Przemoc wobec dzieci

Dzieci nie gęsi, swój język mają

Niebieska Karta jest często pierwszym narzędziem, po jakie sięga rodzina nękana przez sprawcę przemocy. Z formalnego punktu widzenia jest to dokument służbowy wypełniany przez funkcjonariusza policji w przypadku stwierdzenia przemocy w rodzinie, niejednokrotnie służący później jako dowód podczas postępowania karnego. Wypada więc zapytać, dlaczego przepisy definiujące tę istotną konstrukcję nie wymagają bezwzględnego przesłuchania dziecka, pozostawiając tak ważny element śledztwa w gestii decyzji urzędników?

Zofia Brzezińska
Foto: Adobe Firefly

Zasady dotyczące funkcjonowania Niebieskiej Karty znajdziemy w Ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie z dnia 10 czerwca 2010 roku. Z przepisów tych dowiemy się m.in. tego, że taką Kartę można założyć sprawcy dopuszczającemu się wielu rodzajów przemocy: fizycznej, psychicznej, seksualnej, ekonomicznej, naruszenia godności lub wolności, czy też przyczynienia się do cierpienia domowników w jakikolwiek inny sposób. Akt założenia Karty nie jest tożsamy z wszczęciem śledztwa przeciwko sprawcy, ale jej istnienie może posłużyć jako dowód w sprawie, która będzie toczyła się w przyszłości. Ponadto świadomość jej założenia może wywrzeć pożądany i korzystny wpływ na psychikę tyrana, motywując go do zaprzestania dalszego nękania rodziny w obawie przed konsekwencjami.

Bezwzględnie zwracającym w tej kwestii uwagę jest jednak zagadnienie braku obligatoryjnego przesłuchania nieletnich w rodzinie – a przecież dzieci stanowią grupę społeczną najmocniej narażoną na zjawisko przemocy domowej. Tymczasem zdaniem ustawodawcy jest to sprawa na tyle drugorzędna, że decyzję o niej mogą swobodnie podjąć zajmujący się konkretną rodziną urzędnicy. Taka forma przepisów to rażące nieporozumienie, które może stać się potencjalną przyczyną wielu tragedii. Nieuwzględnianie w dyskusji głosów najmłodszych, ignorowanie ich potrzeb oraz opinii jest jednym z nagminnych powodów, dla których o tak licznych dramatach dowiadujemy się wówczas, gdy na jakąkolwiek pomoc jest już za późno. Tak najprawdopodobniej wyglądała sytuacja zakatowanego Kamilka, który uciekał z domu kilkukrotnie. Nikomu z dorosłych, odpowiedzialnych za tę rodzinę ludzi nie przyszło do głowy dokładnie zbadać pobudek tak rozpaczliwych, powtarzających się reakcji dziecka. Mogę się założyć, że nikt nie przeprowadził z chłopcem rozmowy, uznając, iż 8-latek nie jest właściwym partnerem do dyskusji, a sprawę zamknie wizyta u jego „opiekunów” i ewentualne pogrożenie palcem. Jak to się skończyło – niestety wszyscy wiemy…

Na konieczność zmiany przepisów w tej materii wskazuje nie tylko logika, zdrowy rozsądek i poczucie sprawiedliwości zakładające wysłuchanie wszystkich stron, ale również wiążące Polskę prawo międzynarodowe. Obowiązek wysłuchania dziecka, o ile jest to możliwe ze względu na jego rozwój psychofizyczny, przewiduje także art. 12 Konwencji ONZ o prawach dziecka. Zgodnie z tym przepisem: „Państwa-Strony zapewniają dziecku, które jest zdolne do kształtowania swych własnych poglądów, prawo do swobodnego wyrażania własnych poglądów we wszystkich sprawach dotyczących dziecka, przyjmując je z należytą wagą, stosownie do wieku oraz dojrzałości dziecka”, zaś zgodnie z ust. 2 tego postanowienia prawo to rozciąga się na każde postępowanie sądowe i administracyjne dotyczące dziecka. A warto tutaj dodać, że w świetle prawa każde dziecko będące chociaż świadkiem przemocy, automatycznie uznawane jest również za jej ofiarę. Nie bez znaczenia jest także fakt, że to Polska – co możemy z dumą podkreślić – w roku 1978 zaproponowała Komisji Praw Człowieka ONZ uchwalenie przedmiotowej Konwencji i przedstawiła jej projekt, który był później dwukrotnie modyfikowany. Uchwalenie tej Konwencji jest zatem jedną z największych zasług, jakich dokonanie może przypisać sobie Polska w dziedzinie ochrony praw dzieci. Żenujące i kompromitujące jest zatem sabotowanie przepisów własnego dzieła, stanowiącego jedną z najważniejszych wizytówek naszego kraju w prawniczym świecie.

Dlaczego jeszcze warto wysłuchać dzieci? Bo w przeciwieństwie do większości dorosłych, cechuje je zazwyczaj tendencja do rozbrajającej, jakże cennej w takim przypadku szczerości. Oczywiście ten medal może mieć dwie strony. Dzieci faktycznie bywają szczere, ale miewają również skłonności do koloryzowania, naginania faktów, mylenia fikcji z rzeczywistością. Do takich zachowań mogą być skłonne zwłaszcza dzieci w różny sposób straumatyzowane lub zaburzone. Z takich względów nie wolno jednak rezygnować z niezwykle cennego materiału dowodowego, jakim jest zeznanie dziecka. Rola zweryfikowania autentyczności jego słów należy do psychologów i wysokiej klasy specjalistów, którzy ocenią, na ile dana relacja małoletniego brzmi wiarygodnie. Z tej też przyczyny w każdym przesłuchaniu dziecka powinien uczestniczyć psycholog, który nie tylko postara się o stworzenie mu bezpiecznych i przyjaznych warunków rozmowy, ale będzie mógł również na bieżąco weryfikować znaczenie wypowiadanych słów. Zwróćmy też uwagę na to, że sami dorośli bywają często niewiarygodni, a kłamać mogą z najróżniejszych pobudek: z chęci zemsty, wyrachowania, żądzy zysku, ze strachu... Ludzka inwencja nie ma tutaj granic. O złe intencje prędzej zaś należy podejrzewać dorosłych, aniżeli dzieci.

Wielki pedagog, humanista i niekwestionowany moralny autorytet doktor Janusz Korczak głosił:

– Dziecko ma prawo do posiadania własnego zdania. Ma prawo do szacunku.
Nie ma dzieci – są ludzie.

Są również przepisy, które wymagają pilnej korekty, aby lepiej zabezpieczać oraz realizować prawa dzieci. A zatem, ustawodawco – do dzieła.


Przeczytaj też:

Rodzina jest wartością najświętszą

Dla prawicy rodzina oparta na związku kobiety i mężczyzny ma tak wielką wartość, że trzeba ją chronić wszelkimi siłami i środkami. Jeśli jakieś dziecko przy okazji ucierpi, to trudno. Takie są koszty.

Mateusza dyskryminacja nie rusza

Słynny obrońca prawa do życia od poczęcia do egzekucji, premier Mateusz Morawiecki bez żenady wyciągnął kolejnego asa z rękawa i ujawnił, że jest również zwolennikiem prawa do pracy – od pierwszego, pardon, od drugiego dziecka.

Nadeszła chwila na ustawę Kamila

Ani jednego dziecka więcej! 12 maja wiceminister sprawiedliwości dr Marcin Romanowski złożył w Sejmie projekt ustawy o ochronie małoletnich, która ma szansę stać się nie tylko pięknym hołdem dla zakatowanego przez ojczyma Kamilka, ale również realną pomocą dla tysięcy dzieci, cierpiący...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę