Upadek Credit Suisse

I gdzie tu jest bańka?

– Bitcoin po 7 tysięcy dolarów to właściwa definicja bańki – stwierdził w 2017 r. Thidjane Thiam, ówczesny prezes banku Credit Suisse. Od tamtego momentu bitcoin zdrożał o prawie 400 procent, a kurs akcji Credit Suisse spadł o ponad 90 proc. Ten bank niedługo przestanie istnieć, rozpływając się wewnątrz UBS, a bitcoin wciąż daje zarabiać inwestorom.

Hubert Kozieł
Foto: Hadi, CC0, via Wikimedia Commons

Niefortunna prognoza Thiama z 2017 r. przypomina nam, że prezesi wielkich banków powinni uważnie ważyć słowa. Świat finansów mocno się bowiem zmieniał w ostatnich latach. Instytucje z wielkimi tradycjami padały, a rozwój technologii prowadził do powstawania nowych rynków i klas aktywów, takich jak kryptowaluty.

No cóż, Thiam jest obecnie wspominany głównie jako prezes Credit Suisse, który musiał zrezygnować ze stanowiska po dosyć głupiej i absurdalnej aferze. Zaczęła się ona w styczniu 2019 r. od kłótni podczas kolacji w restauracji. Thiam pokłócił się wówczas z Iqbalem Khanem, szefem działu zarządzania majątkami klientów. Pyskówka ponoć zaczęła się od uwagi Khana dotyczącej ogródka Thiama, ale wiadomo było, że obaj menedżerowie nie przepadają za sobą. Później Khan został pominięty przy awansie, a w lipcu 2019 r. przeszedł do UBS. Thiam uznał, że może on przyciągać kluczowy personel do konkurenta, więc wynajęto prywatnych detektywów, którzy śledzili Khana. Detektywi robili to jednak nieumiejętnie i nawet wdali się w bójkę z Khanem. Credit Suisse początkowo zaprzeczał, by miał z tym coś wspólnego, ale szybko wyszło na jaw, że bank już wcześniej dopuszczał się takich praktyk. Szwajcarski regulator wykrył pięć podobnych spraw dotyczących inwigilacji z lat 2016–2019. Thiam w lutym 2020 r. musiał ustąpić ze stanowiska, a w lipcu na jego miejsce wszedł Thomas Gottstein, dotychczasowy szef szwajcarskich operacji Credit Suisse. Miał on za zadanie m.in. zreformować bank, tak by lepiej on radził sobie z rosnącą konkurencją ze strony fintechów. Zadanie utrudniły mu jednak nowe skandale.

W marcu 2021 r. okazało się, że jeden z dużych klientów Credit Suisse nie jest w stanie oddać mu pożyczonych 2 mld USD. Tym klientem był fundusz Archegos Capital Management należący do amerykańskiego miliardera Billa Hwanga i będący przedsięwzięciem aferalnym. Credit Suisse zareagował zbyt wolno na ten wstrząs i stracił łącznie 5,5 mld USD. Kilka tygodni wcześniej upadła inna instytucja, z którą Credit Suisse prowadził interesy – bank Grensil. Spośród 10 mld USD funduszów Credit Suisse, które „utknęły” w tym upadłym banku, odzyskano jak dotąd 7,4 mld USD. Te dwie afery doprowadziły do serii zwolnień wysokiej rangi menedżerów Credit Suisse. Jak oceniono w raporcie kancelarii prawnej Paul, Weiss, Rifkind, Wharton & Garrison, zawiodły też procedury w banku, jego kultura korporacyjna i zbyt beztroskie podejście do ryzyka.

W kwietniu 2021 r. przewodniczącym rady dyrektorów UBS mianowano Antonio Hortę-Osorio, byłego prezesa Lloydsa. Miał on oczyścić reputację banku i stworzyć jego nową strategię. W styczniu 2022 r. stracił jednak stanowisko, gdyż odkryto, że łamał procedury covidowe. Zastąpił go Axel Lehmann. Szybko musiał się on mierzyć z nowymi skandalami. W lutym 2022 r. doszło do wycieku danych wskazujących, że 18 tys. kont w Credit Suisse mogło należeć do różnego rodzaju przestępców, przedstawicieli reżimów i ludzi poddanych sankcjom (konta te były zakładane od lat 40. do drugiej dekady XXI w. i znajdowało się na nich ponad 100 mld franków). W czerwcu szwajcarski sąd uznał zaś Credit Suisse winnym prania brudnych pieniędzy bułgarskiej mafii narkotykowej w latach 2004–2008. Te afery przyczyniły się do odpływu depozytów z banku. O ile na koniec 2021 r. wynosiły one 392,8 mld franków, to na koniec 2022 r. już tylko 233,2 mld franków. W całym 2022 r. Credit Suisse poniósł stratę wynoszącą 5,78 mld USD. W marcu 2023 r. wzrost napięcia na rynkach związany z upadkiem Silicon Valley Banku sprawił, że Credit Suisse znów znalazł się pod presją. Tym razem nie udało mu się wyjść z niej obronną ręką. Szwajcarski Bank Narodowy wraz z federalnym rządem Szwajcarii zaaranżowali jego przymusowe przejęcie przez UBS.

Warto więc zadać sobie pytanie: czy bitcoin rzeczywiście jest bardziej ryzykowanym aktywem niż akcje i obligacje banków z tradycjami?


Przeczytaj też:

FTX nie powinien być Lehmanem

Spektakularny upadek aferalnej platformy kryptowalutowej FTX jest porównywany z bankructwem banku Lehman Brothers w 2008 r. Ma on być wydarzeniem, które zmiecie cały rynek kryptowalut. Moim zdaniem to błędny pogląd. Kryptowaluty mają już bowiem za sobą swój moment lehmanowski, którym było rozpocz...

SVB, czyli jak nie prowadzić banku

Silicon Valley Bank (SVB) upadł przede wszystkim dlatego, że był fatalnie zarządzany. Niekompetentny zarząd podejmował fatalne decyzje, a mimo to bank cieszył się wizerunkiem „fajnej”, politycznie poprawnej instytucji ratującej klimat i mniejszości.

Szwajcarski raj kryptowalutowy?

Pomimo katastrofy, która spotkała Credit Suisse, szwajcarskie banki nie mogą się opędzić od klientów z branży kryptowalutowej. Dostrzegli oni, że Szwajcaria ma bardziej przyjazne i zarazem solidne regulacje niż USA czy Unia Europejska.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę