle nie chcą wiedzieć o tym politycy. A historia podaje wiele przykładów, że są w błędzie.

W państwie Hammurabiego stworzono najsurowszy kodeks karny na świecie: „oko za oko, ząb za ząb”… Przestępczości wcale tym nie wyeliminowano.


Przeczytaj też:

Karać – nie ostrzej, a konsekwentniej!

Wprowadzone 7 lipca zmiany w Kodeksie karnym doprowadzą do tego, że już za 3 miesiące nasze prawo karne przekształci się z gwarancyjnego na represyjne.

Stracisz samochód, a mógłbyś nerkę

W systemach totalnych są wysokie kary i mniejsza przestępczość. Na tą martwą z punktu widzenia rozwoju cywilizacyjnego prawdę zwróciła uwagę Zjednoczona Prawica i postanowiła „podkręcić” wysokość kar – także tych obowiązujących w ruchu drogowym.

Oto bubel, który daję wam

Resort ministra sprawiedliwości przepchnął przez Sejm bubel prawny, czyli nowelizację Kodeksu Karnego. Teraz prezydent musi zdecydować: poprzeć prawo i Konstytucję czy interes partyjny Zbigniewa Ziobry.

Czym skorupka za młodu nasiąknie…

Bezduszne zbrodnie i przestępstwa jeszcze bardziej nami wstrząsają, gdy są dokonywane rękami dzieci – a więc istot powszechnie postrzeganych jako niewinne i czyste z samej swojej natury. Nie mniej frapująca pozostaje kwestia, jakie środki należy stosować wobec nieletnich sprawców, aby zachowały o...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę