Morderstwo Polki w Grecji "politycznym złotem"?

Bandziorów Ci u nas dostatek, więc i tego przyjmiemy?

Opinię publiczną zbulwersowało brutalne morderstwo młodej, ślicznej Anastazji, która zginęła podczas urlopu na greckiej wyspie Kos. Premier Mateusz Morawiecki natychmiast dostrzegł możliwość zbicia na tej tragedii kapitału politycznego. Nie dość, że podejrzany pochodzi z Bangladeszu, a zatem reprezentuje jedną z nacji, którą PiS bardzo lubi straszyć Polaków, to jeszcze premier miał okazję po raz kolejny pokazać, jak skwapliwie walczy o sprawiedliwość dla naszej rodaczki.

Zofia Brzezińska
Foto: Mueller / MSC, CC BY 3.0 DE, Wikimedia Commons

– Jestem wstrząśnięty morderstwem 27-letniej Anastazji. Sprawca musi ponieść surowe konsekwencje. Dlatego zwrócimy się do Grecji o wydanie podejrzanego, aby stanął przed polskim sądem i otrzymał najwyższy możliwy wymiar kary – zapowiedział premier, który jako zwolennik kary śmierci zapewne zdążył już w wyobraźni zwizualizować sobie egzekucję sprawcy. I o ile do pierwszej części jego wypowiedzi nie ma powodów przyczepiać się ani nad nią wyzłośliwiać – bo w ten sposób ocenia ten dramat każdy zdrowy, normalny człowiek, bez względu na swoje przekonania polityczne i stosunek do premiera – o tyle drugi jej fragment wskazuje już na kilka poważnych problemów. Największy z nich to taki, że chyba nasz prezes Rady Ministrów nie do końca orientuje się w niuansach obowiązujących Polskę umów międzynarodowych. A w tym konkretnym przypadku ich kształt czyni realizację obietnicy premiera po prostu awykonalną.

Po pierwsze więc: Polska i Grecja umowę o pomocy prawnej w sprawach cywilnych i karnych, w tym w kwestiach dotyczących ekstradycji, zawarły w 1979 roku, jeszcze jako Polska Rzeczpospolita Ludowa oraz Republika Grecka. Pomimo że od tego momentu minęły 44 lata, a ustrój polityczno-prawny Polski uległ w tym czasie diametralnym zmianom, umowa nadal obowiązuje, zaś jej art. 33 wyszczególnia sytuacje, w których wniosek o ekstradycję nie może być uwzględniony. Znajdziemy tam m.in. następującą okoliczność: „Wniosku o wydanie nie uwzględnia się, jeżeli […] przestępstwo zostało popełnione na terytorium strony wezwanej”. Mateusz Morawiecki może więc do woli „wzywać” Grecję do wydania kryminalisty. Prawo jest w tym przypadku całkowicie po stronie Grecji, która powinna zdecydowanie odmówić spełnienia żądania polskiego rządu.

Czy to jest powód do zmartwienia? Abstrahując od popierania Morawieckiego czy też nie, wszyscy przecież chcielibyśmy, aby okrutnego zbrodniarza, który odebrał życie młodej dziewczynie, spotkała surowa i zasłużona kara. Jeżeli więc nam na tym zależy, to powinniśmy mocno trzymać kciuki za to, aby Polsce i Grecji nie udało się obejść przepisów i żeby bandyta stanął przed sądem w Grecji. Uzasadnienie słuszności takiego pomysłu znajdziemy… w danych Ministerstwa Sprawiedliwości, zebranych przez organ na potrzeby objaśnienia projektu zmian Kodeksu karnego: „W Polsce jedynie 4% zabójców otrzymuje karę dożywocia. W Grecji jest to aż 43%, w Anglii 34%, a w Niemczech 21%. Średnia europejska wynosi 12%”.

Jak więc wynika z przytoczonej statystyki, sprawca sądzony w Grecji może otrzymać znacznie surowszą karę niż przed polskim sądem. Co więcej – greckie sądy należą do najsurowszych w Europie, więc „wyrwanie” mordercy Anastazji spod ich jurysdykcji byłoby jednoznaczne z okazaniem mu łaski, na którą on w żadnej mierze nie zasługuje. Można by też wyrazić zdumienie faktem, iż wiadomości tych najwyraźniej nie posiada premier, skoro domagał się sprowadzenia sprawcy do Polski. Czyż nie powinien on lepiej orientować się w danych, które zgromadził i za których wiarygodność ręczy przecież jego własny rząd?

Na wyższe prawdopodobieństwo wymierzenia zbrodniarzowi adekwatnej kary w Grecji wskazują nie tylko statystyki MS, ale również konstrukcje polskich oraz greckich przepisów. W Polsce za zabójstwo połączone ze zgwałceniem grozi od 12 lat pozbawienia wolności aż po dożywocie. Natomiast grecki artykuł za ten sam czyn zabroniony wymierza dożywotnią karę pozbawienia wolności albo minimum 10 lat więzienia. Nie bez kozery grecki ustawodawca wymienia karę dożywotniego pozbawienia wolności w pierwszej kolejności, łagodniejszą alternatywę zostawiając na koniec przepisu. Dla greckich sędziów skazanie takiego sprawcy na dożywocie jest w pewnym sensie zupełnie naturalną koleją rzeczy i muszą zaistnieć naprawdę nadzwyczajne okoliczności łagodzące, aby delikwent otrzymał „tylko” 10 lat.

Wniosek nasuwa się więc praktycznie sam. Jeżeli chcemy, aby mordercę Polki spotkała rzeczywiście surowa, zasłużona kara, to nie „zabierajmy” go greckiemu wymiarowi sprawiedliwości w imię podbudowania ego polskich polityków chcących zademonstrować przed wyborami, jak bezkompromisowo walczą o sprawiedliwość dla rodaków oraz jak wielkie zagrożenie stanowią imigranci. W tej jakże bolesnej i tragicznej historii musimy mimo wszystko kierować się przede wszystkim przepisami prawnymi, rozsądkiem i logiką, a nie emocjami czy żądzą odwetu. A już kompromitująca nieznajomość prawa, jaką wykazał się przy tej okazji szef polskiego rządu, zaprowadzi nas tylko i wyłącznie prosto na manowce.


Przeczytaj też:

W Watykanie nie każda woda jest święcona

Co niemiecki arcybiskup Georg Gaenswein ma wspólnego z uprowadzeniem Emanueli Orlandi? Dokładnie przed 40 laty (22 czerwca 1983 roku) w Watykanie, centrali głoszenia Dobrej Nowiny, zdarzyło się wstrząsające w swoim wymiarze porwanie i morderstwo. 15-letnia Emanuela Orlandi zn...

Homo agresor

„Ustalenie przyczyny śmierci jest wyjątkowo trudne, ponieważ zmiany na powierzchni, w strukturach i w kształcie kości informują zazwyczaj tylko o pewnych schorzeniach. Ponadto istniało wiele innych przyczyn, jak głód, przypadkowe zatrucia i szereg innych czynników jak wypadek czy morderstwo” – pi...

Ciało dziecka w płytkim grobie

Miała miejsce kolejna rodzinna tragedia. Matka i jej partner zamordowali dziecko, a ciało ukryli w płytkim grobie. Ale nie tylko oni są winni. Lista jest znacznie dłuższa.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę