Na początku kwietnia tego roku warszawska policja przypadkiem natrafiła na groźnego bandytę, który nielegalnie przechodził przez tory na Bemowie. Dzielni funkcjonariusze zatrzymali go, mając przeczucie, że podejrzany posiada narkotyki. Ich przeczucia się potwierdziły. W kurtce przestępcy znaleźli znaczne ilości narkotyków oraz szklaną lufkę. W trakcie zatrzymania policjanci skuli kajdankami ręce podejrzanego i odwieźli go na komendę, gdzie zważono przenoszony przez niego „towar”. Waga pokazała wynik mrożący krew w żyłach: 0,00 g.
Tak, to nie żart. Zatrzymanym był Mateusz Zbojna, aktywista konopny, założyciel fundacji i portalu Otwieramy Oczy. Funkcjonariusze znaleźli w jego kieszeni lufkę i okruchy. Na zdjęciach udostępnionych przez aktywistę widać drobne śmietki z kieszeni, wśród których widoczne są małe zielone punkty. Dla policjantów był to wystarczający powód, by skuć mu ręce i skutego odwieźć na komendę. Mimo że zatrzymany nie stawiał oporu i pokazał policjantom receptę potwierdzającą, że jest pacjentem stosującym medyczną marihuanę, pozostali niewzruszeni. Oczywiście na komendzie ktoś poszedł po rozum do głowy i niedługo po przyjeździe aktywista został zwolniony. Mimo to grożono mu 48-godzinnym aresztem, a całą drogę aż do pobytu na komendzie miał na sobie kajdanki.
Ta sytuacja pokazuje nam, jak bardzo niekompetentni ludzie dbają o nasze bezpieczeństwo. Mateusz w filmie opowiadającym o tym zatrzymaniu opisał swoją rozmowę z oficerem dyżurnym po wykonaniu testów na obecność THC w próbce o wadze 0,00 g: „Oficer dyżurny powiedział, że tam nic nie wyszło. Ja mówię: – Co tam miało wyjść, jak to były jakieś liście pokruszone, stare. Tam nic by nie wyszło. On mówi wtedy: – Nie, bo to była pewnie medyczna marihuana i ona na testach nie wychodzi”. Jest to oczywiście wierutna bzdura. Marihuana medyczna również zawiera THC, a od nielegalnej odróżnia ją to, że jest czystym i produkowanym w odpowiednich warunkach środkiem. Taka odpowiedź policjanta świadczy o tym, że nie ma na ten temat zielonego pojęcia.
Takie zatrzymanie to absolutny bezsens, który był zarówno marnowaniem czasu policjantów, którzy mogli w tym momencie zajmować się poważnymi sprawami, jak i marnowaniem pieniędzy podatników, którzy musieli dopłacić do tej całej brawurowej farsy. Ta sytuacja wydaje się tak nierealna, że dziw bierze, że nie pojawiła się w żadnym filmie Monty Pythona. W Polsce jednak wszystko jest możliwe, a brak procedur co do zatrzymania pacjentów uprawnionych do stosowania medycznej marihuany sprawia, że rozwiązanie tego typu sprawy stoi po stronie policjantów. Którzy zapewne cały czas nie mogą otrząsnąć się z wrażenia, jakie na nich zrobił ten spektakularny sukces.