„The Washington Post” publikuje przecieki na temat wojny w Ukrainie

Medialna hipokryzja?

Czym kierował się „The Washington Post”, upubliczniając przeciek wywiadowczy, zgodnie z którym prezydent Ukrainy mówi o potrzebie ataków na Rosję? Wersji jest kilka, ale najgorszą byłaby chęć załamania międzynarodowego poparcia dla kraju walczącego z moskiewską agresją.

Robert Cheda
Foto: President Of Ukraine from Україна, CC0, via Wikimedia Common

– Zełenski w prywatnych rozmowach uznał za wskazaną okupację przygranicznych terenów Rosji – poinformował „The Washington Post” (WP), powołując się na przeciek z amerykańskich źródeł wywiadowczych. Prezydent Ukrainy zaproponował ponadto ataki rakietowe na Rosję, a szczególnie zniszczenie ropociągu „Przyjaźń”. Według amerykańskiego tytułu Wołodymyr Zełenski prywatnie zajmuje stanowisko znacznie ostrzejsze od deklaracji, które oficjalnie padają z jego ust. Chodzi o słowa, że Ukraina walczy tylko na własnym terytorium i nie ma nic wspólnego ze zbrojnymi incydentami w Rosji.

I tak, podczas styczniowego spotkania z dowództwem sił zbrojnych Zełenski zasugerował przeniesienie działań ukraińskiej armii na terytorium Rosji w celu zajęcia miast przygranicznych. I gdzie tu sensacja? Od roku Ukraina jest brutalnie niszczona, a jej obywatele giną setkami. Na oczach całego świata Putin bezkarnie bombarduje Ukrainę, mordując jej obywateli. Dokonuje zbrodni przeciwko ludzkości rakietami odpalanymi z Rosji. Na własnym terytorium koncentruje, uzbraja i szkoli wciąż nowe oddziały zabójców. Trudno, aby przywódca zaatakowanego kraju nie zastanawiał się, jak skutecznie bronić własnych obywateli. A tym bardziej, jak wyzwolić tereny okupowane przez najeźdźców, bo według Pentagonu celem przeniesienia wojny do Rosji jest zapewnienie przewagi w negocjacjach z Moskwą.

Natomiast w lutym, podczas rozmowy z naczelnym dowódcą ukraińskiej armii gen. Walerijem Załużnym, prezydent miał wyrazić zaniepokojenie faktem, że Ukraina nie ma pocisków dalekiego zasięgu, które mogłyby uderzać w głębokie zaplecze przeciwnika. Z braku odpowiedniego uzbrojenia Zełenski zaproponował ataki dronów. Ponadto zasugerował zniszczenie ropociągu „Przyjaźń”, którym rosyjska ropa trafia na Węgry, jednocześnie wyrażając negatywny stosunek do czołowego sojusznika Putina w Europie. Czy Wiktor Orban, wbrew stanowisku Unii Europejskiej, wspiera rosyjską agresję dochodami z eksportu ropy naftowej? Z pewnością tak!

Sam wywiad amerykański miał uzyskać informacje o prywatnych rozmowach Zełenskiego, przechwytując „wiadomości cyfrowe”. Stany Zjednoczone śledzą ukraińskiego prezydenta, bo prowadzą wywiad globalny. Słuchają nie tylko tego, co mówi Zełenski, ale również przywódcy państw sojuszniczych, o wrogich nie wspominając. Brzydki zwyczaj? Z pewnością, jednak każdy kraj ma prawo tak rozumieć i zapewniać sobie bezpieczeństwo. Aparat państwowy, a więc także wywiad działają jednak w dwie strony. Ukraina, Niemcy lub Francja również zbierają informacje o USA.

Zupełnie inną sprawą jest intencja, z jaką WP ujawnił treść prywatnych przecież rozmów Zełenskiego. Jeśli chodzi o sam fakt podsłuchiwania przez wywiad, można uznać, że renomowana gazeta broni demokracji i praw obywatelskich jednostki. Co do konkretnej treści, sprawa jest bardziej skomplikowana. W grę wchodzą korzyści merkantylne, a więc bezwzględny zamiar podniesienia nakładu, a więc chęć zysku za wszelką cenę. Tyle że polityczne skutki publikacji mogą podważyć zaufanie amerykańskiej opinii publicznej do Ukrainy. Głównym argumentem, którego Biały Dom używa, wstrzymując przekazanie Kijowowi ofensywnej broni, jest przecież obawa przed rozpętaniem III wojny światowej. Ta niechybnie nastąpi, gdy Ukraina zbombarduje na większą skalę obiekty w Rosji.

Cóż tam moralność i zasady międzynarodowe, w tym Karta ONZ, które przyznają każdemu napadniętemu państwu prawo do samoobrony. Kierując się sensacyjną logiką WP, Putin może bezkarnie mordować Ukraińców. To codzienna normalność, która zwiększy liczby subskrybentów dziennika. Ale Zełenskiego ten sam tytuł piętnuje za plany odwetu powstrzymującego rzeź. To medialna hipokryzja, która nastawia amerykańską opinię publiczną przeciwko ofierze napaści. W ten sposób, miejmy nadzieję, że nie celowo, WP wspiera Rosję. Choć fakty bez żadnej wątpliwości znane redakcji mają się zupełnie inaczej.

Jeśli ukraińska armia atakuje Rosję, co ma faktycznie miejsce, bardzo konsekwentnie niszczy wyłącznie cele wojskowe lub te, które służą agresji. Nie giną natomiast zwykli cywile, ponieważ, w przeciwieństwie do Moskwy, Kijów nie uprawia państwowego terroryzmu.

Zresztą zapytany przez WP prezydent Ukrainy zaprzeczył medialnym sensacjom. Nazwał informacje fantazjami, dodając jednocześnie, że jego kraj ma prawo do stosowania każdych dostępnych metod obrony.

– Ukraina nikogo nie okupowała, a wręcz odwrotnie. Kiedy codziennie ginie tak wielu moich rodaków, odnajdujemy miejsca tortur, kaźni i masowe groby, mamy prawo używać wszelkich środków ocalenia – odpowiedział WP Zełenski, ujawniając medialną hipokryzję. Dziennikarze „The Washington Post” wiedzą doskonale, że Ukrainie nie grozi „zwykła” okupacja, tylko unicestwienie, eksterminacja.

Nie chodzi wiec o cenzurowanie mediów, tylko zwycięstwo etyki i zdrowego rozsądku nad chęcią zwiększenia nakładu kosztem losu milionów niewinnych ludzi. Lub, co również możliwe, nad grą wyborczą kosztem Ukrainy, która zniknie z powierzchni ziemi. Stanie się tak, jeśli w nadchodzących wyborach prezydenckich Amerykanie wybiorą przeciwnika kontynuowania pomocy zbrojeniowej dla ofiary rosyjskiej napaści.


Przeczytaj też:

Jak powalić Rosję na kolana?

W ostatnich dniach światowe media koncentrowały uwagę na przecieku z Pentagonu. W tym samym czasie z powodu ataku cybernetycznego stanął rosyjski handel zagraniczny. W warunkach sankcyjnego deficytu zatrzymanie importu to dotkliwy cios w nastroje społeczne.

Czy jesteśmy na krawędzi III wojny światowej?

Cały świat z niepokojem czeka na zapowiadaną przez władze w Kijowie wielką kontrofensywę na zachodzie Ukrainy. Jak jednak miałaby ona wyglądać? Czy przegna jedynie rosyjskich najeźdźców z zachodniej Ukrainy i przywróci przedwojenną granicę? Czy może zakończy się ukra...

Co wolno wolnym mediom?

Zaczynałem karierę dziennikarską wiele lat temu, bo jeszcze w podziemnych pismach opozycyjnych, które notabene sam wydawałem. Byliśmy bezkompromisowi, zdecydowanie antykomunistyczni, świat był czarno-biały. Nie trzeba było się zastanawiać, ponieważ zło było po czerwonej stronie.

Ukraiński kompleks prawdy

Ukraińska reakcja na tragedię we wsi Przewodów wzbudziła w Polsce i Europie zaskoczenie wynikające z niezrozumienia. Wszyscy stawiają pytanie, dlaczego Kijów wypiera się odpowiedzialności, skoro chodzi o wypadek, nikt nie obwinia Ukrainy o celowe działanie, a cywilizowany świat uznaje Rosję za sp...

Prawo do kłamstwa?

Stacja Fox News ostatnio mocno obrywa. W ramach ugody sądowej musiała zapłacić firmie Dominion Voting Systems 780 mln dolarów. Tucker Curlson, jedna z jej „gwiazd”, stracił natomiast pracę. To ma być kara za „kłamstwa o sfałszowaniu wyborów prezydenckich”. A co z&nbs...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę