Resort ministra sprawiedliwości przepchnął przez Sejm bubel prawny, czyli nowelizację Kodeksu Karnego. Teraz prezydent musi zdecydować: poprzeć prawo i Konstytucję czy interes partyjny Zbigniewa Ziobry.
Pod osłoną nocy, w czasie, gdy większość obserwatorów smacznie śpi, większość sejmowa w pocie czoła postanowiła cofnąć czas. Nie o godzinę, jak to ma miejsce przy zmianie czasu na zimowy, a o wiele lat – aż do czasów Polski komunistycznej. Posłowie, pochylając się nad bezpieczeństwem prawym narodu, poszli jeszcze dalej – cofnęli czas i rozbili zegarek.
Mowa oczywiście o nowelizacji Kodeksu Karnego, która leżała w sejmowej lodówce, aż nagle 16 listopada 2022 została wyjęta. Ustawa przewiduje ostrzejsze kary za wszystko. Nawet za komuny kara miała na celu wychowanie sprawcy i nauczenie go przestrzegania norm prawnych, czyli resocjalizację. Nowelizacja resortu Ziobry, przegłosowana o północy, likwiduje ten element i miażdży zegarek obcasem buciora. Według niej obywatel ma się bać, a świadomość prawna jest mu potrzebna tylko po to, aby strach potęgować – przy okazji politycy będą tym strachem rządzić, aby utrzymać się przy władzy.
Propaganda prawicy mówi, że nowelizacja ma uderzać w najgroźniejszych przestępców, ale to bzdura. Ci i tak – wcześniej, czy później – trafią do zakładów penitencjarnych. Zresztą jest ich stosunkowo mało. Ustawa ma uderzać w drobnych przestępców i racjonalną politykę karną. Ma potencjalnie uderzać w każdego, także w Ciebie czy mnie. Nie zakładam, że któryś z nas jest złodziejem, ale może się nam zdarzyć, że wsiądziemy za kierownicę, a alkomat wykaże promile. Możemy to zrobić nieświadomie – to tak zwana nieświadoma nietrzeźwość – wydaje nam się, że strawiliśmy alkohol, czujemy się dobrze, a on we krwi jest i... żegnaj, samochodzie. Może się także zdarzyć, że w koszu zakupów schowa się gdzieś baton i nie zapłacimy za niego. Jeśli sąd uzna to za kradzież „szczególnie zuchwałą”, grozi nam 16 lat więzienia. Jeśli sprawa się powtórzy – 30 lat za kratami. A co w sytuacji, jeśli sąd dostrzeże zuchwałość, bo jesteśmy opozycją w stosunku do ministra sprawiedliwości? Na szczęście drobni złodzieje są dość bezpieczni, bo próg wykroczenia podniesiono do 800 zł, czyli jak uciekniemy z pełnym bakiem paliwa ze stacji, to nie jest kradzież, a jedynie wykroczenie.
30 lat, a nawet dożywocie grozi przestępcy, który dokonał gwałtu z ciężkimi obrażeniami ciała spowodowanymi nieumyślnie. To dziwne, ale jeśli gwałt nastąpi z celowym spowodowaniem ciężkiego uszczerbku ofiary, np. trwałego kalectwa, grozi zań jedynie 20 lat więzienia. Mimo że gwałt jest absolutnie niedopuszczalny, w obu przypadkach to za dużo. Powód jest prozaiczny: za zabójstwo w afekcie grozi niższa kara. To oznacza, że wiele ofiar gwałtu nie przeżyje. Za to za inne przestępstwo związane z gwałtem, czyli na przykład ukrywanie informacji o przestępstwie pedofilskim, grozi maksimum 3 lata. W sumie wiadomo dlaczego, bo Zjednoczona Prawica przewiduje też zaostrzenie kar za obrazę uczuć religijnych.
Żeby nie było, że tylko dorośli mają się bać, postanowiono jak dorosłych karać dzieci. Zgodnie z nową ustawą 14-latek za szczególnie okrutne czyny nie będzie resocjalizowany, tylko usunięty ze społeczeństwa na tak długo jak trzeba, może nawet na zawsze. Po werdykcie sądu będzie mógł wyjść na konferencję prasową minister osobiście, albo któryś z jego zausznych, i wyrok publicznie skomentować. Niech naród wie, jak sprawnie działa system, eliminując ze społeczeństwa dziecko, a przy okazji sugerując, że nikt nie może być pewnym dnia ani godziny.
A tymczasem stary kodeks karny działał bardzo dobrze. Jak podaje dr hab. Mikołaj Małecki prowadzący blog Dogmaty Karnisty: „W rzeczywistości pod rządami obowiązującego Kodeksu karnego z 1997 r. przestępczość w Polsce radykalnie spadła. Na przykład porównanie lat 1999 i 2019 – zgwałcenia: z 2089 do 1354; zabójstwa: z 1048 do 524; rozboje, wymuszenia/kradzieże rozbójnicze: z 44775 do 4885”.
Nowelizacja Kodeksu Karnego nie ma zatem na celu poprawy bezpieczeństwa, a poprawę notowań kilku polityków i umocnienie wizerunku Zbigniewa Ziobro jako jedynego sprawiedliwego szeryfa w wiosce bezprawia. Jeśli na drodze stoi skuteczny system prawny, to tym gorzej dla systemu.
Jeśli ktoś popadnie w konflikt z prawem, ma nie tylko ponieść konsekwencje, ale również stać się przykładem dla wszystkich innych. Dotyczy to również sprawców nieumyślnych, sprawców popełniających przestępstwo pierwszy raz i drobnicy, czyli złodziejaszków, groźnych dilerów z jednym skrętem albo gramem suszu, ale także osób protestujących przeciw rządzącym. To upodabnia nowy Kodeks Karny do kodeksów pochodzących z systemów totalitarnych, zarówna tych istniejących, ale także tych, które już dawno upadły.
Sprawę próbował ratować Senat, ale został przegłosowany. Dziś sprawa jest w rękach prezydenta Andrzeja Dudy, który ma stopień doktora nauk prawnych. To ostatnia deska ratunku. Głowa państwa musi zdecydować, czy wykorzystać swoją wiedzę prawną i zawetować (jak w 2019 r.) archaiczną i pełną dziur nowelizację, czy bezkrytycznie poprzeć Zbigniewa Ziobrę. Wkrótce zobaczymy, co dla prezydenta ważniejsze, prawo i konstytucja, czy promocja interesów partyjnych.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.