Social media

Czego nie cenzuruje TikTok?

TikTok, czyli niepokojąco popularna, należąca do Chińczyków platforma społecznościowa zapowiedziała, że będzie cenzurować treści kwestionujące oficjalną narrację w sprawie globalnego ocieplenia. Filmików namawiających młodzież do głupich i antyspołecznych zachowań jakoś ona nie chce cenzurować.

Hubert Kozieł
Foto: Daniel Constante | Dreamstime.com

To, co promuje lub cenzuruje TikTok, ma ogromne znaczenie. Wszak był on w 2021 r. najczęściej odwiedzaną witryną internetową. Prześcignął wówczas nawet Google. W 2022 r. znajdował się natomiast na trzecim miejscu – za Google i Facebookiem, ale na równi z Apple. Liczba jego aktywnych użytkowników jest szacowana na 1 mld miesięcznie, co plasuje go na szóstym miejscu spośród wszystkich platform społecznościowych. Baza jego użytkowników jest przy tym bardzo młoda. W USA korzysta z niego 67 proc. osób w wieku 18–19 lat, 56 proc. w wieku 20–29 lat i 45 proc. w wieku 30–39 lat. Przyciągają ich do TikToka obecni na nim celebryci, influencerzy oraz inne postacie „znane z tego, że są znane”. Oglądanie zamieszczanych tam krótkich filmów bywa uzależniające. Są badania wskazujące, że przeciętny użytkownik spędza na TikToku od 40 do 90 minut dziennie, oglądając od 72 do 216 filmików. Co oni tam oglądają? Często nieszkodliwe, choć głupawe w treści w stylu influencerek chwalących się swoimi wdziękami, ludzi wykonujących różne tańce, bawiących się z psami lub pokazujących co jedzą na śniadanie. Pojawiają się tam też jednak treści patostreamerskie. Młodzi ludzie bywają tam namawiani do podejmowania głupich, niebezpiecznych czy antyspołecznych wyzwań. Wyzwań takich jak lizanie deski klozetowej, rzucanie kamieniami w samochody czy podpalanie różnych rzeczy. Jednym z modnych wyzwań stało się ostatnio: „benadryl challenge”, w ramach którego nastolatki łykają w dużych ilościach jeden z leków, by mieć halucynacje. Jest już jedna ofiara śmiertelna tego kretyńskiego wyzwania. TikTok jakoś jednak nie usuwa filmów promujących „benadryl challenge”. Wręcz przeciwnie – jego algorytmy promują tego typu wyzwania.

Oczywiście Chińczycy są na tyle mądrzy, że nie pozwalają u siebie na podobnie toksyczny syf zatruwający umysły młodych ludzi. W Chinach TikTok jest zakazany. Działa tam tylko jego krajowa, ocenzurowana wersja o nazwie Douyin. Nie zobaczymy w niej influencerek-kretynek liżących deski klozetowe w samolotach, ale możemy obejrzeć filmiki pokazujące eksperymenty naukowe, które można przeprowadzić w domu. Młodzi Chińczycy mają więc obcować z treściami naukowymi i patriotycznymi, a reszta świata ma być zalewana ogłupiającą sieczką. I w tym kontekście należy też widzieć decyzję TikToka o cenzurowaniu treści kwestionujących dogmat globalnego ocieplenia. Wszak dla Chin jest wygodne, by Zachód zniszczył swój przemysł i rolnictwo oraz uzależnił się dostaw paneli słonecznych, turbin wiatrowych i samochodów elektrycznych z ChRL. Chiny będą w tym czasie stawiać sobie kolejne elektrownie opalane węglem i śmiać się z głupoty „białych małp”.


Przeczytaj też:

Starzy maleńcy

Wydaję się, że Prawo i Sprawiedliwość próbuje zmienić estetykę na taką, która uczyni partię bardziej strawną dla osób młodszych niż 50 lat. Czy próbując przenieść swoje „wartości” na medium, jakim jest TikTok, aby się tylko nie ośmieszają?

Bojkot czy lincz?

W lutym tego roku miała miejsce jedna z najgłośniejszych premier świata cyfrowej rozrywki: Hogwart’s Legacy. Wielki, otwarty świat i pierwsza od dawna gra z uniwersum Harrego Pottera, która nie jest adaptacją filmu. Premiera odbiła się jednak echem po świecie nie tylko z ...

Elon Musk – zbawca wolności słowa?

Gdy w styczniu 2021 r. Twitter blokował urzędującego prezydenta USA, lewica cieszyła się z tego i twierdziła, że to prywatna firma, która ustala własne zasady. Gdy jednak ekscentryczny miliarder Elon Musk ogłosił zakup Twittera, nagle przez lewicową bańkę przetoczyła się fala oburzenia na to, że ...

Demokratyczna cenzura

Mainstreamowe media milczą na temat dokumentów ujawniających kulisy decyzji cenzorskich podejmowanych przez poprzednie kierownictwo Twittera. A szkoda, bo pokazują one jak w „modelowej” amerykańskiej demokracji odbiera się głos przeciwnikom politycznym.

Wojny z logo Facebooka

2 miliardy dolarów. Takiej kwoty domaga się od koncernu Meta – innymi słowy od właścicieli Facebooka – grupa Etiopczyków, którzy ucierpieli podczas wojny domowej w swojej ojczyźnie. Jak przekonują, do ich cierpienia przyczynił się algorytm Facebooka, pomagający w rozpowszechnianiu mowy nienawiści...

Na kozetce przy świetle ekranu Iphone

Temat wojny w Ukrainie wpływa na emocje, nie da się przejść obojętnie obok zbrodni Putina na bogu ducha winnych Ukraińcach i Ukrainkach. Dzięki internetowi reakcja na to wydarzenie będzie zapewne publiczna.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę